- Inne teksty z tej podróży:
- Recenzja: IHG One Rewards – InterContinental Athenaeum Athens, Ateny
- Recenzja: SAUDIA – Klasa Biznes w Airbus A320 i Boeing B787 Dreamliner Ateny – Dżedda – Male – Singapur – Male – Dżedda – Ateny
- Szybka Recenzja: Salonik biznesowy – SAUDIA Alfursan Business Class Lounge, Jeddah
- Recenzja: Hilton Honors – Hilton Garden Inn Singapore Serangoon, Singapur
- Szybka Recenzja: ALL – ibis Styles Singapore Albert, Singapur
- Jedz Singapur
- Szybka Recenzja: Salonik biznesowy SATS Premier Lounge Singapore Changi International Terminal 3, Singapur
- Recenzja: Salonik biznesowy – SAUDIA AlFursan First Class Lounge, Jeddah
- Szybka Recenzja: Airbnb – Apartments Tina, Neapoli – Spata
Podróżować można z różnych powodów i pobudek. Dla nas są one zmienne w zależności od celu podróży, czasu, długości pobytu na miejscu i wielu innych czynników. Nieraz trudno nawet w sposób skondensowany i prosty określić, co wiedzie nas w dane miejsce.
Wybierając się tym razem do Singapuru, nie mieliśmy jednak najmniejszych wątpliwości, czy rozterek. Oczywistym był dla nas fakt, że jedzenie w państwie – mieście jest wyśmienitym tematem przewodnim. Jest to temat uniwersalny – w końcu jeść musi każdy, a mnogość dostępnych opcji, oraz przystępne, a nawet niskie ceny, także w miejscach z osławionymi gwiazdkami MICHELIN powodują, że niemal każdy kto trafi do Singapuru będzie mógł sobie pozwolić na wybór z nieskończonej niemal liczby opcji.
Przygotowując ten artykuł zastanawialiśmy się jak najlepiej zorganizować tekst w taki sposób, aby był on jasny i przejrzysty, a zarazem przydatny tym, którzy się do Singapuru wybierają. Ostatecznie, w grę wchodziły dwie opcje – albo opis bazował będzie na liście dań, albo miejsc, w których było najsmaczniej (bo smacznie było wszędzie). Ostatecznie, po kolejnej rundzie dywagacji dotarliśmy do punktu, w którym najsensowniejsza wydała nam się rezygnacja z samoograniczania i wdrożenie obu głównych pomysłów.
W wyniku realizacji tego planu powstały dwa główne bloki naszego tekstu – ten opisujący „must try” w kwestii dań, oraz ten, opisujący „must visit” w kwestii miejsc.
Co zjeść?
Przechodząc zatem do konkretów, oto skondensowana do maksimum lista dwóch wspaniałych dań, których będąc w Singapurze według nas ominąć nie można:
Kaya toast (wszędzie, najlepiej w którymś z Hawker centers)
Śniadanie w Singapurze? Tylko kawa i kaya toast! Aromatyczna kawa, opcjonalnie z mlekiem i cukrem, oraz świeżo wypieczone tosty z pszennego chleba, ze sporą porcją masła i przepyszną kayą – słodką masą o wyraźnym smaku i teksturze kokosa. Perfekcja! Dla osób z większym porannym głodem warto rozważyć dodatek w postaci jajka na bardzo miękko, serwowanego już bez skorupki, w miseczce. Odrobina soli, biały pieprz, może kropelka sosu sojowego lub Worcestershire! Nie ma wielu piękniejszych rzeczy o poranku niż gorący kaya toast maczany w rozpływającym się żółtku z przyprawami. Perfekcja!
Pełna gama opisanych opcji dostępna jest w godzinach porannych dosłownie w każdym zakątku Singapuru. Danie to jest tak pyszne, a zarazem uwielbiane przez Singapurczyków, że istnieje wiele miejsc, gdzie można się nim zachwycać przez cały dzień, a nawet całą dobę. Są również restauracje serwujące li i jedynie ten specjał! My do smaku, tekstury i aromatu zestawu kaya toast lubimy dodawać atmosferę „hawker stalls” – czyli singapurskich kompleksów gromadzących w jednym miejscu szeroką ofertę tutejszego street foodu – jest różnorodnie, smacznie, czysto i swojsko. Każda większa okolica ma swój hawker center – jest z czego wybierać!
