Różne bywają kryteria wyboru hoteli, w których się zatrzymujemy. W przypadku największego miasta Wietnamu, Ho Chi Minh (dawniej Sajgon), do wyboru Hotelu Nikko Saigon skłoniło nas video jednego z naszych ulubionych vlogerów kulinarnych, Strictly Dumpling. Oferta bufetu z owocami morza w Nikko, w połączeniu z bardzo wysokimi notami odnośnie części hotelowej tego miejsca, były dla nas wystarczającą rekomendacją, aby się w tym miejscu zatrzymać.
Ku naszej rozpaczy, po dokonaniu rezerwacji i próbie zarezerwowania miejscu podczas wieczornego bufetu otrzymaliśmy od hotelu szybką, ale negatywną odpowiedź w tej sprawie. Przedstawicielka hotelu w uprzejmej korespondencji, nienaganną angielszczyzną, tłumaczyła nam, że w pierwszym dniu Nowego Roku wieczorna kolacja bufetowa nie będzie organizowana. Powiedzieć, że doznaliśmy rozczarowania, to nic nie powiedzieć. Nie poddawaliśmy się jednak i po dwóch tygodniach ponowiliśmy kontakt z hotelem w celu upewnienia się co do naszych opcji w kwestii wieczornego posiłku. Okazało się, że w czasie poprzedniej wymiany mailowej nastąpił błąd językowy, hotel organizuje „Seafood Buffet” pierwszego stycznia, nieznana była jednak wcześniej jego cena i ilość dostępnych do sprzedaży miejsc w tej specyficznej dacie. Po wyjaśnieniu nieścisłości nasza rezerwacja została przyjęta bez problemu. Pozostało nam już tylko czekać na inaugurację Nowego Roku hotelowego w Nikko Saigon.
Poranne loty liniami Malindo Air z Penang do Kuala Lumpur i dalej do Ho Chi Minh były trudne ze względu na porę. Sam serwis i doświadczenie w klasie biznes tych lokalnych linii, zarówno na locie krajowym, jak i na locie międzynarodowym były bez zarzutu, jak to w przypadku azjatyckich linii lotniczych bywa. Po wylądowaniu w Ho Chi Minh, szybki transfer z lotniska do hotelu i już możemy się cieszyć tym, co oferuje Hotel Nikko.
Drzwi samochodu otwierają nam hotelowi Bellboye, którzy przejmują również nasz bagaż i prowadzą nas do przestronnego lobby. Kolejka gości w okolicach recepcji jest spora. Ze względu na zarezerwowany przez nas pokój, apartament Nikko Club Executive Suite King, pracownica witająca gości, zanim jeszcze dotrą do recepcji, kieruje nas do windy, która zawiezie nas do Executive Lounge, gdzie bez kolejki będziemy mogli dokonać procesu meldowania.
Na dwudzieste trzecie piętro jedzie z nami asystentka, która przejęła nasze bagaże. Odprowadza nas do stanowiska recepcyjnego saloniku, gdzie przekazuje sprawę koleżance. Na miejscu wszystko przebiega sprawnie – obsługa odbywa się na siedząco. Zanim zdążymy wygodnie usiąść w fotelach, przed nami lądują drinki powitalne, oraz wilgotne ręczniczki do odświeżenia. Po przejściu niezbędnych formalności, obsługująca nas pracownica lounge proponuje nam skorzystanie z oferty saloniku, w czasie, kiedy Ona dokończy wszystkie potrzebne formalności meldunkowe. Mamy więc chwilę, aby się rozejrzeć. Jest tu sporo miejsc siedzących, spory, odkryty taras z piękną panoramą na miasto, oraz niemal niezauważalna, ale zawsze bliska gościa obsługa. Do dyspozycji gości jest też bufet, w którym cały dzień serwowane są słodkie ciasta, małe kanapki w maślanych bułkach, słodkie i słone przekąski, owoce, a także cała gama napojów – od soków i wody, przez napoje gazowane, aż po serwowane przez obsługę kelnerską napoje ciepłe.
