Skip to main content

Recenzja: SAUDIA – Klasa Biznes w Airbus A320 i Boeing B787 Dreamliner Ateny – Dżedda – Male – Singapur – Male – Dżedda – Ateny

Po udanej podróży do Dubaju na pokładzie Saudia Airlines postanowiliśmy skorzystać z kolejnej okazyjnej oferty przewoźnika. Tym razem za cel obraliśmy Singapur – miejsce, w którym spędziliśmy parę dni na początku pandemii, i które rozbudziło wówczas nasze kubki smakowe na tyle, że zagościło na naszej liście miast do rychłego powrotu. 

Podróż Saudią rozpoczynała się w Atenach, dokąd dolecieliśmy na pokładzie świetnej linii Aegean Airlines. W stolicy Grecji spędziliśmy parę dni, zanim udaliśmy się w dalszą drogę.

Lot Ateny – Dżedda

Linie: SAUDIA
Lot: SV 192
Trasa: ATH – JED
Samolot: Airbus A320
Klasa: C (biznes)
Czas planowy: 15.15 – 18.55
Długość lotu: 3 godziny 40 minut

Check-in

Odprawa online na rejs samolotami Saudii jest dostępna dla pasażerów na czterdzieści osiem godzin przed wylotem. Przewoźnik nie wydaje jednak mobilnych kart pokładowych na żaden odcinek trasy z Aten do Singapuru.

Stanowiska odprawy na lotnisku otwierane są trzy godziny przed wylotem. Z chwilą ich uruchomienia otrzymujemy wiadomość SMS z kodami dostępu do internetu wifi podczas naszych lotów.

Gdy docieramy na lotnisko – niewiele ponad dwie godziny przed rozkładowym czasem startu – orientujemy się, że udostępniono jedynie dwa okienka, do których ustawione są już bardzo długie kolejki pasażerów. Nasz rejs do Dżeddy jest pełny w obu klasach podróży. Dopiero po ponad czterdziestu minutach nadchodzi nasza kolej nadania bagaży, a i tak zawdzięczamy to jedynie temu, że w międzyczasie uruchomiony został dodatkowy, trzeci, punkt odprawy. Dalsza część formalności przebiega w naszym przypadku dość sprawnie. Nadajemy bagaże do punktu docelowego, czyli do Singapuru, odbieramy zaproszenia do saloniku biznesowego Goldair Handling, a następnie udajemy się do kontroli paszportowej i bezpieczeństwa w strefie A lotniska w Atenach. 

Salonik biznesowy Goldair Handling Lounge, Ateny 

Saudia zaprasza swoich pasażerów statusowych oraz wszystkich podróżujących w klasie biznes do saloniku Goldair Handling, mieszczącego się na drugim piętrze w strefie Non-Schengen (Extra-Schengen).

Ze względu na długie oczekiwanie w kolejce do check-in’u, nie mamy zbyt dużo czasu na relaks w loungu. 

Salonik nie jest duży, ale mimo tego nie ma w nim tłoku wczesnym popołudniem.

Wybór napojów oraz dań, jak na lounge kontraktowy w Europie oceniamy jako bardzo przyzwoity. Jeśli chodzi o ofertę cateringową to możemy niemalże postawić znak równości między Goldair a sąsiednim salonikiem Aegean Airlines.

W saloniku znajduje się również toaleta. Wspominamy o tym, gdyż znamy taki lounge na lotnisku w Atenach, który tego komfortu swoim gościom nie zapewnia. 

Boarding 

Według kart pokładowych wejście na pokład powinno rozpocząć się chwilę po godzinie czternastej, czyli ponad godzinę przed rozkładowym czasem wylotu, natomiast już przy odejściu od stanowiska check-in wiedzieliśmy, że czas ten nie będzie respektowany. W rzeczywistości boarding rusza o godzinie czternastej trzydzieści pięć, czterdzieści minut przed startem. 

W związku z pełnym obłożeniem rejsu, wejście pasażerów na pokład trwa stosunkowo długo. 

W międzyczasie, pomiędzy jedną a drugą falą gości podchodzi do nas jedna ze Stewardess, przedstawia się, po czym proponuje nam napoje powitalne: smoothie daktylowe, soki – z owoców leśnych, ananasowy lub pomarańczowy. Zamówione przez nas napoje, w towarzystwie ciepłych i wilgotnych ręczniczków, a także orzeszków trafiają na nasze stoliki w ciągu paru chwil.

Boarding kończy się o czternastej pięćdziesiąt pięć. Później głos zabiera Szef Pokładu witając wszystkich i informując, że z przyczyn technicznych podczas dzisiejszego rejsu nie będzie dostępny internet wifi. Kolejne dwadzieścia minut czekamy, ciągle przy terminalu, a do kokpitu wchodzą coraz to nowi pracownicy obsługi naziemnej.
W tym czasie, gościom w klasie biznes oferowana jest tradycyjna saudyjska kawa i daktyle. Jak już zdążyliśmy się przyzwyczaić, ciepły napar oferowany jest pasażerom lecącym z przodu samolotu dwukrotnie przed startem.

W końcu słyszymy komunikat Szefa Pokładu do Załogi o zamknięciu drzwi i po chwili na monitorach zostaje wyświetlona instrukcja bezpieczeństwa. 

