Skip to main content

Recenzja: ALL – Mercure Toruń Centrum, Toruń

Bardzo miło podróżuje się po świecie, odkrywając nowe zakątki, kultury, doświadczenia. Jako nie mniej wartościowe postrzegamy również dużo bliższe wyprawy – te w granicach naszego kraju. Od dawna planowaliśmy spróbować przyprawić nasze travelonove plany nieco większą liczbą – choćby krótkich – wypadów „w Polskę”.

Nie wszystkie nasze plany są z góry ustalone co do celu wyjazdów. Często dajemy się ponieść różnym czynnikom i argumentom. Jednym z nich bywa cena, jaką przyjdzie nam zapłacić za doświadczenie podróżnicze, jako całość.

Kiedy na naszym radarze pojawiła się wyglądająca bardzo rozsądnie oferta na weekendowy nocleg w Mercure Toruń Centrum, nie zastanawialiśmy się długo. Lubimy to miasto, a dawno go nie odwiedzaliśmy. Co prawda mówimy tu o noclegu w Accorze, co nieczęsto wzbudza nasze pozytywne emocje, ale mieliśmy w mieście sprawę do załatwienia. Dodatkowo, odwiedzający niedawno nasz kraj przyjaciele zza wielkiej wody rozpływali się w zachwytach nad jednym z lokali gastronomicznych w mieście. Jeśli dodamy do siebie atrakcyjną ofertę noclegową i dobre jedzenie, to coś musi być na rzeczy.

W taki właśnie sposób zapadła decyzja, że jeden z noworocznych weekendów spędzimy w mieście Kopernika.

Przed przyjazdem

Korzystając z okazji oraz świetnej pogody, w drodze do Torunia zatrzymaliśmy się na chwilę w Ciechocinku. Opustoszała o tej porze roku, w porównaniu z okresem letnim, miejscowość przyjęła nas nie tylko piękną pogodą, ale także pustymi parkingami, oraz niemal pustymi – znów, w porównaniu do okresu letniego – trasami wśród słynnych tężni solankowych. Zrelaksowani wygodnym, bezpłatnym (w okresach natężenia ruchu turystycznego za wstęp w okolice tężni pobierane są opłaty), spokojnym spacerem, po zażyciu inhalacji solankowych i przyjęciu sporej porcji jodu, mogliśmy udać się do naszego miejsca docelowego – Torunia.

Po przyjeździe

Na miejsce, do Torunia, docieramy późnym popołudniem, ale jeszcze przed zachodem słońca. Zanim przekroczymy próg hotelu, przed wejściem, witają nas mocno już zmęczone życiem, robiące niezbyt dobre wrażenie choinki.

W recepcji sprawy dzieją się szybko i standardowo – dowodzik, płatność, karty-klucze. Z ciekawostek – podczas naszego pobytu koszt parkingu to trzydzieści dziewięć złotych za dobę. Kolejną ciekawostką i zarazem miłym akcentem był fakt, że rejestrująca nas Recepcjonistka zauważyła w rezerwacji naszą prośbę o dodatkowe poduszki, oraz poinformowała nas, że te zostaną dostarczone do pokoju za kilka minut, co rzeczywiście się wydarzyło.

Pokój – standardowy z podwójnym łóżkiem i sofą 321

Już po wyjściu z windy na trzecim piętrze potwierdza się nasze wrażenie, które zrodziło się przy wizycie w hotelowym lobby. Aby nie sprawiać hotelowi i jego przedstawicielom przykrości, napiszemy eufemistycznie – czuć tu historię.

Nasz pokój znajduje się na końcu krótszego z korytarzy i jest pokojem narożnym, choć nie wykorzystuje on w pełni tej funkcjonalności. Zaraz po wejściu da się odczuć fakt, że znajdujemy się w hotelu z historią. Pomieszczenie ma czasy świetności za sobą. Sam projekt wnętrza pamięta zapewne jeszcze czasy, kiedy obiekt funkcjonował jeszcze jako Orbis Helios. Zapewne przeszedł od tamtego czasu przynajmniej jedno odświeżenie, ale sama koncepcja wnętrza zapewne nie uległa zmianie.

Przechodząc do szczegółów – po wejściu do pokoju znajdujemy się w małym przedpokoju, gdzie do dyspozycji mamy wieszak, dostęp do szafy, oraz drzwi do łazienki.

