Ubiegły rok postanowiliśmy wycisnąć jak cytrynę i skorzystać z szans, które dla nas niesie. Jednym z elementów realizacji tego planu był pomysł wystawienia nosa poza swoją zwyczajową, hotelową bańkę.
To miała być nasza pierwsza wizyta w hotelu marki Moxy. Mieliśmy się w nim zatrzymać zaraz po przylocie do Poznania.
Jako, że w roku dwa tysiące dwudziestym niemal nic nie mogło przebiegać zgodnie z planem, również i nasz, zaplanowany ze sporym wyprzedzeniem lot okazał się niezupełnie tym, czym miał być.