Od czasu wizyty w Waldorf Astoria Heliopolis Towers, za każdym razem, kiedy wybieraliśmy się do stolicy Egiptu, nasze poszukiwanie miejsca noclegowego rozpoczynało się od sprawdzenia, czy zamknięty na czas remontu obiekt jest już dostępny dla gości. Mimo kilkukrotnie przekładanych terminów zakończenia prac, przez kilka wyjazdów odbijaliśmy się od przysłowiowych drzwi. Kiedy planowaliśmy nasz wyjazd, umownie nazwany „tygodniem w chmurach”, powtórzyliśmy naszą standardową procedurę poszukiwania noclegu. Ku naszej wielkiej radości, okazało się, że na niespełna miesiąc przed naszym planowanym powrotem hotel ma już przyjmować gości. Nie zastanawiając się zbyt długo, dokonaliśmy rezerwacji. Tak właśnie działa magia i magnes pierwszego, dobrego doświadczenia hotelowego.
Przed przyjazdem
Na około dobę przed rozpoczęciem naszego pobytu otrzymujemy mail od Martiny – Personal Concierge. Korespondencja nie zawiera zbyt wiele informacji na temat dopiero co otwartego po wieloletnim remoncie hotelu. Głównym celem Martiny jest upewnienie się co do naszej planowanej pory przyjazdu, tak, aby hotel mógł się nań przygotować z wyprzedzeniem.
Równocześnie, w aplikacji Hilton Honors pojawia się upgrd naszego podstawowego pokoju do King Rossetta Club Room.
Po przyjeździe
Do hotelu docieramy o wcześniej uzgodnionej porze. Już na podjeździe do głównego wejścia na gości czeka cała grupa Bellmanów, którzy otwierają nam drzwi taksówki i proponują pomoc z bagażem. Jako że podróżujemy „na lekko” radzimy sobie z bagażami samodzielnie. Jeden z Bellmanów zaprasza nas do środka hotelu i odprowadza do jednego ze stanowisk check-in.
Same stanowiska składają się z biurek, za którymi siadają Recepcjoniści, oraz pary foteli na froncie, które w domyśle przeznaczone są dla załatwiających swoje sprawy gości. W naszym przypadku, w okolicy „naszego” biurka zebrało się całe konsylium pracowników recepcji.
Proces rejestracji w hotelu przebiegał w atmosferze wręcz zabawowej – niezobowiązująca rozmowa, żarciki. Zajęci rozmową nawet nie zauważyliśmy, kiedy jeden z Pracowników recepcji przyniósł nam tacę z sokami, abyśmy mogli napić się czekając na kartę-klucz.
Ponieważ egipskie procedury meldunkowe odbiegają nieco od tych, które znamy z Europy, trwają też nieco dłużej. Po kilku miło spędzonych w recepcji minutach, do grona pracowników dołączyła młoda kobieta, której nie poznaliśmy w pierwszym momencie. Jednak w chwili, kiedy się przedstawiła, wróciły wspomnienia. To Pani Martina, która była dobrym duchem naszego poprzedniego pobytu i jednym z ważnych powodów naszego ponownego wyboru Waldorf Astoria Cairo Heliopolis.
Koledzy grzecznie milkną, kiedy wdajemy się z Martiną w dłuższą rozmowę – na temat remontu hotelu, nowego wystroju, usług, życia w Kairze podczas pandemii i kilku innych tematów. Przy okazji dowiadujemy się, że byliśmy jednymi z ostatnich gości, których Martina miała okazję przyjmować w hotelu przed jego zamknięciem, a teraz gościmy w nim ponownie na krótko po ponownym otwarciu.
W świetle zaistniałych faktów całą resztę kontaktów z nami przejmuje Martina, która tłumaczy nam aktualne zasady funkcjonowania hotelu, odbiera nasze klucze, oraz odprowadza nas na piąte piętro, do naszego pokoju.