Laksa (wszędzie, najlepiej w którymś z Hawker centers)
Aromatyczna zupa na bazie czerwonej pasty curry i mleczka kokosowego, różnica się w konsystencji od rzadkiej i lekkiej, do gęstej, przybierającej postać zbliżoną do sosu, bogatej w smaki i pożywnej to baza obowiązkowej połowy tego dania. Druga obowiązkowa część to makaron – najczęściej ryżowy w różnej postaci – cienki, gruby, poprzez różne inne gatunki, na makaronie jajecznym, błyskawicznym, czy nawet zwykłym spaghetti kończąc – opcji jest bez liku. Dalsze składniki, a w zasadzie dodatki to już tylko kwestia inwencji kucharza i smaku głodnego zjadacza tej pyszności. Krewetki? Ciasto rybne? Kurczak? Wołowina? Jajko? Tofu? Wszystkie te opcje są możliwe, a to jedynie ułamek oferty, którą spotkać można na ulicach i w restauracjach Singapuru.
Jak to w przypadku popularnych dań regionalnych, nie da się w sprawie laksy uniknąć sporu – ktoś preferuje słodszą, ktoś nieco bardziej pikantną, kolejna osoba preferuje bardziej kokosowy smak, jeszcze inna docenia bardziej nutę curry. Za tymi i wieloma preferencjami idą też preferencje do konkretnych miejsc, gdzie serwuje się laksę w postaci najbardziej odpowiadającej każdemu z nas. Gościom, takim jak my, czy Wy, nie pozostaje zatem nic innego, niż spróbować ich conajmniej kilka, zanim zdobędziemy się na ostateczny werdykt. Jako, że jest to danie nie mniej popularne niż poranna kaya toast, miejsc do poszerzania swojej wiedzy nie zabraknie nikomu przez bardzo długi czas.
Gdzie zjeść?
To łatwiejsza część tego artykułu. Mimo szczerych chęci, nie byliśmy w stanie przetestować dwóch dań opisanych powyżej w wystarczającej liczbie miejsc, żeby choćby spróbować ferować wyroki na temat lokalizacji serwujących ich najlepsze, naszym subiektywnym zdaniem, wersje.
W przypadku konkretnych lokali, opisywanych poniżej, możemy z całą odpowiedzialnością napisać, że wszystkie z nich serwowały znakomite dania w niskich lub co najmniej rozsądnych cenach.
Oto zawężona do maksimum lista tych, do których przy kolejnej wizycie w państwie-mieście wrócimy na pewno!
Tsuta (303@somerset Mall)
Singapurska wersja jednej z naszych ulubionych ramenowni z Tokio. W kraju kwitnącej wiśni do lokalu ustawiają się długie kolejki, a „numerek” na swoją okazję do spróbowania jednego z najbardziej znanych dań kuchni japońskiej trzeba odebrać z wielogodzinnym wyprzedzeniem.
Odwiedzony przez nas lokal w Singapurze ma krótką historię – mieści się w centrum handlowym i serwuje te same świetne dania, którymi zajadaliśmy się w Tokio.
W lokalu zlokalizowanym w 303@somerset Mall spróbowaliśmy klasyka – czyli shoyu truffle soba – esencjonalnego, głębokiego w smaku wywaru, pełnego umami, wzbogaconego o delikatny, łagodny, bardzo dobrze ułożony smak trufli, w towarzystwie niewiarygodnie pysznego makaronu o strukturze, którą moglibyśmy określić jako idealną – zwarty, ciągnący się, a jednocześnie sprężysty i przepełniony smakiem bulionu. Jednym słowem – niebo w gębie.
Nie zawiodła również mala soboro meshi, czyli siekana wieprzowina podawana z ryżem, ugotowanym na bardzo miękko jajkiem oraz odrobiną szczypioru. Dobrze przyprawione mięso, żółtko w roli sosu wzbogacającego smak mięsa, oraz doskonale ugotowany ryż. Czego chcieć więcej?
Biorąc pod uwagę lokalizację, ceny oraz wielkość porcji – singapurska Tsuta to wymarzone miejsce na lunch, albo krótką przerwę w trakcie zakupów.
Tajimaya Yakiniku (Great World City Singapore)
Do bufetu serwującego wołowinę wagyu bez ograniczeń zaprowadził nas jak zwykle Strictly Dumpling. Ten japoński „all you can eat grill” to kolejny lokal mieszczący się w centrum handlowym. Tym razem jest to Great World City Singapore. Za SGD$60 lub SGD$70 (w zależności czy to lunch czy kolacja, z możliwą dopłatą SGD$3 w weekendy i specjalne okazje) mamy sto minut, aby cieszyć się świetnym, samodzielnie przyrządzonym jedzeniem.
Czegóż tu nie ma? Ryby, owoce morza, warzywa, mięsa, desery, napoje bezalkoholowe w cenie, a do tego świetna, sprawna i bardzo pomocna obsługa. Nie wiesz jak przygotować małże świętego Jakuba na grillu? Czy czosnek pieczony w maśle z sosem teriyaki to dobry dodatek do australijskiej wołowiny wagyu MS5? Żar rozżarzonych węgli przygasł i przydałaby się go podsycić? Wystarczy słowo i wszystkie sprawy zostaną załatwione od ręki.
