Skip to main content

Recenzja: Hilton Honors – Hampton by Hilton Warsaw Reduta, Warszawa

Najnowszy obiekt Hiltona w stolicy Polski ma już kilka ładnych lat historii za sobą. Obiekt zlokalizowany w pobliżu dwóch dużych centrów handlowych, stacji kolei, ważnej arterii komunikacyjnej, oraz pierwowzoru warszawskiego Mordoru pierwszych gości przyjął pod koniec pierwszego roku pandemii.

Pewnym wyróżnikiem obiektu jest fakt, że jest to pierwszy w kraju, wzorcowy niemal przedstawiciel nowego formatu Hamptona – z lodówkami, designerskimi czajnikami i skórzanymi wykończeniami szafek.

Przed opisywanym pobytem mieliśmy już okazję gościć w obiekcie. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że nasz „pierwszy raz” to wizyta w trybie day-use (poranne zameldowanie i popołudniowe wymeldowanie, bez noclegu), druga zaś, to krótki pobyt z noclegiem, z recenzją postanowiliśmy wstrzymać się do czasu, kiedy będziemy mieli nieco pełniejszy obraz dotyczący nieco szerszej gamy usług, z których skorzystać mogą hotelowi goście.

Przed przyjazdem

Wszystkie nasze pobyty w Hampton by Hilton Warsaw Reduta miały czysto utylitarny charakter. Nie oczekiwaliśmy od hotelu, ani spędzonego w nim czasu niczego szczególnego – potrzebowaliśmy spokojnego miejsca na nocleg i czasem do pracy. Większość naszych pobytów rezerwowaliśmy bez większego wyprzedzenia.

Po przyjeździe

We wszystkich przypadkach obsługa naszej rejestracji w recepcji przebiegała sprawnie, ale bezosobowo, wręcz mechanicznie. Biorąc pod uwagę konkretny charakter naszych wizyt, nie była to dla nas zła opcja. Warto jednak wziąć ten fakt pod uwagę, jeśli mielibyście liczyć na ciepłą gościnność czy deszcz uprzejmości podczas swoich ewentualnych przyszłych pobytów. W Hampton by Hilton Warsaw Reduta od razu przechodzi sie do konkretów i nie traci czasu na zbędne „ozdobniki”.

Przy każdym z pobytów powtarza się ten sam schemat – dowodzik, karta kredytowa, klucz, do widzenia.

Pokój – standardowy z łóżkiem typu queen i sofą 536 (Queen room with sofa bed) – day use

Pierwszym pokój, do którego trafiliśmy, był jednocześnie naszym „pierwszym razem” z nowym konceptem marki Hampton by Hilton. Jak przystało na pierwszy, wzorcowy obiekt w nowym formacie – wszystko było niemal jak „od linijki”. Designerska lodówka SMEG, błyszczący czajnik tej samej marki, skórzane uchwyty do otwierania drzwi i szuflad w szafce.

Była też sofa, która w zależności od potrzeby może być wygodną kanapą narożnikową do siedzenia, bądź w pozycji rozłożonej łóżkiem dla dodatkowych osób.

Pojawiły się także inne elementy ozdobne – zamiast typowego obrazka nad łóżkiem, nad sofą zawisła cała gromada mniejszych obrazków, związanych tematycznie z miejscem, regionem, lub innym elementem typowym dla danego obiektu. Pojawiła się też ramka, która docelowo, w zamyśle marki, miała skrywać łatwy do zabrania „na pamiątkę” element – pocztówkę bądź zdjęcie, zamocowane w wygodnym uchwycie. Niestety, w przypadku Hamptona Reduta, podczas każdego z naszych pobytów była to grafika przyklejona do grubego kawałka płyty – element zdecydowanie nie zachęcający do zabrania go „na pamiątkę”.

Inny przykład „ozdobników”? Poduszki na sofie. Może w zamyśle był to element ocieplający wnętrze, ale znając hotelowe praktyki, oraz widząc podobne gadgety w różnych hotelach, są one raczej antytezą dbałości obiektów o czystość, zdrowie i higienę – rzadko prane, często lądujące na podłodze w pierwszych minutach pobytu gości w pokoju.

Warto również napomknąć chociaż o tym, co w nowym wzorze hamptonowego pokoju zdecydowanie nie wyszło. Po pierwsze – całkowity brak miejsca na bagaż. To wręcz śmieszne, że ktoś wpadł na pomysł, aby udawać, że takie miejsce przewidziano. Jak widać jasno, nie mieści się tam nawet mała walizka kabinowa, więc chyba nie ma sensu dywagować nad jakimikolwiek większymi gabarytowo bagażami.