Kwadrans po planowym czasie wylotu samolot zostaje wypchnięty od terminala i rozpoczynamy kołowanie do progu pasa startowego. Jeśli ktoś myślał, że teraz już z górki to jeszcze nie. Trafiamy na szczyt popołudniowych wylotów i przylotów, więc mija dwadzieścia minut zanim nasza maszyna wzbije się w powietrze. 

Fotele klasy biznes w Airbus A320

Podczas naszej poprzedniej podróży Saudią mieliśmy okazję lecieć wąskokadłubowym Airbusem A320 z Dżeddy do Dubaju. Opisywaliśmy wówczas, jak wygląda klasa biznes w tym modelu samolotu. Spodziewaliśmy się, że podobnie będzie podczas rejsu z Aten do Dżeddy.

Parę tygodni przed wylotem zaczęły do nas docierać informacje, że Saudia coraz częściej na tej trasie podstawia samolot z konfiguracją foteli biznesowych rozkładających się do pozycji w pełni poziomej (lie-flat). Tak też stało się na naszym rejsie. Trafił nam się samolot z konfiguracją siedzeń 2-2, w pełni rozkładanymi fotelami, z indywidualnym IFE dla każdego pasażera. To wszystko na trasie trwającej niewiele ponad trzy i pół godziny. A co tam w liniach europejskich? Nadal 3-3 i lekkie odchylenie oparcia fotela do tyłu?

Rzecz jasna, fotele przygotowane są dla pasażerów przed boardingiem – na każdym znajdujemy kocyk, poduszkę, słuchawki do IFE oraz menu. Gniazdo ładowania znajduje się w panelu za głowami pasażerów, tam też jest miejsce na butelkę wody i drobne rzeczy osobiste. Te większe można w trakcie lotu (po starcie, do czasu lądowania) przechowywać na podnóżku. 

Serwis po starcie

Dziesięć minut po starcie wyłączona zostaje sygnalizacja zapiąć pasy i w tym momencie Stewardessa, która pomaga Szefowi Pokładu prowadzić serwis w klasie biznes, zbiera zamówienia na przystawki i dania główne. 

Szef Pokładu nakrywa stoliki białymi obrusami, następnie rozdaje butelki z wodą, a Stewardessa podaje szklanki z logo Saudii. Następnym krokiem jest dostarczenie jedzenia. Serwis prowadzony jest indywidualnie – prosto z galley Szef Pokładu przynosi każdemu pasażerowi zamówione dania na jednej tacy.

Niektórzy otrzymują wszystko na raz, a osoby, które zamówiły przystawki serwowane na większych talerzach, swoje dania główne dostają, gdy tylko skończą apetizer.

Samo serwowanie jedzenia odbywa się w spokojnej atmosferze, z atencją o szczegóły podania wszystkich elementów posiłku.

Z kronikarskiego obowiązku należy pochwalić jakość wszystkich dań – zarówno wołowina z polentą, jak i lekko pikantne biryani były wyśmienite. Również aromatyczne przystawki nam przypasowały.
Wyśmienite ciastko z prażonymi orzechami pecan, chrupiące i nie wysuszone pieczywo, a także masło podane w odpowiedniej temperaturze dopełniały całości.

Wszystko w najlepszych bliskowschodnich aromatach.

Godzinę po rozpoczęciu serwisu kabina jest już posprzątana, a pasażerowie relaksują się – niektórzy oglądają IFE, a niektórzy drzemią. Załoga dba o komfort gości, regularnie pojawiając się w kabinie i dopytując czy nikomu niczego nie brakuje. 

Lądowanie w Dżeddzie

Pomimo sporego opóźnienia startu samolotu z Aten, w Dżeddzie lądujemy niemal o czasie. 

Jeszcze na czterdzieści pięć minut przed przylotem Załoga rozdaje pasażerom czekoladki Patchi i wilgotne ręczniczki. 

Dziesięć minut po wylądowaniu samolot parkuje na stanowisku oddalonym. Po dotarciu na miejsce i zatrzymaniu maszyny, jedna ze Stawardess rozkłada zasłonkę między kabiną klasy biznes i ekonomią, aby pasażerowie podróżujący z przodu mogli opuścić pokład w pierwszej kolejności. 

W drzwiach samolotu żegna nas Szef Pokładu i Pierwszy Oficer. 

Dla pasażerów klasy biznes czeka oddzielny autobus, a obok samolotu zaparkowało również kilka eleganckich limuzyn, do których po chwili wsiedli wybrani pasażerowie przedniej części kabiny i szybko odjechali.

Po niespełna pół godzinie od wyjścia z samolotu, po przejściu kontroli bezpieczeństwa, wchodzimy do saloniku SAUDIA Alfursan Business Class Lounge i będziemy tu oczekiwać kilka godzin na kolejny rejs. 

