Qatar Airways – Klasa Biznes w Airbus A350 Edynburg – Doha
Malindo Air – Klasa Biznes w Boeing B737 Penang – Kuala Lumpur – Ho Chi Minh
Hotel Nikko Saigon, Ho Chi Minh
British Airways – Klasa Biznes (Club World) w Boeing B787 Dreamliner Doha – Londyn
British Airways – Klasa Biznes (Club Europe) w Airbus A321 Londyn – Edynburg
Linie: British Airways
Lot: BA 1446
Trasa: LHR – EDI
Samolot: Airbus A321
Klasa: Club Europe – C (biznes)
Czas planowy: 15.15 – 16.45
Na krótkich rejsach kontynentalnych zazwyczaj wybieramy loty w klasie ekonomicznej. Wyjątkami są odcinki stanowiące element dalszej podróży w klasie biznes. Wówczas, siłą rzeczy, odcinek krótki oferowany jest zazwyczaj również w kabinie premium, która na lotach europejskich nie odbiega w znacznym stopniu od tego, co linie oferują swoim pasażerom w klasie ekonomicznej. Na ostatnim segmencie podróży z Penang do Edynburga mamy okazję sprawdzić jak prezentuje się serwis linii British Airways w klasie biznes, zwanej Club Europe. Po rejsie z Doha do Londynu oczekujemy trzy godziny na kolejny rejs w saloniku przewoźnika w Terminalu 5.
Boarding rozpoczyna się o czasie, ale podczas próby skanowania naszych kart pokładowych w automatycznych bramkach pojawia się błąd i jesteśmy zmuszeni podejść do obsługi, celem wyjaśnienia sprawy. Niestety, wszyscy agenci zajmują się innymi zadaniami, niezbyt zwracając uwagę na to, że czekamy. Po prawie kwadransie oczekiwania, podczas którego nie padają jakiekolwiek wyjaśnienia jaki jest powód nie wpuszczania nas na pokład, ostatecznie udaje się nam wejść do samolotu. Do dziś nie wiemy, co spowodowało odrzucenia naszych boarding passów przez automatyczną bramkę.
Jak się okazuje na pokładzie, jesteśmy jednymi z ostatnich pasażerów tego rejsu. Ponieważ leci dziś z nami komplet podróżnych, jak można się domyśleć, schowki Airbusa A321 pękają w szwach. Nie inaczej jest w przedniej części kabiny. W schowkach nad naszymi głowami nie da się wcisnąć szpilki, nie wspominając nawet o naszych bagażach podręcznych. Postanowiliśmy poprosić o pomoc Stewardessę. Nie wiemy, jak to możliwe, ale zazwyczaj w magiczny sposób Załoga znajduje miejsca na dodatkowe walizki, szczególnie w przedniej części kabiny. Jednak nie tym razem. W odpowiedzi na naszą prośbę słyszymy, że “schowki nie są przypisane do miejsc! Proszę poszukać miejsca w schowkach na końcu samolotu!”. Ostatecznie po paru minutach poszukiwań, znajdujemy miejsce na walizkę kilkanaście rzędów dalej, a pozostałe plecaki lądują między naszymi fotelami.
Same fotele okazują się być obite materiałem skóropodobnym, z ładnie wkomponowanym logiem przewoźnika na zagłówku. Na tym kończą się ich plusy. Konfiguracja siedzeń w układzie 3-3 jest taka sama w całym samolocie. Ilość miejsca na nogi jest ekstremalnie mała. Możemy zaryzykować tezę, że w drugim rzędzie Airbusa A321 linii BA jest go mniej niż w dalszych rzędach Dash’a lub Boeing 737 LOT’u!
Kiedy zajmujemy nasze miejsca, na pokładzie pojawiają się ostatni pasażerowie, zajmujący miejsca 1A i 1C. Od razu zderzają się ze smutną rzeczywistością pełnych schowków bagażowych. Jednak następuje cud! Stewardessa, która odesłała nas z naszą walizką na koniec samolotu, robi przemeblowanie nad naszymi głowami, jedną z walizek należącą do załogi przenosi do szafy przy wejściu do samolotu i w magiczny sposób znajduje miejsce na bagaże pasażerów. Brawo! Chcieć to móc!