Wygodne miejsce do pracy, które funkcjonowało we wcześniejszych iteracjach Hamptonów, zastąpiono „alternatywą”. Jako osoby, którym przyszło w tym i podobnych miejscach pracować, chętnie wymierzylibyśmy karę pomysłodawcom tego rozwiązania – na przykład w postaci konieczności wykonywania swoich obowiązków służbowych w takim miejscu.

Kolejny minus – mamy trzecią dekadę XXI wieku, a nowe telewizory instalowane w nowych hotelach ciągle nie oferują tak podstawowej funkcjonalności jak wyświetlanie treści własnych gościa – na przykład poprzez chromecast.

Z przyjemnością odnotowaliśmy, że prysznic w łazience uzyskał dodatkową zaletę w postaci drzwi. Czasami, przebywając w „starych” Hamptonach „udawało nam się” zalać łazienkę podczas kąpieli. Zastanawialiśmy się wówczas, czy tylko my jesteśmy tak energiczni z rana, czy jednak po raz kolejny sprawa jest wynikiem projektowania pokoi hotelowych przez osoby, które hoteli nie odwiedzają.

Kolejną, epokową, jeśli nie epicką zmianą – z naszej perspektywy – jest zmiana ogrzewania w łazience na podłogowe. Możliwość dowolnego sterowania tą bardzo przyjemną funkcją jest wyjątkowo wygodnym i przyjemnym rozwiązaniem, zwłaszcza w chłodniejsze dni.

Poza tym łazienka stała się jeszcze jaśniejsza, co na pewno nie jest złym kierunkiem zmian.

Największym jednak zaskoczeniem, przywołującym w naszych głowach wspomnienia i nutkę nostalgii, kiedy przygotowywaliśmy ten wpis, był screenshot ze szczegółami naszej rezerwacji. Chodzi o jeden, partykularny element – mianowicie cenę. Wiecie, na ile raptem kilka lat temu hotel wyceniał tak zwany „day use” pokoju? Sto dwadzieścia złotych i dwadzieścia pięć groszy.

Pokój – standardowy z łóżkiem typu queen i sofą 420 (Queen room with sofa bed)

Podczas kolejnego pobytu otrzymaliśmy pokój, który zasadniczo niczym nie różnił się od tego, w którym pracowaliśmy za pierwszym razem.

Po niektórych elementach było natomiast widać pierwsze ślady zużycia. Na przykład kanapa była w sposób wyraźny i znaczny poplamiona.

Pokój – standardowy z łóżkiem typu queen i sofą 503 (Queen room with sofa bed)

Następna wizyta również nie przyniosła w kwestii pokoju znaczących zmian – kolejne, postępujące oznaki zużycia, cały czas brak miejsca na bagaż.

Tym razem jednak pokój nie był zbyt dokładnie wysprzątany, w wizjerze w drzwiach znaleźliśmy papier, którym zapewne któryś z poprzednich gości próbował zasłonić podgląd, bo właściwy do tego element nie spełniał swojej roli.

Problemem była też ogrzewana podłoga w łazience – system sterowania po prostu nie działał. Zgłosiliśmy to w recepcji. Zaproponowano nam co prawda zmianę pokoju, ale ze względu na późną porę i jednodniowy pobyt, byłaby to dla nas po prostu strata czasu.

Klimatyzacja w pokoju została zablokowana tak, aby udostępniać jedynie funkcję grzania (pobyt w miesiącach jesiennych).

W czasie pobytu, kilkukrotnie doświadczyliśmy sytuacji, kiedy bez żadnej interakcji z naszej strony w pokoju zgasło światło. Po kolejnym takim incydencie, drogą dedukcji, a póżniej weryfikacji naszej teorii, ustaliliśmy, że sytuacja taka występuje, kiedy czujniki nie wykryją ruchu przez dziesięć minut. Goście muszą zatem pamiętać, aby nie próbować nawet czytać bądź oglądać telewizji przy świetle zbyt długo.

Rekreacja, wypoczynek

Hotel oferuje swoim gościom całodobowy dostęp do sali ćwiczeń. Podczas wszystkich naszych prób sfotografowania tego miejsca, musieliśmy zrewidować swoje plany, ze względu na ochronę prywatności osób korzystających z tego udogodnienia.

Zapewniamy jednak, że zestaw dostępnych maszyn i przyrządów nie odbiega znacznie od innych obiektów marki.

Śniadanie

Pierwszy posiłek dnia serwowany jest w formie typowego dla marki bufetu, w restauracji na poziomie lobby. Jako, że właściciele hotelu w typowy dla krajowej branży hotelowej nie przykładają najmniejszej nawet wagi nie tyle dla komfortu klientów, co do elementarnej funkcjonalności swoich obiektów, przestrzeń dostępna dla gości jest wąska, z powciskaną dużą ilością miejsc siedzących i stolików.