Po przejściu do pokoju wszystko wygląda tu dokładnie tak, jak pamiętają to bywalcy „Orbisów” – po jednej stronie wielki, zintegrowany mebel, który stanowi zarazem podstawę pod walizkę, blat, na którym wcześniej stał telewizor, oraz biurko. Pod spodem oczywiście minilodówka. Po drugiej stronie pokoju mamy jeden stolik nocny, łóżko, oraz małą, rozkładaną sofę ze stojącym w jej pobliżu stolikiem.

I to w zasadzie tyle. Z plusów – mamy tu zarówno klimatyzację, która działa, jak i, co obecnie jest już rzadkością w większości hoteli – normalnie otwierające się okna!

Niestety, wiek obiektu widać w tak prostych elementach jak umiejscowienie (lub brak) gniazd elektrycznych przy łóżku, czy stanie zużycia niektórych elementów. Widać, że próbowano zaadresować brak odpowiedniej liczby gniazd z prądem w okolicach biurka, co należy pochwalić, natomiast strona wizualno-estetyczna wybranego rozwiązania jest co najmniej kontrowersyjna. Niektóre elementy wyposażenia (lampka nocna przy łóżku) sprawiają wrażenie uszkodzonych – najpierw podczas próby ich użycia, a później także po nieco bliższej inspekcji wizualnej.

W podobnym duchu przedstawia nam się niewielka łazienka. Zainstalowana tu wanna jest uszkodzona, podobnie jak rozlatująca się słuchawka prysznica, oraz jej uchwyt. Te wszystkie problemy bledną jednak w świetle ergonomii wykorzystania tego miejsca. Próba wzięcia prysznica dla osób wyższych niż metr szęśćdziesiąt pięć może zostać uznana za całodniową dawkę gimnastyki. Jakby tego było mało, zamontowane na stałe duże dozowniki kosmetyków wyposażono w system on-off, który umożliwia korzystanie z nich tylko w określonej pozycji. Ewidentnie nikt z obsługi nie próbował się wcielić w rolę potencjalnego gościa próbującego zażyć porannej kąpieli.

Rekreacja, wypoczynek

W związku z posiadanym statusem w programie lojalnościowym Accora – ALL, już przed przyjazdem, pojawiły się wynikające z niego przywileje w postaci vouchera na drinki. Podczas rejestracji pobytu, Pani Recepcjonistka dodatkowo wypisała nam jego papierowy odpowiednik, wykorzystując do tego odpowiednie rubryki w kopercie na klucze.

Lobby bar

Do baru trafiamy późnym wieczorem. W restauracji obok trwa jakaś huczna impreza. Na kontuarze baru dostrzegamy jasną i przejrzystą informację na temat napojów, które możemy zamówić w ramach vouchera. Za to hotelowi należy się pochwała – jak to zwykle w Accorze bywa, najczęściej szczegóły dotyczące realizacji tego przywileju w poszczególnych hotelach są niejasne, oparte głównie na wymienianej od niechcenia i bez cienia przekonania litanii opcji przez kompletnie niezainteresowanego sprawą pracownika baru. Inaczej jest w Mercure Torunia Centrum. Brawo!

Barman, pracujący jednocześnie przy obsłudze pobliskiej imprezy jest bardzo uprzejmy i miły. I pozostaje takim do końca naszej wizyty w tym miejscu. Nawet, kiedy formalnie bar zostaje już zamknięty, przed pożegnaniem się z gośćmi odwiedza każdy ze stolików indywidualnie i z uśmiechem na ustach proponuje ostatnie zamówienia, mimo, że na zegarach wybił już kwadrans po teoretycznej godzinie końca pracy tego miejsca.

Fitness

Na poziomie poniżej lobby znajduje się niewielka sala fitness, umożliwiająca wykonanie podstawowego treningu.

Śniadanie

Pierwszy posiłek dnia serwowany jest w restauracji na poziomie lobby. Kiedy pierwszego poranka w hotelu odwiedziliśmy to miejsce, zdziwiliśmy się nieco, że przed wejściem do sali nie ma zwyczajowej „kontroli”. Już w środku, w restauracji, powitała nas uśmiechnięta obsługa, życząca nam miłego dnia. Byliśmy nieco zaskoczeni, że nadal nikt nie pytał nas o numer pokoju. Na kolejnym śniadaniu zorientowaliśmy się jednak, że po prostu w ten sposób funkcjonuje tu poranny bufet. Nie wiemy, czy wynika to z faktu, że w czasie naszej wizyty wszyscy goście mieli wykupione śniadnia, czy po prostu zaufania hotelarzy z Mercure Toruń do klientów – w każdym razie takie podejście i rozpoczęcie dnia było istnym powiewem świeżości w dzisiejszym świecie, które przypadło nam do gustu!