Pokój – King Rossetta Club Room 525
Martina towarzyszyła nam przez całą drogę z lobby do naszego pokoju na piątym piętrze. Mówiąc wprost – odprowadziła nas do niego. W międzyczasie kontynuowaliśmy pogaduszki na temat hotelu, życia w Kairze i okresie remontu hotelu.
Bardzo miło było zobaczyć w hotelu kogoś, kto sprawił, że od kilku lat chcieliśmy tu wrócić. Jeszcze milszym był fakt, że Martina pozostała w zespole pracowników tego obiektu przez cały czas przedłużającego się w nieskończoność remontu.
Kiedy Pracownica hotelu otworzyła przed nami drzwi pokoju, a później nas do niego zaprosiła, przekazała nam również osobisty prezent związany z hotelem, którego zapewne nie wręcza się wszystkim gościom. W typowym biżuteryjnym pudełku znalazły się piny Waldorf Astoria, które noszą dumnie w klapach swoich uniformów wszyscy Pracownicy hotelu. Bardzo doceniamy pamięć i zaangażowanie Martiny – jak widać „zawieszenie” naszego poprzedniego doświadczenia w pamięci na jej osobie właśnie nie było bezpodstawne, a Ona sama świetnie nadaje się do pracy, którą wykonuje z pasją i zaangażowaniem.
W pokoju poplotkowaliśmy jeszcze chwilę, Martina przeprosiła nas, że lounge, nazwany obecnie Rossetta Club nie jest jeszcze niestety gotowy, tak jak i większość apartamentów, co ma się zmieniać na przestrzeni kilku kolejnych miesięcy, po których hotel ma oferować gościom już pełen wachlarz udogodnień.
Martina zadbała również o to, aby swój grafik ustawić tak, aby to Ona mogła nas wymeldować.
Po tym pełnym wrażeń spotkaniu mieliśmy wreszcie chwilę, aby rozejrzeć się po pokoju.
Pierwsze, co moglibyśmy powiedzieć o zmianach, które zaszły w hotelu – jest dużo spokojniej, niż przed zmianami. Mniej agresywnych kolorów i dodatków, większy spokój i harmonia w doborze kolorów, wyposażenia.
Najbardziej eksponowanym elementem naszego pokoju, poza wielkim łóżkiem, było okno wychodzące na hotelowe lobby i atrium. Z niego podziwiać można o każdej porze dnia i nocy, będący dumą obiektu centralnie ulokowany zegar.
Wracając jednak do samego pokoju – urządzono go w jasnych barwach, z ciemniejszymi akcentami w postaci wykończenia okna właśnie, części fotela, czy zawieszonych na ścianach dodatków.
Główne pomieszczenie jest spore, więc umieszczenie w nim wielkiego, wysokiego, bajecznie wręcz wygodnego łóżka, biurka, fotela z podnóżkiem, stolika, czy ławki przylegającej do łóżka, nie powoduje, że zaczynamy się czuć klaustrofobicznie.
Jest tu nowocześnie, ale klasycznie zarazem.
Niestety, natrafiliśmy tu również na jeden sporych rozmiarów zawód. Mimo wielkiego rozmachu prac remontowych nie udało się zainstalować gniazd elektrycznych dostępnych dla gości w okolicach szafek nocnych po obu stronach łóżka. W naszym mniemaniu jest to poważny błąd.
Najmniejszą ze zmian przeszła za to łazienka. Oczywiście, pojawiły się nowe wykończenia i formy, ale plan całego pomieszczenia i jego funkcjonalność pozostały bez zmian. Mimo wszystko, całość pasowała do generalnego wyglądu wnętrz zarówno samego pokoju jak i hotelu jako całości.
Warto również wspomnieć, że Waldorf Astoria Cairo Heliopolis zadbał o wygodę gości w tak przyziemnych sprawach jak choćby miejsce na bagaż czy ich rzeczy osobiste. Nie ma więc powodu, aby martwić się o to, czy w pokoju znajdzie się wygodne i ergonomiczne miejsce na rozłożenie walizek, czy schowanie ubrań i innych rzeczy w zamykanych szafach.