A my, siedząc przy wygodnym stole z wbudowanym węglowym grillem (i sprawnym wyciągiem nad nim, rzecz jasna), możemy skupić się na przygotowaniu jedzenia według własnych upodobań.
Wszystko co zjedliśmy było pyszne, a sto minut wystarczyło nawet na spróbowanie deserów!
P.S. Uwaga – należy zwrócić uwagę, aby nie przesadzić z zamówieniami. Niezjedzone elementy jedzenia są dodatkowo płatne – za każde sto gram doliczana jest opłata w wysokości SGD$30. Warto więc wykazać się rozsądkiem – zjeść tu można bez ograniczeń, ale marnowanie jedzenia jest dość kosztowne.
Arunachala Bhavana (Little India)
Wspaniała kuchnia indyjska w dzielnicy Little India? No kto to słyszał?!
W tej części miasta rzeczywiście nie trudno o pyszne indyjskie jedzenie. Miejcie na uwadze fakt, że jest to ocena ludzi, którzy po wizycie w Indiach wiele lat temu (słynny deal Lufthansą z Warszawy na Goa z 2014) do dziś odchorowują nadmiar curry.
Zarówno prawn masala oraz veg-thali, które podano nam w tej restauracji były pyszne, a rewelacyjne mango lassie wspominamy do dziś!
Berseh Food Center (Serangoon)
To nie restauracja, ale obiekt, który gromadzi pod jednym dachem wiele pojedynczych stanowisk specjalizujących się najczęściej w konkretnym daniu, lub grupie dań. Food center lub hawker center to po prostu singapurska, ucywilizowana wersja azjatyckiego street foodu.
Jest tu czysto, wygodnie, są stoliki, dach – można tu przyjść w każdą pogodę i zjeść coś smacznego, wybierając z szerokiego wachlarza opcji.
Wspominamy ten konkretny obiekt, który w mieście-państwie ma dziesiątki odpowiedników, bo najczęściej odwiedzając Singapur mieszkamy gdzieś nieopodal.
Naszym zdaniem serwują tu jedne z najlepszych kaya tostów, a i jedzoną tu laksę zaliczamy do tych ulubionych. Propozycji pysznych dań jest tu jednak zdecydowanie więcej, więc każdy chętny powinien znaleźć coś dla siebie.
Din Tai Fung (City Square Mall Singapore)
To jedna z naszych ulubionych, azjatyckich restauracji sieciowych. Swoją historię rozpoczęła na Tajwanie, ale obecna jest w wielu dużych metropoliach – Hong Kongu, Bangkoku, Singapurze, Tokyo, wielu miastach USA, Wielkiej Brytanii, Australii i wielu innych miejscach.
Na pytanie – co tu można zjeść dobrego, odpowiedzieć możemy, że nigdy, nigdzie na świecie, nie jedliśmy w Din Tai Fungu czegokolwiek, co by nam nie smakowało.
Nasz faworyt to zielone ogórki na ostro, niemniej, w czasie naszych odwiedzin w singapurskim oddziale akurat ich zabrakło. Nie zabrakło natomiast Dan Dan Noodles ani pierożków wieprzowo – warzywnych. Wyszliśmy stąd z pełnymi brzuszkami i wielkimi uśmiechami na twarzy.
Uwaga! Lokale bywają jak ten, w którym byliśmy, w City Square Mall Singapore, spore, ale kolejki to w większości w nich niemal norma. Warto uzbroić się w cierpliwość, bo smak serwowanych tu dań rekompensuje poświęcony czas.
Tim Ho Wan (Marina Bay Sands)
Nasza miłość do tej marki rozpoczęła się podczas jednej z wizyt w Hong Kongu. Potem dowiedzieliśmy się, że ten szybki, pyszny i tani lokal ma gwiazdkę MICHELIN. Potem już przy każdej nadarzającej się okazji odwiedzaliśmy „Tima”.
Lokale w Hong Kongu i Singapurze serwują najlepsze wersje dań będących wizytówką marki – bułeczki z wieprzowiną barbeque, ryżowe „cannelloni”, czy pierożki wieprzowe w ostrym sosie z makaronem z chilli i szczypiorkiem.
Lokal w Bangkoku nie przypadł nam do gustu aż tak bardzo, ale nie o tym jest ten tekst.
Uwaga – tutejsze bułeczki są uzależniające. W porcji są trzy, ale nie miejcie wątpliwości – nie jest to porcja do podziału na kilku biesiadujących.
