NYX Warsaw od początku zapowiadany był jako nowa jakość na stołecznym rynku hotelowym. Cztery gwiazdki kategoryzacji, z obsługą na pięć gwiazdek, świetna lokalizacja, piękne widoki, międzynarodowa sieć – to wszystko stanowić miało podstawę wyjątkowości NYXa na hotelowej mapie Warszawy.
Przed przyjazdem
Kiedy dotarła do nas oferta powitalna NYX, nie do końca rozumieliśmy co tutaj zaszło. Za cenę 299 PLN oferowano w niej nocleg w podstawowym pokoju, ze śniadaniem, dla jednej osoby. Niedowierzając własnym oczom – cena za tę samą usługę, bez żadnej promocji, na stronie hotelu była o kilkadziesiąt złotych niższa – postanowiliśmy sprawę zweryfikować u źródła. Pierwszy telefon do hotelu zakończył się niczym. Zaskoczył nas nieco komunikat w słuchawce – w pierwszej chwili wydawało nam się, że dodzwoniliśmy się na pocztę głosową czyjegoś prywatnego telefonu. Niestety, żaden „city lover” – tak najwyraźniej hotel nazywa swoich pracowników – nie podniósł słuchawki. Kolejnego dnia było już nieco lepiej. Pani Patrycja potwierdziła nasze obawy co do zadziwiającej formy oferty powitalnej (dopłata za pobyt drugiej osoby, w tym śniadanie +57 PLN, parking płatny, także w weekend 120 PLN). Niezrażeni, brnęliśmy dalej. Największe apartamenty (Heaven Suite), mimo ich wystawienia do sprzedaży na stronie hotelu nie były jeszcze gotowe na przyjęcie gości. Te nieco mniejsze (według przedstawicielki hotelu o powierzchni pięćdziesięciu dwóch metrów kwadratowych, według strony hotelu o powierzchni czterdziestu sześciu metrów), swoją ceną, na czas planowanej przez nas wizyty przekraczały nieco nasz zaplanowany budżet. Pani Patrycja, niczym rasowy sprzedawca nie dała jednak za wygraną i dostosowała swoją ofertę do naszych zaplanowanych wydatków, co zaskutkowało dokonaniem rezerwacji NYX Suite wraz ze śniadaniem dla dwóch osób w cenie niewiele wyższej niż oferta powitalna dla jednego gościa.
Po przyjeździe
W dniu przyjazdu meldujemy się przy kontuarze recepcyjnym wczesnym popołudniem. Pracująca tam Recepcjonistka komunikuje się z nami bardzo cicho, co w połączeniu z obowiązkowymi maseczkami zakrywającymi usta i nos, oraz dodatkowej, oddzielającej nas tafli pleksi zamontowanej przy jej stanowisku pracy, powoduje niekomfortową sytuację, w której nieustannie musimy prosić o powtórzenie wypowiedzianych kwestii. Duży problem stanowi też nasza prośba o dokonanie preautoryzacji karty w celu otwarcia rachunku na korzystanie z usług dodatkowych hotelu. Recepcjonistka, która pobiera od nas tylko opłatę w wysokości uzgodnionego kosztu pokoju, zdaje się nie rozumieć o co nam chodzi. Koniec końców poddajemy się, odbieramy karty-klucze do naszego pokoju i udajemy się do windy.
Ta, jak przystało na nowy, modny obiekt w sercu stolicy Polski tryska nowoczesnością. Najpierw w specjalnym czytniku meldujemy się swoją kartą-kluczem, później, na wspólnym panelu wybieramy piętro, na które chcemy jechać, w konsekwencji czego system poinformuje nas, która z kilku wind będzie tą, do której mamy wsiąść, aby znaleźć się tam, gdzie chcieliśmy. W taki właśnie sposób docieramy na szesnaste piętro budynku.