Po kilku minutach zapoznawania się z Executive Lounge, obsługująca nas pracownica odnajduje nas i zaprasza ponownie do swojego stanowiska. Przekazując nam karty-klucze, informuje nas o ofercie hotelu, godzinach otwarcia restauracji, saloniku, godzinach serwowania śniadania, czasie pracy gabinetów spa, godzinach otwarcia basenu i wielu innych usługach, które oferuje hotel. Przypomina nam również o rezerwacji w restauracji. Pada oczywiście pytanie o nasze dodatkowe potrzeby i zachcianki, oraz zachęta do kontaktu z obsługą hotelu w każdej sprawie, która umili nam pobyt w tym miejscu. Recepcjonistka proponuje nam również odprowadzenie do pokoju i pomoc z bagażami. Dziękujemy za wszystkie informacje i propozycję pomocy, odbieramy karty-klucze i udajemy się na szesnaste piętro, do naszego apartamentu.
Apartament 1601 znajduje się w głębi korytarza. Jest to apartament narożny. Po wejściu do pokoju, w korytarzu znajdujemy wygodne miejsce na walizki, oraz elegancko zamaskowaną szafę, skrywającą z jednej strony miejsce na garderobę, z drugiej zaś wygodne stanowisko do parzenia kawy i herbaty, minibar, wraz z wszystkimi przyległościami, jak niezbędne szkło, ekspres do kawy i inne, podobne utensylia. Po lewej stronie korytarza znajduje się osobna toaleta.
Dalej, przechodzimy do pokoju dziennego, z bardzo wygodną kanapą, fotelem, stolikiem kawowym, telewizorem, a nawet małym biurkiem (z pełnym wyposażeniem biurowym – nie zabrakło nawet nożyczek i spinaczy!), a przede wszystkim przestrzenią i wielkimi oknami z widokiem na Sajgon. Za wielkimi, przesuwnymi drzwiami, znajduje się sypialnia z gigantycznym, wysokim, pełnym dodatkowych poduszek łóżkiem typu king. Nie brakuje tu niczego – jest wygodne oświetlenie, szafki nocne, gniazda elektryczne do ładowania gadgetów – dosłownie wszystko, co niezbędne do spokojnego, a przede wszystkim wygodnego snu.
Z sypialni, za pomocą kolejnych, wielkich drzwi przesuwnych, dochodzimy do najbardziej widowiskowego pomieszczenia naszego apartamentu – łazienki z wielkimi, panoramicznymi niemal, narożnymi oknami z widokiem na miasto. Centralnym punktem tego pomieszczenia jest piękna, wolnostojąca pod jednym z okien wanna. Oprócz niej, do dyspozycji gości pozostają dwie umywalki, kabina prysznicowa, oraz toaleta. Łazienka posiada oczywiście wiele innych udogodnień, których wymienienie tutaj zajęłoby zdecydowanie zbyt dużo miejsca.
W czasie, kiedy zapoznawaliśmy się z pokojem, do naszych drzwi zapukała Kelnerka, która przyniosła nam zestaw powitalny, który dla swoich gości przygotowuje hotel. W naszym przypadku stanowił go smakowicie wyglądający talerz owoców. Kolejną wizytę złożyła nam Pracownica Saloniku, która przyniosła nam odpowiedź hotelu, na nasze specjalne życzenie, zamieszczone w rezerwacji – maskotki Nikko Saigon!
Ponieważ zbliżał się czas naszej rezerwacji w hotelowej restauracji, po szybkim odświeżeniu, skierowaliśmy swoje kroki ku La Brasserie. Na miejscu, czekał nas wieczór pełen zaskoczeń. Po pierwsze, mimo sporych rozmiarów, restauracja tętniła życiem, była pełna ludzi, a kolejka chętnych do jej odwiedzenia, którzy czekali jeszcze przed wejściem, zwiastowała, że jest to miejsce wyjątkowe. Jako, że dokonaliśmy rezerwacji ze sporym wyprzedzeniem, obsługa bezzwłocznie się nami zajęła. Po drodze do stolika mogliśmy nacieszyć swoje oczy ciągnącymi się niemal w nieskończoność bufetami, serwującymi niemal wszystkie rodzaje owoców morza z jednej strony, jak i wielopokoleniowe rodziny, zakochane pary oraz grupy znajomych, biesiadujące i cieszące się świetnym jedzeniem z drugiej.
