Linie: LOT Polish Airlines
Lot: LO 281
Trasa: WAW – LHR
Samolot: B737 MAX 8
Klasa: Y (ekonomiczna)
Czas planowy: 07.35 – 09.35
Jak przystało na avgeek’ów, z ciekawością oczekiwaliśmy pierwszego we flocie LOT’u Boeing 737 MAX 8. Samolot pojawił się w Warszawie na początku grudnia 2017 roku i praktycznie od razu został włączony do służby obsługując wybrane polaczenia z Londynem (LHR). Mieliśmy już wówczas zaplanowany lot do stolicy Wielkiej Brytanii i z radością przyjęliśmy informację o podstawieniu na nasz styczniowy rejs właśnie MAX’a.
Do Londynu lecimy pierwszym porannym lotem, więc na lotnisku pojawiamy się przed godziną szóstą. Po przejściu kontroli bezpieczeństwa spędzamy czas w saloniku Polonez, a po przejściu kontroli paszportowej, mając jeszcze chwilę do boardingu, udajemy się do saloniku Bolero.
Wejście na pokład (przy użyciu rękawa – „jetbridge”) rozpoczyna się parę minut po czasie.
Główną atrakcję lotu stanowi dla nas oczywiście Boeing 737 MAX 8 – najnowszy nabytek LOT’u.
Samolot pachnie nowością i ma ładne ambientowe oświetlenie górne. Okolicznościowe zagłówki na poszczególnych siedzeniach wręcz krzyczą, że lecimy nowym samolotem we flocie LOTu. Dużo słyszeliśmy o MAX’ach naszego narodowego przewoźnika – miedzy innymi, że są ciche, mają wygodne i ergonomiczne fotele, oferuja dużo miejsca, dodatkowe schowki w siedzeniach, przestronne schowki na górze (podobne do tych stosowanych w Dreamlinerach). Zatem sprawdzamy, ile w tym prawdy.
Wszystko jest faktycznie nowe, w bardzo dobrym stanie jak na warunki lotnicze, chociaż niestety po miesiącu użytkowania widać już brud na oparciach, a nawet spore zadrapania na fotelach czy schowkach. Nie świadczy to dobrze o jakości użytych materiałów, ale niestety rownież o pasażerach.
O godzinie 7.50, czyli juz po rozkładowym czasie odlotu, rozpoczyna się odladzanie samolotu, po czym kapitan ogłasza gotowość do startu.
W międzyczasie, w trakcie kołowania po płycie, szefowa pokładu przekazuje komunikat o umiejscowieniu toalet dla pasażerów poszczególnych klas: dla premium z przodu samolotu oraz dla klasy ekonomicznej z tylu samolotu. Tajemnica poliszynela jest, ze ze względu na konstrukcje powiększonych górnych schowków, nie była możliwa instalacja standardowej dla Boeinga 737 przesłonki miedzy klasa premium a ekonomiczna. Podobno LOT pracuje nad jakimś rozwiązaniem, ale póki co, samoloty latają bez zasłonki i podział klas nie jest jasno widoczny. W związku z tym faktem, szczególnie w MAX’ach zwracana jest uwaga na wykorzystanie toalet. Nie jest to jakiś ewenement w świecie lotniczym, często można usłyszeć taki komunikat, ale w LOT to pewna nowość.
W powietrze wzbijamy się o 8.15 i opuszczamy zimowa Warszawę kierując się na zachód.
Po starcie przyglądamy się z bliska fotelom. Są nowoczesne, lekkie i cienkie z regulowanymi zagłówkami i wszywką z logo LOT z boku. Obicie wykonane jest ze skóry eko lub skóropodobnego materiału w kolorze niebieskim. Zauważamy, że w rzędach 1-4, czyli zwyczajowo przeznaczonych dla klas premium, jest stosunkowo dużo miejsca na nogi – porównywalnie do miejsc w rzędach z wyjściami awaryjnymi, natomiast od 5 rzędu do końca samolotu jest go dużo mniej.
Każdy fotel dysponuje gniazdkiem do ładowania – zarówno USB jak i 110/230V. Z naszego doświadczenia wynika, ze ten drugi ładuje sprzęt znacznie szybciej (jeśli pozwala na to ładowarka).
Jeśli chodzi o schowki w siedzeniach to mamy oddzielną kieszeń na magazyny pokładowe, instrukcje bezpieczeństwa i katalog duty free oraz oddzielną na drobne przedmioty osobiste pasażerów. Warto wyraźnie podkreślić – drobne przedmioty. Nie należy szaleć – półlitrowa butelka wody kupiona w duty free nie zmieści się tam w całości i może wypadać. Co innego puszka napoju 330 ml zakupionego na pokładzie – ta zmieści się spokojnie.
Fotele nie posiadają wieszaków na odzież, jak to jest na przykład w przypadku Embraer’ow czy nawet Dash’y.
W ostatnich tygodniach prasa branżowa informowała o problemach z podłokietnikami w MAX’ach, które się łamią. My nie zauważyliśmy tego problemu na naszych lotach, ale należy podkreślić, że były to jedne z pierwszych rejsów tej maszyny (SP-LVB). Zobaczymy jak przewoźnik sobie poradzi z tym kłopotem.