Lody kanapki na ulicy
Jednym z niewielu „dań” serwowanych nadal z ulicznych stoisk w Singapurze są lody. Prosta, szybka „przekąska” w wielu wariantach jest świetną pozycją dającą nieco ulgi w czasie upałów. Warto spróbować niecodziennych smaków, takich jak kukurydza, durian, yam, zwany również chińskim ziemniakiem.
Pyszne, szybkie i proste – polecamy!
Albert Food Center
Kolejny food center zlokalizowany w pobliżu naszego miejsca noclegowego. Zdecydowanie większy od tego w Serangoon, więc i wybór możliwych do spróbowania dań rośnie.
My spróbowaliśmy tu fenomenalnych smażonych pierożków wonton – w wersji z zupą jak i bez niej. Smakowały nam one niezależnie od tego, czy serwowane były w formie gotowanej, czy smażonej na głębokim tłuszczu – po prostu niebo w gębie. Laksa z kotletem z kurczaka to dokładnie ta sama melodia – danie pyszne, pełne i satysfakcjonujące.
Będąc zupełnie szczerymi, zdecydowana większość tego, co jedliśmy w tym hawker center było wyśmienite, a smażone wontony oraz wieprzowinę char siu zabieraliśmy ze sobą na wynos, aby uzupełnić ubytki pyszności wraz z upływem czasu.
Naszym zdaniem warto tu też spróbować prostego i wyśmienitego singapurskiego klasyka – chicken (over) rice. Wersji tego dania jest bez liku, więc warto popracować nad znalezieniem wersji pasującej idealnie do naszych indywidualnych preferencji.
Hill Street Tai Hwa Pork Noodle
Niepozorna „dziura w ścianie” z gwiazdką MICHELIN. To wyróżnienie jest ciągle powracającym motywem w naszej podróży po singapurskim street foodzie. Ten konkretny lokal jest jedną z miejscówek, w których mimo tłumaczenia nazw dań na zapis używający alfabetu łacińskiego, nie jest łatwo zrozumieć ich znaczenie.
My zdecydowaliśmy się na „Gan Mian” i „Zi Cai Tang„. Pierwsze to makaron z wieprzowiną i podrobami – wyśmienity. Drugie danie to zupa na bazie wodorostów. Wszystko w niezobowiązującej, ulicznej atmosferze, bez zadęcia i sztucznych uniesień. Spotkać tu można zarówno gości w garniturach, jak i pracowników pobliskich sklepów.
Jako, że występuje tu efekt „gwiazdki MICHELIN” – warto uzbroić się w cierpliwość podczas oczekiwania na jedzenie. Kucharze są bardzo staranni i uważni w swojej pracy (stąd pewnie gwiazdka MICHELIN), więc nawet kilka osób zamawiających swoje dania powoduje kilkunastominutowy „korek”.
Hawker Chan
Jedna z najbardziej znanych restauracji w Singapurze, ze względu na okrzyknięcie serwowanych tu dań jako najtańszych posiłków z gwiazdką MICHELIN. Co prawda Chan stracił swą gwiazdkę kilka lat temu, niemniej, warto zobaczyć jak wygląda klasyczny kurczak z ryżem w jego wykonaniu.
My trafiliśmy tu nieco przypadkiem, przemierzając wieczorem singapurskie ulice. Do restauracji weszliśmy tak późno, że jedynie jedna osoba stojąca w kolejce za nami została obsłużona przed zamknięciem lokalu.
Braliśmy to, co było jeszcze dostępne – kurczaka w sosie sojowym z makaronem, talerz duszonych rozmaitości, oraz pierożki z char siu i makaronem. Jedzenie smakowało nam bardzo, a najbardziej spodobała nam się obsługa, która nas nie pospieszała i pozwoliła spokojnie zakończyć posiłek mimo późnej pory.
Odwiedzenie Hawker Chena w ramach ciekawostki możemy szczerze polecić – dobre jedzenie w niskiej cenie broni się tu samo – z gwiazdką michelin czy bez.
Podsumowanie
Singapur to raj dla smakoszy i żarłoków. Jest tanio, różnorodnie, kolorowo i pysznie. Wymienione przez nas miejsca w żadnym wypadku nie są jedynymi wartymi polecenia. W państwie-mieście dosłownie na każdym kroku spotkać można lokale, w których zjemy niezwykle smacznie. Nasza lista to jedynie podzbiór punktów, które udało nam się odwiedzić i które uznaliśmy wartymi opisania, jako ponadprzeciętne. A zaznaczyć należy, że średnia w kwestii jedzenia w Singapurze umieszczona jest bardzo, bardzo wysoko.