Po zajęciu miejsca i zamówieniu napojów, udaliśmy się na dalszy rekonesans. Organizacja kolacji w La Brasserie była bardzo ciekawa i unikalna w stosunku do większości bufetów, które odwiedziliśmy do tej pory. Przyprawiający niemal o ból głowy wybór dań to jedno – można tu znaleźć wszystko, poczynając od homara i świeżych ostryg, przez tradycyjne dania kuchni wietnamskiej, japońskiej czy chińskiej, skończywszy na podawanych na sposób restauracyjny daniach mięsnych i wyśmienitych deserach, w tym uwielbianych przez stołujące się tu dzieci lodach. Sposób przyrządzania i podania, to drugie. Poza deserami, większość dań przygotowywana była ad hoc, zgodnie z wytycznymi gości. Ci, mogą oczywiście zamawiać i odbierać swoje dania bezpośrednio od przygotowujących je Kucharzy, obserwując w międzyczasie kunszt ich pracy. Jest to jednak podejście opcjonalne, choć najczęściej spotykane w miejscach oferujących kolacje bufetowe. W La Brasserie równoważną opcją jest zamawianie konkretnych dań u krążących po sali Kelnerów, którzy dostarczą je nam do stolika natychmiast po przygotowaniu. Z takim, hybrydowym sposobem obsługi spotkaliśmy się po raz pierwszy. Było to rozwiązanie niezwykle wygodne, a jego efektem ubocznym, był brak kolejek i ścisku gości oczekujących na swoje dania przy stanowiskach kuchennych. Idealnie!
Moglibyśmy długo opowiadać o serwowanym podczas bufetu winie, drinkach, przepysznych homarach podawanych na sposób chiński, czy niezwykłym smaku opiekanych na grillu ośmiorniczek lub krabów. Mimo wszystko, wspominany przez nas, jako prowodyr naszej wizyty w Nikko Saigon @Strictly Dumpling w swoim vlogu pokazał to miejsce dużo bardziej szczegółowo, niż moglibyśmy zrobić to my na łamach naszej strony, w związku z czym, wszystkich zaintersowanych szczegółowymi informacjami na temat tego, co oferuje bufet w La Brasserie odsyłamy do tego źródła.
Nam niech wolno będzie tylko powiedzieć, że świetnemu jedzeniu towarzyszy tu najwyższej jakości obsługa. Wieczór spędzony w restauracji hotelu Nikko Saigon uznajemy za jeden z najlepszych pod względem kulinarnym w całej Azji, mając pełną świadomość, że mówimy o mieście, w którym na każdym niemal rogu zjeść można fenomenalne bánh mì (co sprawdzaliśmy przy każdej nadarzającej się okazji) czy phở. To doświadczenie bufetowe możemy z całą pewnością polecić każdemu, komu nieobojętne jest świetne jedzenie w miłej atmosferze, ze wspaniałą, niezapomnianą obsługą.
Po obfitym posiłku, warto odwiedzić hotelową siłownię, lub basen. Sala ćwiczeń wyposażona jest we wszystkie udogodnienia, zarówno do ćwiczeń aerobowych jak i siłowych, a także gimnastyki. Niestety, deszczowa pogoda spowodowała, że nie udało nam się skorzystać z dobrodziejstw hotelowego basenu. A szkoda. Oprócz – jak zwykle – super miłej obsługi, miejsce to jest też swoistą oazą spokoju w centrum wielkiego, tętniącego życiem miasta.