Po ogłoszeniu zakończonego boardingu, zamykane są drzwi samolotu i po paru minutach następuje proces wypychania samolotu ze stanowiska kontaktowego (jetbridge), a załoga przeprowadza instrukcję bezpieczeństwa. Podczas, gdy kołujemy do progu pasa, Załoga sprawdza czy pasażerowie są gotowi do startu. Ponownie pojawia się problem z bagażem – nasze plecaki nie zostają zaakceptowane do podróżowania pod środkowym fotelem. Nie mija minuta, a kolejna walizka kogoś z Załogi ląduje w szafie przy wejściu do samolotu, a nasze plecaki wędrują do schowka nad naszymi głowami. Potrzeba matką wynalazków!
Ponad pół godziny po czasie planowanego startu wzbijamy się w powietrze. Parę minut później wyłączona zostaje sygnalizacja zapiąć pasy i Załoga rozpoczyna przygotowanie do serwisu. Na początek rozwijana jest zasłonka między klasą biznes a ekonomiczną, a następnie Szefowa Pokładu wprowadza do kabiny premium wózek załadowany napojami i posiłkami. BA nie oferuje pasażerom drukowanego menu w klasie biznes, w zamian za to, załoga prezentuje dostępne zestawy. Do wyboru są mini-kanapeczki lub talerz wędlin.
Wybieramy obie opcje, aby mieć porównanie. Kanapeczki podane są z wędliną, serem oraz rybą. Każda poprawna, ale nic, co zapamiętamy dłużej. Talerz wędlin składał się z plasterka szynki, salami, pieczeni z jajkiem na sposób szkocki, dwóch bardzo słodkich chutney’ów oraz pomidorka koktajlowego i kawałka świeżego, chrupiącego pieczywa. Całość posiłku dopełniał deser. Jeden to niezjadliwe, przesłodzone ciastko z kremem z owoców leśnych. Na całe szczęście sytuację ratowały sconesy – fantastycznie podane, na ciepło ze śmietanką i dżemem truskawkowym – kto jeśli nie Brytyjczycy powinni wiedzieć jak się to robi.
W ramach napojów dostępna była herbata i kawa, soki z kartoników (pomarańczowy, jabłkowy), piwo oraz kilka rodzajów mocniejszych alkoholi. Przy okazji kosztowania ginów (do wyboru Tanqueray oraz Beefeater) okazało się, że otrzymaliśmy uszkodzone kieliszki. Na szczęście Szefowa Pokładu wybrnęła z tej sytuacji znacznie lepiej niż obsługa Raffles Europejski Warsaw, gdzie również spotkał nas ten problem. Natychmiast wymieniła wadliwe szkło, a także, przepraszając za zaistniałą sytuację, zaproponowała nam dodatkowy alkohol z wózka “na wynos”. Z żalem odmówiliśmy, ale doceniamy gest. Na zakończenie serwisu pasażerowie otrzymują gorące ręczniczki, czego brakowało nam na jego początku.
Pięć minut po planowym czasie lądowania, nasz Airbus A321 absolutnie niezauważalnie dotyka kołami pasa w Edynburgu. Fantastyczne lądowanie. To jedyne, co wyszło British Airways podczas tego rejsu!
O tym krótkim rejsie na pokładzie największego brytyjskiego przewoźnika chcielibyśmy jak najszybciej zapomnieć – fatalna obsługa pasażerów przed lotem, chaos w trakcie wejścia na pokład, a podczas samego rejsu niewygodne fotele i średniej jakości jedzenie. Jedynie gin sprostał oczekiwaniom, ale to zdecydowanie za mało, aby móc powiedzieć, że klasa biznes w British Airways na trasach europejskich jest godna polecenia.
Biorąc pod uwagę dotychczas przetestowane loty w “euro-biznesie”, na pokładach większości przewoźników starego kontynentu: Aegean, Alitalia, Austrian, Brussels Airlines, KLM, LOT, Lufthansa, SWISS, TAP, Ukraine Airlines, mamy po raz kolejny te same smutne przemyślenia, że w zdecydowanej większości nie są to produkty warte swojej ceny, a co za tym idzie – uwagi.