Lot Dżedda – Male

Linie: SAUDIA
Lot: SV 786
Trasa: JED – MLE
Samolot: Boeing B787
Klasa: C (biznes)
Czas planowy: 02.35 – 10.15
Długość lotu: 5 godzin 40 minut

Przed startem

W trakcie pobytu w saloniku SAUDIA Alfursan Business Class Lounge otrzymujemy SMS, z informacją, że nasz lot jest opóźniony o niemal godzinę.
Opóźnienie nie jest nam na rękę, gdyż jesteśmy trochę zmęczeni długim oczekiwaniem. Chcielibyśmy już wsiąść do samolotu, rozłożyć wygodnie fotel i zasnąć. Szczególnie, że podróż z Dżeddy do Singapuru, mimo, że trwa łącznie ponad jedenaście godzin, jest mniej więcej w połowie przerywana międzylądowaniem na Malediwach, co stanowi pewnego rodzaju niedogodność.
Gwoli wyjaśnienia, żeby nie było żadnych nieporozumień o jakie niedogodności przy podróżowaniu klasą biznes nam chodzi. W naszej opinii – a opieramy ją na własnym doświadczeniu – inaczej podróżuje się samolotem jedenaście godzin bez żadnych przerw, a inaczej, gdy po pięciu godzinach jest lądowanie, godzinny postój i kolejny rejs również kilkugodzinny.
Dla nas, im dłużej lecimy non-stop tym lepiej! Możemy sobie wówczas wypoczywać kiedy i jak długo chcemy, a w przypadku linii lotniczych, które, jak Saudia, oferują serwis “dine on-demand” (czyli jesz, kiedy chcesz), możemy również wybrać odpowiedni moment na posiłek.

Boarding 

Wejście na pokład rozpoczyna się o godzinie drugiej trzydzieści pięć. Kabina klasy biznes na naszym locie jest niemal pełna, więc dłuższą chwilę trwa, aż większość pasażerów zajmie swoje miejsca.
Wówczas Załoga rozpoczyna serwis powitalny. Tradycyjnie zamawiamy smoothie daktylowe, a następnie sok pomarańczowy. Napoje dostarczone są dosłownie w mgnieniu oka. 

Następnie gościom proponowana jest dwukrotnie tradycyjnie kawa saudyjska oraz daktyle. Na tym etapie nie są oferowane ani kosmetyczki podróżne ani drukowane menu,

Mija godzina od rozpoczęcia boardingu, a drzwi samolotu nadal nie są zamknięte.

W końcu słyszymy komunikat z kokpitu, że nasze opóźnienie jest wywołane czynnikami operacyjnymi na lotnisku. Nie jest znany czas, kiedy będziemy startować. Kiedy ponownie po paru minutach słyszymy zapowiedź załogi, mamy nadzieję, że będzie to informacja o starcie. Tak się jednak nie dzieje. Zamiast długo wyczekiwanej wiadomości pada suchy komunikat, wręcz polecenie opuszczenia samolotu i udania się do terminalu lotniska. Wszystkie loty do i z Dżeddy są aktualnie wstrzymane, a przestrzeń powietrzna nad lotniskiem zamknięta ze względów bezpieczeństwa!

W terminalu nie dowiadujemy się niczego nowego, nieznany jest spodziewany czas naszego wylotu, więc decydujemy się na wszelki wypadek nie oddalać zbytnio od gate. Po niecałych trzydziestu minutach, w trakcie których nie padają żadne nowe komunikaty dla oczekujących pasażerów rozpoczyna się drugi boarding. 

Załoga wita nas ponownie, rozdaje wszystkim pasażerom w kabinie klasy biznes ciepłe, wilgotne ręczniczki, a dla chętnych roznosi napoje. Ponownie przez długi czas nic się nie dzieje na pokładzie, ale już wiemy, że ruch na lotnisku jest wznowiony, samoloty startują i lądują. Trochę potrwa rozładowanie powstałego korka, więc zapewne czekamy na zgodę na uruchomienie silników, kołowanie i start. Dopiero dziesięć minut po godzinie piątej rano, koła naszego samolotu odrywają się od pasa startowego lotniska w Dżeddzie i kierujemy się w stronę Malediwów, a następnie Singapuru.

Fotele klasy biznes w Boeing B787 Dreamliner

Kabina klasy biznes na pokładzie Boeinga 787 Dreamliner oferuje układ siedzeń w konfiguracji 1-2-1 w tak zwaną jodełkę. Fotele B/E Aerospace Super Diamond należą do jednych z naszych ulubionych. Więcej o funkcjonalnościach i komforcie tych siedzeń napisaliśmy w poprzedniej recenzji lotu Saudią z Amsterdamu do Dżeddy.

W trakcie dzisiejszego rejsu, dla pasażerów przygotowano na miejscach poduszkę, kocyk i słuchawki. Nie zastajemy tu jednak drukowanego menu, a butelki z wodą roznoszone są już w trakcie trwania boardingu. 

Zasadniczo nie mielibyśmy większych uwag, gdyby nie czystość naszych miejsc. Jeden ze stolików po pobieżnym przetarciu go chusteczką okazał się być nieczyszczony od nie wiadomo jak długiego czasu. Warto o tym pamiętać, jeśli dbacie o higienę. Linie nie do końca potrafią w sprzątanie kabin między lotami – nie jest to domena tylko i wyłącznie Saudii. 

Serwis w trakcie lotu

Niedługo po starcie, w kabinie klasy biznes pojawiają się Stewardessy zbierające zamówienia na posiłek.
W trakcie rejsu z Dżeddy do Male serwowane będzie śniadanie. Nadal nie otrzymaliśmy drukowanego menu, w zamian Załoga czyta z kartki jakie są dostępne opcje. Próbujemy sprawdzić, czy w systemie rozrywki pokładowej jest może lista dań, ale szybko dowiadujemy się, że tam również jej nie ma. 