NYX Suite
Nasz apartament – NYX Suite – znajduje się nieco w głębi korytarza. Po uchyleniu drzwi wejściowych, pierwszym, na co zwracamy uwagę to podłoga. Bardzo nas cieszy widoczny od niedawna trend, w którym w pokojach hotelowych odchodzi się od wszechobecnych i trudnych do zniesienia na dłuższą metę wykładzin, wykorzystując w to miejsce różnorakie drewniane lub drewnopodobne panele. Naprzeciw drzwi wejściowych znajdujemy ścianę szyb, ciągnących się od podłogi aż do sufitu. Niestety, okna z tej strony dają jedynie ograniczoną ilość światła dziennego, gdyż zaraz za nimi, na przysłowiowe wyciągnięcie ręki, mamy kolejny budynek – tym razem biurowy. Nie da się w tym miejscu nie zauważyć konsekwencji takiego bliskiego sąsiedztwa dla poczucia prywatności gości.
Pokój dzienny apartamentu wyposażony jest w komplet kanapy i dwóch foteli, którym towarzyszą dwa rachityczne, niskie stoliki, okrągły stół z czymś w rodzaju ławki oraz jednym fotelem, telewizor, szafkę w której ulokowano zestaw do parzenia kawy i herbaty, ekspres do kawy, a także małą lodówkę.
Warto w tym miejscu zaznaczyć, że nie tylko wygląd, ale również wyposażenie pokoju, w którym przyszło nam spędzić noc w hotelu NYX Warsaw, odbiega dość znacząco od tego, co zobaczyć możemy na stronie hotelu. Nie będziemy czepiać się ilości foteli przy stole na hotelowej fotografii w porównaniu z tym co zastajemy w pokoju, choć dla rodzin rezerwujących apartament jako pokój rodzinny, może to być realny kłopot. Nam znacznie bardziej doskwiera brak imitacji biurka jak z obrazka. W naszym pokoju nie ma po prostu żadnego, wygodnego miejsca do pracy.
Z pokoju dziennego udajemy się do drzwi zlokalizowanych obok drzwi wejściowych. Za nimi kryje się toaleta. Nasze zdziwienie budzi tu kilka rzeczy. Tym co rzuca się w oczy od razu jest ręcznik zawieszony na wieszaku. Z naszego doświadczenia wynika, że czystą bieliznę łazienkową w hotelach prezentuje się gościom w formie złożonej, co natychmiast nastręcza wątpliwości, czy toaleta w hotelu NYX Warszawa była odpowiednio wysprzątana, czy być może dostaliśmy w prezencie po poprzednim lokatorze jego zużyty ręcznik. Kolejnym zaskoczeniem jest niezwykle mała umywalka. Na tym etapie nie wiemy jeszcze o jednej wadzie, która ujawni się w tym miejscu w czasie naszej wizyty. Ciśnienie wody w hotelu na szesnastym piętrze jest znakomite – co samo w sobie jest raczej zaletą niż wadą. Jeśli jednak połączymy ten fakt z wielkością i profilem umywalki w toalecie, otrzymujemy w efekcie zachlapanie niemal całego pomieszczenia za niemal każdym razem, kiedy próbujemy umyć ręce. Kłopotliwe jest również napełnianie wodą zbiornika ekspresu do kawy czy czajnika – źródłem problemów po raz kolejny okazuje się tu być kuriozalna umywalka.
Crème de la crème i najprawdopodobniej głównym punktem sprzedażowym hotelu ma być zapewne sypialnia, a konkretnie widok z niej. Fakt ten da się odczuć już po pierwszym rzucie oka na to pomieszczenie. Ktokolwiek planował wyposażenie tego miejsca dostał zapewne tylko jedną, kardynalną dyrektywę – nie zasłaniać okna przed łóżkiem. I to wszystko. Fakt, widok na chwilę obecną może robić wrażenie, ale widoczne pod oknem puste place czekają tylko na swoich inwestorów i być może już za kilka lat widok stąd podobny będzie do tego, który widać zza okien pokoju dziennego.
Wracając do wyposażenia sypialni, jest ono tak kuriozalne, że trudno jest to opisać. Oprócz łóżka typu king, w pokoju znajduje się wciśnięta w kąt komoda, na której ustawiono telewizor, którego nie da się w sposób wygodny oglądać z łóżka. Dla uwydatnienia całkowitego braku pomysłu i jakiegokolwiek zdroworozsądkowego planowania wyposażenia tego miejsca, niemal na środku ciągu komunikacyjnego prowadzącego do łazienki, ustawiono tu sporą, dwudrzwiową szafę. Ci, którzy w nocy, zaspani, będą zmuszeni do skorzystania z toalety, wpadając na nią na pewno będą myśleć ciepło o osobach odpowiedzialnych za planowanie tutejszych wnętrz. O konstrukcyjnym filarze ograniczającym użycie znacznej części sypialni nawet nie wspomnimy – sprawny architekt wnętrz wykorzystałby ten element w sposób kreatywny, w NYX Warsaw to jedynie „eyesore”.