Miłą opcją dla gości, którzy odwiedzają Ho Chi Minh w sprawach biznesowych, a nie mają dostępu do Executive Lounge, jest business center, które oprócz wszystkich udogodnień biurowych, ze skanerem, drukarką i kompletem materiałów biurowych włącznie, posiada również sporą przestrzeń do pracy w wygodnych warunkach. Możemy zatem bez problemu wyjść z pokoju, udać się w to miejsce i w komfortowych warunkach wykonywać swoje obowiązki.
Na krótko przed wybiciem godziny 22:00 odwiedzamy jeszcze dwudzieste trzecie piętro i znajdujący się tu salonik. Głównym celem naszej wizyty jest zrobienie kilku zdjęć z otwartego tarasu – zawsze lepsze to, niż zdjęcia zza szyby. Salonik jest niemal pusty, krzątająca się obsługa przygotowuje go do porannego serwisu śniadaniowego. Zauważywszy jednak nasze pojawienie się, kelner dyskretnie podąża za nami na taras, czeka, aż zajmiemy miejsca i uprzejmie pyta nas o zamówienie. Jesteśmy nieco zdziwieni – do zamknięcia saloniku pozostał niespełna kwadrans. Odmawiamy więc grzecznie, nie chcąc kłopotać ludzi o tak późnej porze. Kelner nalega jednak, zaznaczając, że noc jest chłodna (temperatura rzeczywiście spadła po opadach deszczu, ale nadal utrzymuje się w okolicach dwudziestu paru stopni Celsjusza), więc sugeruje coś ciepłego. Postawieni w takiej sytuacji zamawiamy herbatę i gorącą czekoladę, które pojawiają się na zajmowanym przez nas stoliku w trymiga. Rzeczywiście, nawet tak trywialna czynność jak robienie zdjęć, w towarzystwie aromatycznego napoju, staje się dużo przyjemniejsza. Jedyny gość, który znajduje się w tym czasie na tarasie – amerykanka Jane – również nie pozostaje niezauważona przez kelnera. Tu również nie odpuszcza do czasu, kiedy będzie mógł podać jej kolejnej szklaneczki soku.
O poranku ruszamy ponownie do restauracji La Brasserie, pamiętni doświadczeń dnia poprzedniego, tym razem na śniadanie. Jesteśmy dosłownie kilka minut zbyt wcześnie, ale dla obsługi nie stanowi to żadnego problemu. Jesteśmy jednak ostrzeżeni, że nie wszystkie potrawy są jeszcze gotowe, na niektóre trzeba będzie jeszcze kilka minut poczekać. Tu znów pojawia się format obsługi, którego doświadczyliśmy podczas bufetu z owocami morza. Możemy w swobodny sposób buszować w wielkim bufecie, wybierając odpowiadające nam dania, a możemy też skorzystać z pomocy Kelnerów, którzy dostarczą interesujące nas dania do stolika, kiedy tylko będą one gotowe.
Różnorodność bufetu, podobnie jak w przypadku wieczornej uczty, niemal zwala z nóg. Trudno pomyśleć o kuchni, która nie jest tu reprezentowana. Najliczniejsze są oczywiście dania różnych kuchni azjatyckich, ale miłośnicy śniadań europejskich czy amerykańskich nie mają się czego obawiać – jest tu wszystko, czego potrzeba, żeby dobrze rozpocząć dzień. Między egzotycznymi dla lokalesów serami francuskimi i wędlinami, my orientujemy się na lokalne przysmaki – bánh mì, phở, sajgonki oraz multum młodych orzechów kokosowych!
Niemal wszystkie dania przygotowywane są ad hoc, na zamówienie gości, zgodnie z ich preferencjami. Bánh mì smakuje dokładnie tak jak te, które jedliśmy na ulicy – z zewnątrz chrupiące, w środku puszyste bagietki, naładowane odrobiną mięsa bądź pasztetu, aromatycznych sosów, a przede wszystkim warzyw i oczywiście ziół. Pycha! Świeżo przygotowane phở, z masą dodatków do wyboru – cóż mogłoby tu pójść nie tak? Nasze podniebienia skradają również świeże sajgonki – miękkie i aromatyczne, chrupiące świeżością wypełniających je warzyw, w akompaniamencie słodko kwaśnego sosu rozpływają się wręcz w ustach! Jak zwykle obsługa na najwyższym poziomie – zamówione przez nas wietnamskie kawy na zimno pojawiły się na naszym stole, zanim zdążyliśmy wrócić z bufetu z porcją świeżych owoców!