Na tym etapie lotu prezentujemy różny poziom zmęczenia, więc saudyjski model serwowania posiłków – dine on demand – jest dla nas zbawienny. Ktoś, kto jest głodny teraz, dostanie jedzenie wkrótce. Inni wybierają sen i zamawiają posiłek najpóźniej jak się da, czyli za około cztery godziny. 

Jeden zestaw, jaki udało nam się zamówić był bardzo smaczny. Mozarella z pomidorami, oliwą i siemieniem lnianym – czego tu nie lubić, szczególnie, że pomidorki były apetycznie słodkie. 

Ledwo kończymy konsumpcję, a czujna Stewardessa już przejmuje od nas pusty talerz i po chwili serwuje foul medames – tradycyjny gulasz z gotowanej fasoli, bardzo typowy dla kuchni arabskiej. Dzięki wyrazistym przyprawom to danie nie jest mdłe. Nam smakuje. 

Inny zestaw trafia na nasz stolik niecałe dwie godziny przed lądowaniem w Male, po solidnej niemal czterogodzinnej drzemce. I tu jest małe rozczarowanie – zamawialiśmy jajka sadzone, a dostaliśmy niedoprawioną jajecznicę. Soli i pieprzu brak. Na szczęście dodatki w postaci papryki, pomidora, pieczonych grzybów i szpinaku są smaczne.

Jako drugie danie otrzymujemy zamówioną granolę z jogurtem. Serwis kończy się podaniem wilgotnych ręczniczków.
Po szybkim śniadaniu decydujemy się jeszcze na spanie.

Lądowanie w Male

Dwadzieścia minut przed lądowaniem trafiamy w strefę mocnych turbulencji. Wówczas Załoga rozpoczyna sprzątanie kabiny przed ostatnią fazą lotu.

W stolicy Malediwów lądujemy o godzinie dwunastej dwadzieścia pięć po południu, co oznacza, że mamy nadal dwie godziny opóźnienia. Nie udało się nic nadrobić na tym kilkugodzinnym odcinku.

W trakcie kołowania na stanowisko postojowe z głośników słyszymy komunikat, że pasażerowie podróżujący dalej do Singapuru mają pozostać na swoich miejscach w trakcie postoju. Wymagane jest również okazanie na żądanie służb lotniskowych karty pokładowej na lot do Singapuru.
Gdy wszyscy pasażerowie, którzy podróżowali na Malediwy opuścili samolot, na pokład wchodzą ekipy sprzątające. Schemat jest zbliżony do tego, którego byliśmy świadkami podczas lotu ze Stambułu do Panamy przez Bogotę – czyszczone są opuszczone fotele, zabierane koce i poduszki. Pokład jest również sprzątany za pomocą odkurzaczy.
Przerwa w rejsie ma potrwać około godziny.

Lot Male – Singapur

Linie: SAUDIA
Lot: SV 786
Trasa: MLE – SIN
Samolot: Boeing B787
Klasa: C (biznes)
Czas planowy: 11.30 – 19.05
Długość lotu: 4 godzin 35 minut

Start z Male

Gdy ekipy sprzątające opuszczają samolot i oczekujemy na autobusy z pasażerami podróżującymi do Singapuru, Załoga roznosi w kabinie klasy biznes kosmetyczki podróżne. Jest to ciekawe o tyle, że zarówno lot z Dżeddy do Male jak i z Male do Singapuru trwają mniej więcej tyle samo. Jednak z jakiś przyczyn, tylko podróżujący do i z Singapuru otrzymują amenity kity.

Po czterdziestu pięciu minutach postoju na lotnisku w Male, na płycie przed samolotem pojawiają się pierwsze autobusy z pasażerami. 

Po kolejnym kwadransie Załoga rozpoczyna serwis powitalny – serwowane są napoje, a także zbierane zamówienia na lunch. Ponownie nie ma drukowanych kart menu, a dostępne dania odczytywane są z kartki przez Stewardessy. W ramach przystawek jest zupa z soczewicy, zupa z kalafiora, arabic mezze i wędzony łosoś. Dania główne to: jagnięcina i cannelloni ze szpinakiem. Nie wszystkim pasuje taki wybór. Później okazuje się, że jest jeszcze łosoś z makaronem, którego z chęcią zamawiamy. Miło ze strony Stewardessy, że sprawdziła.

Szkoda, że Saudia nie oferowała na tym rejsie menu dostępnego dla pasażera, czy to w formie drukowanej czy w IFE. Na pewno byłoby to łatwiejsze dla gości i sprawniejsze dla Załogi.

Punktualnie o godzinie czternastej startujemy z lotniska w Male w kierunku Singapuru. Według wskazań komputera pokładowego przed nami cztery godziny i piętnaście minut lotu. 

Serwis w trakcie lotu

Dziesięć minut po starcie wyłączona zostaje sygnalizacja zapiąć pasy, a po kolejnych dziesięciu Załoga rozpoczyna przygotowanie do serwisu. Światło w kabinie klasy biznes zostaje wygaszone.  

Serwis rozpoczyna się od przekąsek – orzeszki oraz koreczki serowe z pomidorem. Następnie Załoga przygotowuje stolik – rozkłada obrus a na nim sztućce, szklankę z wodą, koszyczek z pieczywem, talerzyk do pieczywa, masło, oliwę, sól i pieprz. 

W ramach przystawek zamówiliśmy zupę z kalafiora i łososia wędzonego, na danie główne jagnięcinę z ryżem i łososia z makaronem fettuccine, a na deser ciastko z orzechami pekan (dostępna była jeszcze tarta cytrynowa i deska serów). 