Sypialnia, kryje w sobie jeszcze kilka użytkowych tajemnic. Jedną z nich są drzwi, łączące ją z pokojem dziennym. Pierwszy raz spotkaliśmy się z sytuacją, kiedy w takim połączeniu wykorzystywany byłby samozamykacz. Z jego powodu, otwarcie na stałe drzwi jest niemożliwe, bez ingerencję w ten mechanizm. Mamy nadzieję, że wszyscy pracownicy służby pięter oraz room service NYX Warsaw mają bardzo donośne głosy i dużo siły w rękach, aby podołać dobijaniu się do drzwi apartamentów, kiedy ich lokatorzy będą w sypialni, lub co gorsza w łazience. Powodzenia dla Was!
Być może to wynik naszych osobistych preferencji, ale nie przypadły nam do gustu również kolorowe plamy na ścianach sypialni – trudno zrozumieć ich funkcję, czy choćby źródło inspiracji. Jedyne skojarzenie, jak wywołały u nas te w kolorze słońca, prowadziły do piosenki Franka Zappy „Don’t Eat The Yellow Snow”.
Kolejny problem sypialniany ujawnił się podczas nocnego odpoczynku. Okazuje się, że w swojej przenikliwości, osoby planujące wyposażenie pokoju spozycjonowały jego główny mebel – łóżko – w taki sposób, że osoba śpiąca po jego lewej stronie będzie mogła cieszyć się ciągłym nawiewem z klimatyzacji dokładnie na twarz i nogi. Warto zaznaczyć, że poza wielbicielami przeżyć ekstremalnych, klimatyzacją będzie zainteresowany raczej każdy. W czasie naszego pobytu, kiedy temperatury za oknem notowały jednocyfrowe odczyty, w popołudniowym słońcu, bez klimatyzacji, temperatura w sypialni osiągała niemal trzydzieści stopni. Aż strach pomyśleć co będzie się tam działo latem.
Liczba rzeczy nieprzemyślanych w kwestiach wyposażenia w apartamencie jest naprawdę duża i moglibyśmy jeszcze długo wyliczać te, które zauważyliśmy podczas naszego krótkiego pobytu. Mamy jednak nadzieję, że te, które tu przytoczyliśmy wystarczą, aby zobrazować całkowity brak zdroworozsądkowego podejścia do sprawy przez osoby odpowiedzialne za tę część projektu.
Restauracja
Nasza wizyta w NYX Warsaw miała miejsce w czasie, kiedy restauracje funkcjonować mogły jedynie w formie przygotowywania dań na wynos. Jedną z nielicznych możliwości skorzystania z ich oferty w formie przypominającej normalność była wizyta w hotelach i skorzystanie z room service. Tak też postanowiliśmy uczynić.
W recepcji, podczas dopełniania formalności, otrzymujemy menu, które dostępne jest też w internecie, po zeskanowaniu kodu QR dostępnego na przykład w windzie. Lista propozycji jest bardzo krótka – trzy przystawki, dwa dania główne, dwa klasyki i jeden deser. Liczymy, że przy tak skróconym zestawie dań, możemy liczyć na świetne wykonanie, a co za tym idzie dobre doświadczenie kulinarne.
Korzystając z telefonu w pokoju zamawiamy znaczną część oferowanych dań i czekamy na ich dostarczenie.
Wielkie rozczarowanie rozpoczyna się już po kilkudziesięciu minutach, kiedy w drzwiach wejściowych do pokoju staje Osoba dostarczająca nam jedzenie, trzymająca w rękach dwie papierowe torby.
Niestety, niemal do samego końca posiłku frustracja ta będzie tylko rosła.
W papierowych torbach ukryto całą masę plastikowych pudełek, w których umieszczono zamówione przez nas dania.