Ho Chi Minh, jako miasto dla nas egzotyczne, jest idealnym miejscem nie tylko do zwiedzania turystycznych hotspotów, jak budynek poczty głównej, Muzeum Wojny czy katedra Notre Dame, ale przede wszystkim do obserwacji lokalnej społeczności i jej obyczajów. Nikomu, kto był w tej części świata nie trzeba również mówić, że jest to raj dla miłośników street foodu. Po prostu nie sposób być tu głodnym.
W godzinach wieczornych, w Executive Lounge serwowane są przekąski i dania ciepłe. Oprócz dostępnych przez cały dzień ciast, słodyczy, owoców oraz słonych i słodkich przekąsek, pojawia się również kilka dań ciepłych, oraz serwowany jest alkohol. W czasie naszych wizyt, były to głównie dania z elementami owoców morza – nie ma się tu zresztą czemu dziwić, w końcu jesteśmy tu o krok od Morza Południowochińskiego. Niemniej, zarówno mięsożercy jak i wegetarianie znajdą tu wiele opcji dla siebie. Jak zwykle, oprócz świetnej jakości i różnorodności jedzenia, na najwyższą pochwałę zasługuje bezbłędna obsługa – zamówienia realizowane są niemal natychmiast, zużyte talerze znikają ze stolików w oka mgnieniu, a bufet uzupełniany jest na bieżąco.
Ten rodzaj serwisu jest zarazem zbawieniem i przekleństwem dla wszystkich, którzy stają przed wyborem – cieszyć się tym, co oferują najlepsze w tej części Azji hotele, które wspinają się w swoich serwisach na wyżyny sztuki hotelarskiej, czy penetrować egzotyczne dla nas zakątki tutejszych metropolii i próbować smakołyków, którymi raczą się na co dzień lokalesi.
Kolejne śniadanie postanawiamy spróbować w Executive Lounge. I znów pojawia się ten sam motyw. Świetna obsługa, uprzedzająca często zachcianki gościa, uwijająca się jak w ukropie, obecna kiedy jest potrzebna, niemal niezauważalna kiedy indziej. Dania serwowane w saloniku stanowią spory podzbiór tego, co oferuje w trakcie pierwszego posiłku dnia restauracja La Brasserie. Jest więc zimny bufet, z wędlinami i serami, płatkami i owocami, jest też sekcja ciepła z kiełbaskami, bekonem i daniami z jajek, które można również zamawiać bezpośrednio do stolika, przygotowane zgodnie z życzeniem gości. Jest azjatycki kleik ryżowy congee z dodatkami, jest smażony ryż, makaron stir fry, jest też przygotowywana przez kucharza na zamówienie gości zupka phở. Śniadanie w Executive Lounge, szczególnie w godzinach porannego szczytu śniadaniowego, jest zdecydowanie bardziej spokojne i ciche, panuje tu niemal kameralna atmosfera. Polecamy je więc wszystkim, którzy lubią zacząć dzień spokojnie i bez pośpiechu.
Hotel Nikko Saigon oferuje całą masę dodatkowych usług i udogodnień, o których nie wspomnieliśmy, gdyż części z nich nie udało nam się wypróbować (na przykład SPA), część zaś jest tak oczywista, że wspominanie o nich byłoby niemal śmieszne (jak na przykład serwis wieczorny – turndown service, usługa pastowania butów, prania czy prasowania). Mimo wszystko, bez najmniejszego zająknięcia możemy polecić Hotel Nikko Saigon każdemu, kto odwiedza Ho Chi Minh i ceni sobie najwyższą jakość, zarówno serwisu jak i oferowanych usług, oraz przede wszystkim wspaniałą kuchnię.
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may affect your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.