Na stoliku czekał na nas również prezent powitalny – patera owoców, płatki kukurydziane w czekoladzie, oraz ogromna ilość pralin, makaroników, ciastek i innych słodkości.
Miłym akcentem wyposażenia pokoju, wartym odnotowania, były świeże kwiaty w wazonie. Zresztą całe lobby hotelowe można by określić mianem małego ogrodu.
Musimy również wspomnieć o tym, że pokój został przed naszym przyjazdem przygotowany zgodnie z naszymi tradycyjnymi, prostymi prośbami – problemu nie stanowiło ani dostarczenie herbaty earl grey, ani dodatkowych poduszek. Jest rzeczą nieco niedorzeczną, że musimy opisywać takie fakty, niemniej, w świetle tego, jak wielkim problemem dla większości hoteli jest realizacja tak banalnych próśb gości, nawet tak elementarne działanie może w dzisiejszych czasach stanowić czynnik wyróżniający in plus dany obiekt.
Rekreacja, wypoczynek
Zgodnie z informacjami przekazanymi nam podczas meldowania, hotelowa strefa SPA nie została jeszcze oddana do użytku, ale sesje masaży i innych zabiegów można zorganizować w pokoju gości, korzystając z doświadczenia pracowników znajdującego się tuż obok – Hilton Cairo Heliopolis.
Korzystając z dobrej pogody, oraz małej ilości gości, udaliśmy się na basen, który podczas naszego pobytu czynny był w godzinach od dziewiątej do siedemnastej.
Strefa basenowa zapewnia gościom możliwość bardzo wygodnego wypoczynku. Do dyspozycji mamy dość długi basen, umożliwiający swobodne pływanie sportowe, jak również duże jacuzzi.
Goście mogą się relaksować na leżakach, a także w cabanach lub przy stolikach barowych. W zadaszonych kabinach plażowych zainstalowano również wiatraki sufitowe, dające przyjemny efekt podmuchu wiatru w gorące dni.
W nieco większej odległości od basenu umieszczono również hamaki oraz wiszące fotele.
Kiedy tylko zjawiliśmy się w pobliżu basenu, obsługujący go Pracownik przywitał nas i zaproponował najlepsze jego zdaniem miejsca. Na leżakach natychmiast pojawiły się ręczniki. Otrzymaliśmy również informację, że formalna godzina zamknięcia basenu to siedemnasta, ale nikt nie będzie nam przerywał relaksu, jeśli postanowimy popływać dłużej. O tej godzinie kończy się po prostu zmiana Ratownika oraz w dni powszednie Pracowników basenowego baru. Zanim jeszcze zdążyliśmy pójść do wody, Barman przyniósł nam cooler wypełniony lodem z wodą w tekturowych opakowaniach. Nie zabrakło również szklanek – plastikowych, ze względu na strefę, w której obowiązuje zakaz wnoszenia szkła.
Kiedy my cieszyliśmy się wodą i świetną pogodą, Ratownik dyskretnie, co kilka, kilkanaście minut przechadzał się wzdłuż basenu, dając znać skinieniem głowy, że dbając o nasze bezpieczeństwo pilnuje, aby nic nam się nie stało.
Kiedy wyszliśmy z wody, aby ugasi pragnienie, Pracownik baru przyniósł nam bezpłatne przekąski – bardzo smaczne szaszłyki owocowe.
W takich warunkach, z taką Obsługą, odpoczynek jest prawdziwą frajdą. Zanim tego nie doświadczyliśmy po raz pierwszy, wiele lat temu, nie zdawaliśmy sobie nawet sprawy, że można odpoczywać bardziej.
Śniadanie
W czasie naszej wizyty śniadanie serwowane było od godziny 6:30 do 11:00 w znajdującej się na poziomie lobby Brasserie Ayda.
Ze względu na małą jeszcze liczbę gości, nie odbywało się ono w formie zwyczajowego bufetu, a podawane było zgodnie z zamówieniami a’la carte.