Zupa parmezanowa z chrustem z pasternaku jest gigantycznie przesolona. Dodatkowo, coś, co miało być chrustem zaparzyło się w plastikowym pojemniku i stało się bezsmakową plątaniną warzywną. Esencja z buraków, która stanowić miała chyba przełamanie słonego smaku zupy, w obliczu gigantycznej ilości soli nie dawała jednak rady swoim słodkim smakiem dokonać niczego, co można byłoby uznać za działanie pozytywne. Dodatkowym absurdem w sprawie zupy był fakt, że była ona pozycją odgrzewaną w kuchence mikrofalowej (jak cała reszta dań, zapewne). Asumpt do takiego stwierdzenia dał nam fakt charakterystycznej dystrybucji ciepła w plastikowym pojemniku.
Sałatka z pieczonego buraka z kozim serem i grzankami z chałki byłaby świetną kwintesencją obrazu całości naszego kulinarnego doświadczenia w restauracji hotelu NYX Warsaw. Zwiędłe liście rukoli, skrzętnie ukryte są pod warstwą buraka, który w założeniu miał być pieczony, ale w smaku przypominał raczej warzywo gotowane zbyt długo w formie pokrojonej – bez smaku, bez oczekiwanej chrupkości. Odrobina koziego sera w żaden sposób nie była w stanie wpłynąć na werdykt w sprawie tego – wydawałoby się prostego dania, które zostało spartaczone w sposób koncertowy.
Jedną z nielicznych jadalnych rzeczy spośród zamówionego przez nas zestawu dań był kurczak. Mowa tu o samym mięsie, które było miękkie, wilgotne i doprawione. Kasza bulgur, która towarzyszyła kurczakowi była rozgotowana i bez smaku, a wmieszane w nią warzywa korzeniowe, w losowy sposób pozostawały albo twarde, albo rozgotowane jak sama kasza. Sos paprykowy, z ledwo wyczuwalnym smakiem i aromatem, w naszej opinii był zdecydowanie za rzadki – w połączeniu z rozgotowaną kaszą tworzył naprawdę smutny duet.
O stopień wysmażenia mięsa w hamburgerze nikt nas nie pytał, więc dostaliśmy je wysuszone na wiór. Trudno w to uwierzyć, ale nie to było jego największą wadą. Ciężko nam ocenić, czy to oszczędności, czy inna przyczyna zdecydowały o tym, że mięso było zupełnie nieprzyprawione. Nic, zero, nawet szczypty soli, o pieprzu, czy innych dodatkach aromatycznych nie wspominając. Jeśli dodamy do tego fakt podgrzewania go w kuchence mikrofalowej – sami możecie się domyślić efektu.
Jedynym daniem, spośród zamówionych przez nas, które nadawało się do spożycia był deser – mus z kawy, biała czekolada i czerwona porzeczka. Co prawda czerwonej porzeczki nie dostrzegliśmy w deserze, były za to maliny i borówka amerykańska. Sam mus był poprawny, a największym minusem dania było ciastko, ułożone na jego spodzie, które najprawdopodobniej przez zbyt długi czas przechowywania gotowego dania całkowicie rozmiękło. Relatywnego sukcesu deseru upatrujemy głównie w tym, że nie podgrzewano go w kuchence mikrofalowej.
Jako ciekawostka – podczas zamawiania dań restauracyjnych, poprosiliśmy również o dostarczenie dwóch zwykłych kubków, w których moglibyśmy wypić kawę czy herbatę, ponieważ w pokoju zastaliśmy jedynie jednorazowe, tekturowe kubeczki. Niestety, nasza prośba nie została spełniona. Dostaliśmy za to kilka dodatkowych, tekturowych kubeczków. Sprawa ta łączy się też nierozerwalnie z dostarczonymi nam, drewnianymi sztućcami. Na całe „szczęście”, większość dań była niezjadliwa, więc daliśmy sobie radę, ale zjedzenie przesolonej zupy, dla kogoś, kto je wolno, przy pomocy drewnianej, niemal płaskiej łyżki może być wyzwaniem.
Śniadanie
Śniadanie, zgodnie z obowiązującymi podczas naszej wizyty zasadami, serwowane było również w formie dostawy dań do pokoju. Po doświadczeniu ufundowanym nam przez restaurację wcześniej, nie mieliśmy zbyt wielkich oczekiwań. Mimo wszystko, na zawieszce śniadaniowej, poza standardowym wyborem oferowanych dań, dopisaliśmy kilka pozycji spoza menu. Nie liczyliśmy na wiele, ale postanowiliśmy zbadać jak w tej sytuacji zachowa się hotel.