Okna są całkiem spore i większość miejsc zapewnia dostęp do aż dwóch z nich, przy czym dla miejsc 11A i 11F jest to tylko jedno.
Jednym z minusów MAXa jest brak jakiegokolwiek systemu rozrywki pokładowej oraz WiFi. LOT zakupił ten model Boeing 737 z założeniem, że będą obsługiwały dłuższe rejsy europejskie oraz na Bliski Wschód, w większości ponad 3 godzin. Nowe samoloty, szczególnie obsługujące kilkugodzinne trasy aż proszą się o takie rozwiązania. Można uznać, że każdy nosi przy sobie tablet z własnymi treściami i większość przewoźników w samolotach wąskokadłubowych nie posiada rozrywki, jednak, coraz częściej udostępniają chociażby dostęp do internetu. Brak jednego i drugiego w LOT’owskich MAX’ach może stanowić minus dla nowoczesnej floty.
Kwadrans po starcie rozpoczyna się serwis pokładowy płatny zwany LOT Gourmet. Więcej o LOT Gourmet napisaliśmy w oddzielnym artykule.
Po serwisie płatnym oferowana jest darmowa przekąska (Prince Polo) oraz napoje (kawa, herbata, woda).
Jeśli chodzi o oświetlenie kabiny MAX’a to w zależności od pory dnia oraz tego czy prowadzony jest serwis czy też jest czas na relaks, załoga steruje nim stosownie do sytuacji.
Klimatyzacja działa poprawnie, temperatura w samolocie nie jest szczególnie wysoka, jak to się często zdarza w Embraerach.
Samolot jest dość cichy. Lot przebiega spokojnie praktycznie bez turbulencji mimo, że dzień wcześniej przez Europe przetoczył się orkan Fryderyk.
Toaleta w MAX’ie nie jest najbardziej ergonomiczną, jaka widzieliśmy w wąskokadłubowych samolotach. Jest wprawdzie wyposażona w przewijak dla dzieci, jednak zauważyliśmy też kilka drobnych minusów. Brakuje miejsca na schowek dla nakładek higienicznych i tych po prostu nie ma. Aby skorzystać z wody należy przytrzymać dłużej kran, który jest dość wysoko usytuowany nad umywalka i przy wysokim ciśnieniu wody powoduje zachlapania, rownież na pasażerów. Chyba nie do końca tak miało być. Miejmy nadzieje, że to problemy wieku dziecięcego i poprawne funkcjonowanie to tylko kwestia odpowiedniej regulacji w trakcie serwisu maszyny.
W związku z dużym ruchem na lotnisku London Heathrow, nasz samolot został skierowany na holding i przez 10 minut krążyliśmy nad miastem.
Załoga wykonała lądowanie na 5+. Bardzo delikatnie, praktycznie niezauważalnie dotknęliśmy pasa o godzinie 9.40 czasu lokalnego. Samolot zaparkował na stanowisku przy terminalu i pokład opuściliśmy korzystając z dedykowanego jetbridge’a.
Mamy mieszane uczucia odnośnie najnowszego wąskokadłubowego nabytku LOTu.
Dużo się mówiło o tym jak wygodne beda MAX’y, jednak my dużej zmiany komfortu w stosunku do B737-400 po retroficie nie zauważamy. Owszem MAXy są nowocześniejsze, cichsze, oferuja lepsze wrażenia estetyczne i gniazdka z prądem, ale plusów jest mniej niż by można się spodziewać.
Gdyby wraz z wprowadzeniem MAX’ow, LOT zaoferował zapowiadane już od dłuższego czasu bezpłatne lekkie posiłki na lotach europejskich to może byłby to jakiś wyróżnik nowoczesnej floty dla pasażera i rzeczywista korzystna zmiana. Póki co jest po staremu, a największe korzyści czerpie przewoźnik, który ma mniejsze koszty rejsowe ze względu na wysoką ekonomiczność tego modelu.
Jeśli mielibyśmy rekomendować wygodne miejsca to w klasie ekonomicznej bezsprzecznie są to rzędy w wyjściach awaryjnych („exit row”). Fotele w tych miejscach dysponują podnoszonymi podłokietnikami i dużą ilością miejsca na nogi.
Z kolei pasażerom klasy biznes nie rekomendujemy pierwszego rzędu, gdyż unieruchomione i zabudowane podłokietniki ograniczają nieznacznie szerokość fotela, a stolik znajduje się w jego oparciu.
MAXy są bez wątpienia skokiem jakościowym dla przewoźnika i przyszłością floty wąskokadłubowej niemniej dla pasażerów dużo lepszego komfortu nowa flota nie proponuje. Mamy wrażenie, ze przewoźnik swoimi opowieściami wywołał zbyt duże oczekiwania, a rzeczywistość jest jednak mniej kolorowa.
Fajna recenzja. Też miałem okazję recenzować MAXa LOTu?
Dzięki za słowa uznania 🙂 Miejmy nadzieję, że MAXy wrócą wkrótce już bez błędów! 🙂