Zupa z kalafiora jest bardzo smaczna – wyraziście przyprawiona, lekko kwaśna, z odrobiną oliwy i sera typu parmezan w postaci płatków. 

Wędzony łosoś w towarzystwie sałatki ziemniaczanej z kaparami i cebulą – niczego nam nie brakuje w tym daniu, jest idealne.

Jagnięcina zaskakuje sposobem podania, gdyż spodziewaliśmy się biryani. Niemniej, nie narzekamy, bo potrawa jest smaczna.

Łosoś z makaronem fettuccine i warzywami gotowanymi – ryba jest smaczna, dobrze przyprawiona i wilgotna, w przeciwieństwie do większości pasty, która jest niestety wysuszona. To danie nie zapadnie nam w pamięci na długo.

Deser jest przepyszny, chociaż trzeba podkreślić, że według naszych kubków smakowych znajduje się na cienkiej granicy między słodyczą, a ulepkiem. 

Na zakończenie serwisu otrzymujemy jeszcze czekoladki Patchi oraz wilgotne ręczniczki. 

Po smacznym lunchu chwilę oglądamy filmy w IFE, ale zmęczenie wygrywa i zasypiamy.

Lądowanie w Singapurze

Kwadrans po godzinie dwudziestej pierwszej czasu singapurskiego Załoga włącza światło w kabinie i rozpoczyna przygotowania do lądowania.
Dwadzieścia minut później lądujemy. Kołowanie do terminala zajmuje nam niecałe dziesięć minut, a po kolejnych kilku wychodzimy z samolotu.

W kontroli paszportowej nie ma kolejki, ale akurat trwa zmiana służb granicznych, więc czekamy. W trakcie tego oczekiwania nasze bagaże zostają wyładowane z samolotu i gdy docieramy do karuzeli bagażowej już tam są. 

Jesteśmy w Singapurze! Czas na pyszne jedzenie!

Lot Singapur – Male

Linie: SAUDIA
Lot: SV 787
Trasa: SIN – MLE
Samolot: Boeing B787
Klasa: C (biznes)
Czas planowy: 20.35 – 22.05
Długość lotu: 4 godziny 30 minut

Check-in

Nasz powrotny lot Saudią z Singapuru odlatuje z terminala trzeciego. W check-inie pojawiamy się trzy godziny przed planowaną godziną odlotu. Jeśli chodzi o lotnisko Changi to nawet, gdybyśmy z jakiś powodów nie mogli lub nie chcieli skorzystać z saloniku, do którego Saudia zaprasza swoich pasażerów klasy biznes, to znajdziemy sobie inne atrakcje na wypełnienie czasu pozostałego do wylotu. 

Trzeba też pamiętać, że kontrola bezpieczeństwa jest tu prowadzona przed samymi bramkami, więc należy zarezerwować sobie odpowiedni zapas czasu na tę czynność.

Salonik biznesowy SATS Premier Lounge Singapore Changi International Terminal 3

W trakcie check-inu otrzymujemy zaproszenia do saloniku, z którym Saudia współpracuje wraz ze szczegółową mapkę dotarcia do niego. 

Salonik opisywaliśmy w oddzielnej recenzji, więc tu tylko z kronikarskiego obowiązku przypominamy, że jedną z jego największych zalet jest możliwość przygotowania sobie smacznej laksy samodzielnie.  

Boarding 

Nasz samolot przylatuje do Singapuru pół godziny po czasie, więc wiemy, że boarding nie rozpocznie się punktualnie. 

Wiemy też, że na dzisiejszym rejsie jest komplet pasażerów we wszystkich klasach podróży. Spodziewamy się zatorów przy kontroli bezpieczeństwa, która w naszej strefie obsługuje cztery bramki, a z każdej w podobnym czasie odlatywać będzie samolot.

Wejście na pokład rozpoczyna się o godzinie dwudziestej czterdzieści pięć. W pierwszej kolejności na pokład wprowadzane są osoby wymagające asysty, i jest ich całkiem spora grupa. Następnie wchodzą pasażerowie klasy biznes i posiadający odpowiedni status w programie lojalnościowym Saudii. 

Gdy docieramy do naszych foteli, jesteśmy witani przez Stewardessy, które od razu przyjmują od nas zamówienie na napój powitalny. Następuje mała konsternacja, gdyż podobnie jak na rejsie z Dżeddy do Singapuru nie ma drukowanych wersji menu i Załogantki nie są przekonane co właściwie mają w dzisiejszej ofercie. Na początku mówią, że nie ma smoothie daktylowego, aby później jednak je nam dostarczyć. W międzyczasie zamawiamy smoothie szpinakowo-jabłkowe, sok z pomarańczy (szkoda, że nie świeżo wyciskany) oraz z marchwi. Tradycyjnie, napojom towarzyszą wilgotne ręczniczki.

W trakcie, gdy pasażerowie zajmują swoje miejsca, Stewardessy roznoszą kosmetyczki podróżne oraz serwowana jest kawa saudyjska wraz z daktylami. 

Niespełna pół godziny od rozpoczęcia boardingu samolot i pasażerowie są gotowi do podróży, jednak nasze opóźnienie spowodowało, że musimy czekać na przydzielenie nowego slotu na start, co na bardzo ruchliwym lotnisku nie jest sprawą prostą. Ostatecznie, z ponad godzinnym opóźnieniem, o dwudziestej drugiej czterdzieści pięć startujemy z Singapuru. 