Po zamówieniu napoi, przeszliśmy do wyboru opcji z menu.
Zdecydowaliśmy się przetestować bruschettę z awokado i jajkiem w koszulce, zestaw wędlin i serów, gofry z syropem klonowym, muesli oraz szakszukę.
Niestety, okazało się, że awarii uległa gofrownica, więc Kelner proaktywnie proponuje nam w to miejsce grube, amerykańskie naleśniki, przynosząc od razu, w ramach przeprosin, talerz owoców. Tak to powinno wyglądać wszędzie.
Zdziwieni nieco brakiem warzyw w menu, dopytujemy również o ich dostępność – nie było z tym najmniejszych problemów. Tym właśnie sposobem zamawiamy też danie spoza karty.
W czasie, kiedy czekamy na przygotowanie dań, pytamy o świeżą, parzoną mięte – również i ten element nie zaskakuje Kelnera, który po kilku chwilach dostarcza nam pyszny, aromatyczny napar w małym dzbanku.
Nie będziemy się rozpisywać na temat jedzenia – jest ono po prostu wyśmienite. Wszystkie dania podane zostały w odpowiedniej temperaturze, w odpowiednim czasie. Wygląd Czytelnicy ocenić mogą samodzielnie. Jakość potraw, ich smak oraz wielkość opisać musielibyśmy w samych superlatywach.
Na pozytywną recenzję zasługują też Kelnerzy – całość posiłku odbywa się w spokojnej, przyjaznej atmosferze, dania pojawiają się na stolikach we właściwym rytmie, dokładnie w taki sam sposób znikają z nich niepotrzebne naczynia.
Nowy dzień rozpoczęty w taki sposób to czysta przyjemność.
Jedynym niecodziennym elementem całego porannego rytuału w Brasserie Ayda było zakończenie posiłku, kiedy Kelner dostarczył nam rachunek opiewający na kwotę zero funtów egipskich.
Obsługa
Przez cały czas naszego pobytu w Waldorf Astoria Cairo Heliopolis czuliśmy się, jakbyśmy byli najważniejszymi gośćmi w hotelu. Każdy z Pracowników, z którymi nawiązywaliśmy jakikolwiek kontakt poświęcał nam całość swojej uwagi i czasu – nie bawił się w tym czasie telefonem, nie przerywał rozmowy, aby skomunikować się z innymi, przechodzącymi obok Pracownikami. Jeśli o coś pytaliśmy, otrzymywaliśmy natychmiastową odpowiedź, a jeśli nie była ona znana, to jej zdobycie było głównym priorytetem naszego rozmówcy.
O Martinie, która była dobrym duchem naszej poprzedniej wizyty, napisaliśmy już chyba wystarczająco wiele. To w dużej mierze dzięki niej przy kolejnych wizytach w Kairze sprawdzaliśmy, czy tutejszy WA wrócił już na rynek. Tak zaangażowanych Pracowników życzymy każdemu obiektowi – niezależnie od marki, liczby gwiazdek czy lokalizacji.
Podsumowanie
Już po pierwszej wizycie w wówczas Waldorf Astoria Heliopolis Towers, dziś Waldorf Astoria Cairo Heliopolis wiedzieliśmy, że musimy wrócić w to miejsce. Stąd też nasz pierwszy artykuł został skategoryzowany jako pierwsze wrażenie, a nie pełna recenzja. Nie myliliśmy się podejmując taki wybór. Bardzo długa renowacja okazała się ciekawa, atrakcyjna, choć nie pozbawiona błędów.
Najważniejsi są jednak ludzie i ten element, uosabiany w naszej pamięci przez Martinę stanowi prawdziwą siłę tego hotelu.
W przyszłości, odwiedzając stolicę Kairu na pewno zajrzymy tu jeszcze niejednokrotnie. No chyba, że Martina zmieni miejsce pracy – wtedy, co wielce prawdopodobnie, podążymy za nią.
Dane kontaktowe
Waldorf Astoria Cairo Heliopolis
Orouba Street, Cairo Heliopolis, Egypt