W efekcie, podczas naszej najnowszej wizyty, w sposób dla siebie typowy, hotelarze postanowili zaadresować stworzony przez siebie samych problem, w typowy dla siebie sposób. Otóż w ich założeniu, goście powinni się stosować do wywieszonej w formie piktogramu organizacji ruchu. Przeuroczy, nowatorski pomysł polskiej branży hotelarskiej, czeka zapewne wspaniała przyszłość i wiele sprzedanych licencji na całym świecie.

Jakby tego było mało, podczas naszego pobytu, a w zasadzie próby skosztowania śniadania, o czym za chwilę, większa część miejsc w lobby i restauracji zajęta była przez kilkadziesiąt śpiących osób. I nie mówimy tu o niskich cyfrach przewodnich w liczbie dziesiątek.

W tak uroczych warunkach mamy szansę wypróbować propozycje śniadaniowe Hampton by Hilton Warsaw Reduta. Trudno nam tu będzie o jakiekolwiek słowa pochwały. Aby nie pozostać jednak gołosłownymi, przytoczymy kilka przykładów dań, które zagościły na naszych talerzach. Z opcji ciepłych skusiliśmy się na placki ziemniaczane oraz falafele. Obie pozycje nie nadawały się do spożycia. Placki ziemniaczane były wysuszone na wiór – z takim ich potraktowaniem spotkaliśmy się po raz pierwszy w życiu. Co bardziej zdeterminowanym z gości udawało się wygrzebać ze środka tego dania maluteńkie fragmenty wydające się nadawać do spożycia. W rzeczywistości była to jednak syzyfowa praca, bo „uratowane” fragmenty były zimne i papkowate.

W przypadku czegoś, co w bufecie opisano jako falafele, sytuacja była podobna. Warzywne kulki smażone na głębokim tłuszczu okazywały się być tak twarde, że po doświadczeniu z plackami ziemniaczanymi nikt nawet nie próbował nawet podjąć akcji ratowania jakiegokolwiek dalszego elementu tego dania.

Obrazu rozpaczy dopełniać może pozycja opisana jako warzywa grillowane. Tłusta, nieapetyczna mieszanina fragmentów fasolki szparagowej przeplatana kawałkami brokuła to chyba nie to, o co chodzi w – przypominamy – grillowanych – warzywach.
Ale to nie wszystko. Z perspektywy czasu, był to ruch zbyt ambitny, ale skusiliśmy się również na sałatkę jarzynową, która okazała się abominacją tego dania.

Obsługa

Nasze interakcje z pracownikami Hampton by Hilton Warsaw Reduta ograniczały się w zasadzie do podania dokumentów i karty kredytowej podczas meldowania. Były to kontakty czysto mechaniczne, pozbawione jakiegokolwiek elementu emocji, w tym gościnności.

Kiedy zastanawialiśmy się, jak wyglądać będą hotele z automatami do meldowania, bez obecności ludzkiej obsługi, nie braliśmy pod uwagę scenariusza, w którym taka ewentalna zmiana na automat-robota będzie zjawiskiem pozytywnym. W przypadku Hamptona Reduta takie zastępstwo być może nie będzie zmianą pozytywną, ale najprawdopodobniej, bazując na naszym doświadczeniu, nie będzie też miało negatywnego wpływu na doświadczenie gości. Po prostu niewiele się tak na prawdę zmieni.

Podsumowanie

Jeśli wierzyć komunikacji, która biegnie ze świata technologii, wielu mądrych i pracowitych ludzi od bardzo dawna pracuje nad tym, aby komputery, maszyny, były w kontakcie z użytkownikami jak najbardziej „ludzkie”. Jest to proces, w związku z tym osiągnięcia na tym polu, mimo, że znaczne, nie są ostateczne.

Przebywając w Hampton by Hilton Warsaw Reduta mieliśmy wrażenie, że w obiekcie tym, włożono bardzo wiele pracy, aby w kontrze do rzeczywistości, tak zorganizować interakcje z ludźmi, aby w stopniu maksymalnym przypominały one prace mechaniczne.

Hampton by Hilton Warsaw Reduta to pierwszy w kraju przedstawiciel nowego formatu marki. Jeśli komuś odpowiada jego lokalizacja, nie przeszkadza szybkie zużywanie się pokoi, mechaniczna obsługa i fatalne śniadanie, to będzie to odpowiedni wybór na miejsce do spędzenia czasu podczas wizyty w Warszawie.

Dane kontaktowe

Hampton by Hilton Warsaw Reduta
ul. Mszczonowska 5, 02-337 Warszawa

Galeria

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

×

Polub nas na Facebooku!