Fotele klasy biznes w Boeing B787 Dreamliner

O tych siedzeniach napisaliśmy już wiele, więc nie będziemy się po raz kolejny rozwodzić. Faktem niezaprzeczalnym jest natomiast, że jeden z naszych foteli nie działał, o czym przekonaliśmy się już podczas lotu, po serwisie, kiedy chcieliśmy rozłożyć go do pozycji poziomej. Załoga, której zgłosiliśmy usterkę próbowała własnymi siłami ją usunąć, jednak bezskutecznie. Ciąg dalszy tej historii będzie miał swoje miejsce na ziemi, podczas postoju w Male.

Serwis w trakcie lotu

Tradycyjnie, niedługo po starcie Stewardessy podchodzą do każdego pasażera i skrzętnie notują wybór dań. Na trasie z Singapuru do Male serwowana będzie kolacja. 

W ramach przystawek dostępne są: arabskie mezze, sałatka z pieczonym kurczakiem, zupa kalafiorowa i zupa pomidorowa. 

Na propozycje głównego dania składają się: ryba, wołowina, risotto oraz jagnięcina. 

Wybieramy zupę pomidorową, meze, wołowinę i jagnięcinę.

Zupa jest wyśmienita – ciepła, gęsta, zarazem kwaśna i słodka – taka jak lubimy. Do tego klasyczna pietruszka, a pod nią niespodzianka w postaci kleksa śmietany i kilku grzanek – słodkich i chrupiących zarazem. Zdecydowanie jedna z najlepszych zup jakie jedliśmy w samolocie. Jak się chce, to można podać na 30 tysiącach stóp danie jakości restauracyjnej. 

Druga przystawka – arabskie meze z paprykowym humusem, babaganoush i tzatziki w towarzystwie kofty. Proste i pyszne.

Chwilę po zakończeniu przystawek otrzymujemy nasze dania główne. Jagnięcina to danie niemal idealne – gotowane na półtwardo ziemniaczki, chrupiąca, zielona fasolka, soczysta jagnięcina w aromatycznych przyprawach. Nie do końca rozumiemy ideę dodania oliwek do tego dania, gdyż bez nich było ono już zupełnie kompletne i przepyszne zarazem. Jedyny minus to wielkość porcji – była tak ogromna, że nie udało nam się zjeść potrawy w całości.

Wołowina z ziemniakami puree, marchewką, pomidorkiem, zielonym groszkiem i sosem demi glace to kolejne mistrzostwo kulinarne na pokładzie Saudii. Danie idealne.

Na zakończenie tej uczty proponowane są desery: sernik nowojorski, ciasto czekoladowe z lodami oraz owoce. Wybieramy te dwa ostatnie i był to bardzo dobry wybór – owoce soczyste i chrupiące, serwowane w odpowiedniej temperaturze, a czekoladowe ciastko w towarzystwie lodów włoskich tworzą duet idealny. Sam biszkopt jest leciutki, mocno kakaowy, z solidnej grubości polewą czekoladową. Żaden kęs ciasta nie ma prawa być suchy dzięki lodom, a mocno wyczuwalny smak orzecha włoskiego i karmelu stanowią istną wisienkę na torcie tego świetnego deseru.

Warto jeszcze odnotować jakość podanego pieczywa i masła, gdyż są to elementy znajdujące się praktycznie w każdym serwisie na pokładach większości przewoźników, a najczęściej są najsłabszymi jego ogniwami. Nie tym razem – Saudia wie jak przygotować pieczywo, aby było ciepłe i miękkie, a nie gumowe. Dodatkiem, świadczącym o dbałości o szczegóły jest temperatura podania masła – idealnie w punkt, gotowe do smarowania pieczywa. Zasłużona szkolna piątka za ten serwis!

Kolacja kończy się po godzinie i wówczas Załoga wyłącza światła w kabinie, aby pasażerowie mogli odpoczywać.

Lądowanie w Male

W związku z trudnymi warunkami atmosferycznymi dość długo krążymy nad Malediwami zanim uda nam się bezpiecznie przyziemić. Ostatecznie lądujemy na lotnisku w Male parę minut po północy czasu lokalnego, z dwugodzinnym opóźnieniem względem czasu planowego.

W trakcie postoju w Male ponownie zgłaszamy problem z fotelem. Załoga wzywa mechanika z obsługi naziemnej. Ten dotyka kilku przycisków i raportuje załodze, że fotel działa. Sprawdzamy, i okazuje się, że niestety usterka nadal istnieje. Mechanik wydaje się być wzburzony, że nikt mu nie przekazał dokładnego opisu problemu. Stewardessa przeprasza nas za mechanika, my ją za nerwową atmosferę, a pan mechanik wydaje się być niezadowolony z wszystkiego. W międzyczasie jedna z pasażerek przejmuje się całą sytuacją i martwi, czy będziemy mieli gdzie spać, może jakieś miejsce pozostanie wolne na locie do Dżeddy. Ostatecznie pan mechanik naprawia nasz fotel. 