Co do oferty śniadaniowego bufetu – zarówno w kwestii prezentacji jak i oferty możnaby wiele dyskutować. My, nastawieni bardzo pozytywnie przez obsługę już od wejścia, dostrzegliśmy tu znacznie więcej pozytywów niż ewentualnych negatywów.

Po pierwsze – zarówno pośród dań ciepłych jak i tak zwanej „zimnej płyty” następuje wymiana dań z dnia na dzień. Nie wiemy czy jest to rotacja tygodniowa, czy jakakolwiek inna, niemniej, za pozytywny należy uznać fakt, że na nudę w kwestii asortymentu nie można tu narzekać nawet przy dłuższym pobycie.

Dodatkowo, zaskoczyło nas kilka rzadko bądź nigdy niespotykanych opcji. Makaron w stylu carbonara? Może ktoś lubi! Pigwa? Wyśmienicie! A zamiast nudnego instagramowego jajka po benendyktyńsku dla influlanserów, w Mercure Toruń Centrum zamówić można pyszne jajko po wiedeńsku – wiemy co mówimy, bo spróbowaliśmy i byliśmy bardzo zadowoleni!

Po za tym evergreeny – kiełbaski, jajecznica, warzywa grillowane, a nawet zupa mleczna! Wędliny, sery, owoce, warzywa, sałatki – każdy znajdzie coś dla siebie. A na deser – ciasta.

Pomimo tego, że nie wszystkie produkty w bufecie były naszym zdaniem najwyższej jakości, to połączenie podejścia do gości, obsługi, oraz mimo wszystko dobra jakość oferowanego jedzenia są bezsprzecznie argumentami przemawiającymi za spróbowaniem tutejszej oferty śniadaniowej. My każdego poranka wychodziliśmy z restauracji uśmiechnięci i zadowoleni.

Obsługa

Podczas drugiego dnia pobytu, kiedy wczesnym popołudniem wracaliśmy do hotelu, okazało się, że nie działają nasze karty-klucze. Oczywiście, sprawa ta stała się jasna dopiero przed drzwimi pokoju. Po powrocie do recepcji miły Recepcjonista naprawił błąd, wyjaśnił, że karta nie została poprawnie zaprogramowana podczas rejestracji pobytu, oraz, co niemal zwaliło nas z nóg – przeprosił za zaistniałą sytuację. Rzeczywiście padło zakazane w ostatnim czasie w branży hotelowej słowo „przepraszam”. Chyba ktoś tu opuścił luksusowe szkolenia z obsługi gości, na których podobno uczy się, żeby nie ma potrzeby za nieswoje błędy przepraszać.

Odkładając ironiczny ton na bok – na każdym kroku, podczas każdego kontaktu z obsługą, byliśmy w Mercure Toruń Centrum mile zaskoczeni. Ten fakt uświadomił nam po raz kolejny, że się da, że można, że dobra obsługa nie jest jedynie elementem naszej wyobraźni i zbiorowej halucynacji. Występuje ona w przyrodzie, nawet w Polsce, choć niestety, niezmiernie już rzadko.

Podsumowanie

Mercure Toruń Centrum jest świetnym przykładem fizycznej manifestacji tego, o czym mówimy od lat. Przeciętny produkt hotelowy potrafi uratować świetna obsługa. W kontraście – nawet najkosztowniej udekorowane hotelowe ściany nie dadzą gościowi poprawnego doświadczenia hotelowego, jeśli obsługa będzie mierna.

Mimo trącącej już myszką twardej materii Mercure Toruń Centrum, po weekendzie wyjeżdżaliśmy stąd zrelaksowani i zadowoleni. Podczas pisania tego tekstu naszła nas refleksja, że być może sposób obsługi gości oraz podejście do nich w tym obiekcie również wynika z pewnych archaizmów. Jeśli tak właśnie jest i elementem, którego potrzebuje branża, aby wyrwać się z pętli bylejakości jest powrót do przeszłości, to być może warto byłoby, aby luksusowi trenerzy przestali się podniecać śmiesznymi, niesprawdzonymi nowościami, a spróbowali spojrzeć wstecz, na sprawdzone, działające metody pracy z gościem.

Zaznaczamy przy tym jasno – ekipie Mercure Toruń Centrum żadne takie szkolenie, ani „wizyta PR” nie są potrzebne!

Dane kontaktowe

Mercure Toruń Centrum
Józefa Ignacego Kraszewskiego 1/3, 87-100 Toruń

Galeria

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

×

Polub nas na Facebooku!