Punktualnie o ustalonej godzinie, w drzwiach naszego apartamentu pojawił się Pracownik hotelu, z zamówionym pierwszym posiłkiem dnia. Jak można się było spodziewać, wszystko zapakowane jest w papierowe torby i tony plastiku.
Tu jednak kończą się żarty. Jedyną rzeczą, którą możemy zarzucić śniadaniu, były gigantyczne ilości jedzenia, które nam dostarczono – zdecydowanie za dużo dla dwóch osób, nawet przy całodziennym wyżywieniu. Cała reszta przymiotników, którymi możemy opisać posiłek to same superlatywy. Pyszne, zamówione spoza menu jajka po benedyktyńsku z dodatkami w postaci pieczarek i szczypiorku, dobrej jakości sery i wędliny, pyszne, chrupkie placki ziemniaczane, naleśniki z serem jak u babci – po prostu wyśmienicie!
Jedynym logicznym wnioskiem, jaki można wysnuć z tak diametralnie różnych doświadczeń płynących z hotelowej kuchni, jest ten, że dania śniadaniowe, przygotowywane ad hoc, dowodzą umiejętności i kunsztu zespołu kuchni. Całkowita porażka dań obiadowych wynika zaś zapewne z czyjejś decyzji i pewnego rodzaju oszustwa, które skutkowało tym, że zamiast dań przygotowywanych na zamówienie, zaserwowano nam coś w rodzaju garmażu. Nie ma naszej zgody na takie traktowanie nie tylko nas, jako gości, ale również całkiem sprawnej ekipy kuchennej, której ocena jedynie przez ten pryzmat byłaby fatalna.
Rozrywki, udogodnienia
W czasie naszego pobytu hotel nie oferował swoim gościom żadnej formy rozrywki lub spędzania wolnego czasu. Zapewne z tego właśnie powodu zainteresowaliśmy się umieszczonymi w naszym pokoju telewizorami. Niestety, również w tej kwestii hotel „nie dowiózł” – brak możliwości odtwarzania własnych treści w czterogwiazdkowym hotelu wchodzącym na rynek w 2021 roku to, mamy nadzieję, aberracja. Przy braku innych zajęć – brak biurka lub innego wygodnego miejsca uniemożliwiał nam bowiem wykonywanie zaplanowanej pracy – postanowiliśmy pomóc przyszłym gościom NYX Warsaw tworząc poradnik na temat podłączenia hotelowych telewizorów do internetu.
Podsumowanie
Niestety, hotel NYX Warsaw to spore rozczarowanie. Nie wytrzymuje on jakiegokolwiek porównania z okoliczną konkurencją. Jedynym punktem sprzedażowym tego obiektu są widoki z okien w kierunku Ronda Czterdziestolatka lub na Pałac Kultury i Nauki. Widać to dobitnie w relacjach opłacanych influlanserów, których obrazkami hotel zalewa wręcz swoje media społecznościowe. Mimo wszystko, to za mało, aby mówić o choćby poprawnej usłudze hotelowej. Ilość błędów w planowaniu przestrzeni, nielogicznych, uprzykrzających życie gościom rozwiązań, niezgodności rzeczywistości z upiększonymi obrazkami rozpowszechnianymi w internecie jest zatrważająca. W pozytywnej ocenie hotelu nie pomagają też rzeczy drobne, takie jak cringe’owa zapowiedź w systemie telefonicznym, przypominająca bardziej prywatną pocztę głosową, niż powitanie w hotelu, czy niezgodna z przepisami obsługa plików „cookies” na stronie własnej hotelu.
Niestety, za wątpliwą przyjemność bycia beta testerami hotelu NYX Warsaw musieliśmy jeszcze zapłacić. Jeśli zatem Ty, drogi Czytelniku, nie jesteś miłośnikiem tego typu, niskiej jakości „rozrywek”, oszczędź sobie rozczarowań i poszukaj innego miejsca wypoczynku podczas wizyty w Warszawie.
Dane kontaktowe
ul. Chmielna 71, 00-801 Warszawa
Galeria