Lot Male – Dżedda

Linie: SAUDIA
Lot: SV 787
Trasa: MLE – JED
Samolot: Boeing B787
Klasa: C (biznes)
Czas planowy: 23.45 – 02.35 (+1)
Długość lotu: 5 godzin 50 minut

Start z Male

Godzinny postój zbliża się do końca, a pogoda za oknami nie napawa optymizme. Leje jak z cebra, a nawet bardziej.

Nowi pasażerowie już dawno dołączyli do nas na pokładzie i otrzymali wilgotne ręczniczki. Wszystkim serwowana jest kawa saudyjska i daktyle. Tradycyjnie – dwie rundki.

O godzinie czwartej czterdzieści czasu lokalnego, nieustająco z dwugodzinnym opóźnieniem, startujemy z Malediwów w akompaniamencie oberwania chmury. Nasz dzielny Boeing B787 Dreamliner znosi to wyzwanie z godnością, jedynie trochę głośniej niż zwykle warczy silnikami. 

Tym razem dość długo – jak na Saudię – bo niemalże trzydzieści minut, przyjdzie nam czekać na wyłączenie sygnalizacji zapiąć pasy. Rozumiemy, że jest to spowodowane warunkami atmosferycznymi, a nie, że ktoś w kokpicie zapomniał nacisnąć przycisk.

Serwis w trakcie lotu

Na odcinku z Male do Dżeddy, podobnie jak z Singapuru do Male, będzie serwowana kolacja. Z tą różnicą, że proponowane są inne dania. Oczywiście menu do wglądu pasażerów brak.

W ramach przystawek dostępne są: oczywiście arabskie mezze, wędzony łosoś, zupa grzybowa i zupa z jęczmienia – coś w rodzaju polskiego krupniku.
Dania główne to: krewetki, jagnięcina, ravioli i kurczak. 
Na deser jest tarta cytrynowa, owoce i pudding migdałowy. 

Wybieramy zupę “krupnik”, wędzonego łososia, krewetki i ravioli oraz oba ciasta.

Ponieważ teraz chcemy spać, to korzystając z opcji „Dine on demand” prosimy o podanie naszego posiłku nieco później. 

Około półtorej godziny przed lądowaniem Stewardessy budzą nas bardzo delikatnie i przepraszając informują, że to ostatni moment na posiłek w trakcie lotu. Jesteśmy gotowi na serwis w ciągu pięciu minut. 

Zacznijmy od zupy – smakuje trochę jak polski krupnik, ale podany w formie kremu. Trochę kwaśny, trochę słony. Momentami wyczuwalne są małe kawałki kaszy i szczypiorku. Bardzo nam to smakuje. 

Drugą przystawką jest sałatka z wędzonego łososia z ogórkiem, rzodkiewką, truskawkami, cebulą i sosem truskawkowym. Ryba jest jędrna, a sos truskawkowy dodaje jej słodyczy. Dokładki nie są przewidziane, a szkoda. 

Ravioli szpinakowe jest podane al dente i już to stanowi duży plus dla tego dania. Sos śmietanowy z kawałkami orzeszków i szparagami bardzo dobrze uzupełniają tę potrawę, dodając jej wyrazistej struktury i smaku.

Na talerzu z krewetkami dużo się dzieje. Przede wszystkim wielkie krewetki – nie trzeba lupy, aby znaleźć je na talerzu. W roli dodatków występują zapieczone warzywa, puree ziemniaczane oraz mus z ogórka i pietruszki. Pełne smaku i aromatu danie!

Pyszne ciasta wieńczą tę kulinarną ucztę. Serwis przeprowadzony przez Załogę był idealny.

Mamy tylko jedną uwagę – porcje są zdecydowanie za duże, zupełnie nie do przejedzenia.

Lądowanie w Dżeddzie

Kontynuując nasze dwugodzinne opóźnienie z Singapuru, w Dżuddzie lądujemy przed godziną piątą rano. 

Mamy kolejne pięć godzin na odpoczynek w lounge’u Saudii. Tym razem udajemy się do saloniku pierwszej klasy, który opisywaliśmy w oddzielnej recenzji. Tam odnajdujemy wolne szezlongi i kontynuujemy spanie. Po przebudzeniu zamawiamy lekkie śniadanie, korzystamy z zaplecza toaletowo-prysznicowego i udajemy się na kolejny, ostatni już, lot Saudią w trakcie tej podróży.

Lot Dżedda – Ateny

Linie: SAUDIA
Lot: SV 191
Trasa: JED – ATH
Samolot: Airbus A320
Klasa: C (biznes)
Czas planowy: 10.10 – 13.45
Długość lotu: 3 godziny 35 minut

Boarding 

Według tablicy odlotów nasz boarding będzie prowadzony z bramki A21. Problem w tym, że nigdzie poza główną rotundą terminala nie ma do niej drogowskazów. Bramka widmo. Pytamy w informacji i jesteśmy odsyłani do lotniskowej kolejki, po czym następuje zmiana zdania i nasi informatorzy wskazują bramkę A22 jako właściwą. Ostatecznie docieramy do naszego gate i wchodzimy na pokład. 

Załoga dystrybuuje na początku napoje powitalne z orzeszkami oraz wilgotne ręczniczki, a następnie tradycyjną saudyjską kawę w towarzystwie daktyli. 

Dziesięć minut przed godziną jedenastą startujemy w kierunku Aten. 

Fotele klasy biznes w Airbus A320

Ponownie mamy szczęście i na nasz rejs podstawiono samolot wąskokadłubowy Airbus A320 z siedzeniami typu lie-flat w klasie biznes, tak jak na locie z Aten do Dżeddy na początku naszej podróży. Super – dzięki Saudia!

Serwis po starcie

Po pięciu minutach od startu wyłączona zostaje sygnalizacja zapiąć pasy. Wówczas Załoga rozpoczyna serwis. 

Na tym rejsie do dyspozycji pasażerów są dostępne menu w formie drukowanej, co jest wygodnym rozwiązaniem – możemy na spokojnie zaznajomić się z opisami dań i zdecydować co nam najbardziej pasuje. Wolelibyśmy menu ekologiczne, przedstawione w IFE, ale to pewnie dopiero w kolejnej iteracji systemu rozrywki pokładowej przewoźnika.

Wybieramy obie dostępne przystawki – każda z nich jest przepyszna. Dodatkowo, w ramach dania głównego – cannelloni oraz pierś z kurczaka. 

Podobnie jak w drodze z Aten do Dżeddy, otrzymujemy posiłek na jednej tacy przyniesionej z galley, indywidualnie dla każdego pasażera. Po zjedzeniu przystawki Załoga serwuje danie główne.

Jeśli mielibyśmy na coś narzekać, to może na lekko chaotyczny serwis. Wprawdzie zostały od nas odebrane zamówienia na napoje, ale początkowo, poza wodą, której nie zamawialiśmy, nie otrzymaliśmy nic. Nie dotarły też do nas sztućce.

Wracając do smaku dań głównych, to Saudia po raz kolejny udowadnia, że ma pewne pojęcie o serwowaniu pysznego jedzenia na wysokości przelotowej. 

Zacznijmy od cannelloni – na pierwszy rzut oka wygląda na wysuszone, ale wystarczy jeden kęs, aby stwierdzić, że to nie prawda. Sos pomidorowy do pasty jest bardzo aromatyczny i lekko pikantny – idealny. 

Małym zawodem była pierś kurczaka, która znajdowała się na granicy przeciągnięcia i była bardziej sucha niż wilgotna. Towarzyszące jej dodatki – ziemniaczki, fasolka szparagowa, dynia i sos były z kolei wyśmienite.

Deser to ciastko ptyś – nadziewane kremem czekoladowym i w nim zatopione. Bardzo smaczny.

Po zakończonym serwisie korzystamy z możliwości rozłożenia foteli do pozycji leżącej i pozostały czas lotu przeznaczamy na drzemkę.

Lądowanie w Atenach

Niecały kwadrans po czasie rozkładowym lądujemy w Atenach. Po zaparkowaniu przy terminalu Stewardessa rozwija zasłonkę między kabinami klasy biznes i ekonomiczną.

Odprawa paszportowa przebiega w iście ekspresowym tempie, dzięki zastosowanym na lotnisku w Atenach bramkom ABC (Automated Border Control). Z kolei pół godziny czekamy na bagaże w hali bagażowej. 

Po opuszczeniu hali przylotów kierujemy się na parking, skąd odbiera nas kierowca z zarezerwowanego apartamentu na jedną noc przy lotnisku

System rozrywki pokładowej, Wi-Fi, amenity kit, toaleta w Airbus A320 i Boeing B787 Dreamliner

O systemie rozrywki pokładowej, dostępie do internetu oraz kosmetyczkach podróżnych sygnowanych marką Missoni na pokładzie Boeing B787 Dreamliner Saudii pisaliśmy już w recenzji lotu z Amsterdamu do Dubaju. Niewiele zmieniło się w tej dziedzinie, poza tym, że na wszystkich lotach tej podróży coś szwankowało z IFE. Raz nie działał ekran, innym razem pilot, a jeszcze podczas kolejnego lotu nieustająco i samoistnie włączała się sygnalizacja przywołania załogi. 

W Airbusach A320, którymi mieliśmy okazję podróżować tym razem system rozrywki pokładowej był taki sam jak w samolocie Boeing B787 Dreamliner. Problemów z obsługą na szczęście nie było. 

Toalety zarówno w Airbus A320 jak i Boeing B787 Dreamliner nie wyróżniają się niczym szczególnym. Wyposażenie oraz wielkość pomieszczeń jest bardzo standardowa jak dla tych typów samolotów. Przewoźnik udostępnia dodatkowe kosmetyki i damskie akcesoria higieniczne w każdej toalecie dla klasy biznes.

Podsumowanie

Decydując się na kolejny rejs na pokładzie Saudii, tym razem do Singapuru, byliśmy zadowoleni z dokonanego wyboru. 

Wprawdzie lot z międzylądowaniem na Malediwach czynił tę podróż trochę dłuższą, nieustanne opóźnienia bardziej męczyły niż radowały, a kilka usterek IFE, fotela czy internetu budziło irytację, ale z drugiej strony Załogi były wybitnie gościnne, serwowane posiłki bardzo smaczne, na wszystkich lotach dostępne były fotele typu lie-flat (rozkładające się do pozycji poziomej), a przesiadki w Dżeddzie były stosunkowo wygodne, szczególnie mając możliwość skorzystania z saloniku dla Pierwszej Klasy.

Parę miesięcy po tej podróży zdecydowaliśmy się na rezerwację kolejnych biletów na podróż Saudią, tym razem znacznie dłuższą i wielosegmentową. Czas pokaże, czy uda nam się ją w całości opisać.

Galeria

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

×

Polub nas na Facebooku!