Podróżujemy sporo, często w miejsca, gdzie paszport jest jedynym akceptowanym dokumentem potwierdzającym naszą tożsamość. Do tej pory jedyne uciążliwości z nim związane, które nas na przestrzeni lat spotkały, miały postać konieczności wyrobienia wizy przed wyjazdem w dane miejsce, bądź jak w przypadku „czasów wizowych” przy podróżach do USA – konieczność wożenia paszportu po terminie ważności, ale z ważną wizą obok nowego, w pełni ważnego dokumentu.
Szczerze mówiąc, podróżując swobodnie po większości Europy, a nawet poza nią, jedynie na podstawie dowodu osobistego, dość szybko przyzwyczailiśmy się do łatwego, beztroskiego podróżniczego życia w kwestiach dokumentów.
Największym naszym „zmartwieniem” w ciągu ostatnich lat w kwestiach paszportowych był fakt, że musieliśmy je wymieniać częściej niż po upłynięciu zwyczajowych dziesięciu lat, a to ze względu na wykorzystanie wszystkich dostępnych stron na wizy oraz pieczątki wjazdowe i wyjazdowe.
Niestety, gdzieś między Warszawą a Chicago, najprawdopodobniej podczas dodatkowej kontroli SSSS (Secondary Security Screening Selection), strona w jednym z naszych paszportów – ta najważniejsza, z danymi – została naderwana.
Problem? Jaki problem?
Wydawać by się mogło, że takie naderwanie to nic wielkiego – dokument jest autentyczny, posiada wszelkie zabezpieczenia, nic nie zostało zatarte, nic nie utrudnia odczytania naszych danych osobowych.
To ważne, aby mieć świadomość, że zwykłe ślady używania paszportu nie mają wpływu na jego funkcjonalność, Wytarta okładka? Naklejki różnych kontroli granicznych lub programów automatycznych bramek na różnych lotniskach na okładce? To żaden problem. Szczególnie, jeśli ilość wiz i pieczątek w dokumencie wskazuje, że jest intensywnie używany. Wszystko, co nie utrudnia odczytania danych, w tym biometrycznych, nie powinno stanowić powodu do zakwestionowania ważność dokumentu. Kluczem jest tu wyrażenie – „nie powinno”.
Czego NIE robić?
Pierwszą i najważniejszą rzeczą w przypadku uszkodzenia bądź zniszczenia paszportu, jest wybicie sobie z głowy jakichkolwiek samodzielnych prób „naprawienia” powstałego problemu. Wywabianie plam z kawy czy tuszu alkoholem? Klejenie wyrwanej strony taśmą, albo klejem? To najprostsze drogi, które zwiodą Cię do ewentualnych problemów przy próbie legitymowania się tak potraktowanym dokumentem.
W prasie, internecie, a nawet w programach telewizyjnych znajdziecie nieskończoną ilość historii, niewinnych z pozoru „napraw” dokumentów, które skończyły się dla właścicieli sporymi kłopotami. Wachlarz możliwych problemów jest tu spory – od braku możliwości wylotu bądź powrotu do domu, do spotykanych rzadko, ale jednak występujących, zarzutów o próbę fałszowania dokumentów!
Bądźcie w tej kwestii bardzo ostrożni i rozważni – macie już kłopot ze zniszczonym dokumentem, nie potrzeba wam najprawdopodobniej kolejnych.
Co MOŻESZ zrobić (czyli co zrobiliśmy my)?
W naszym przypadku naderwanie nie było wielkie. Mimo to, odrobina stresu przy krótkiej przesiadce i przekraczaniu granicy USA zawsze występuje. Jako, że problem zauważyliśmy dopiero stojąc w kolejce do kontroli CBP, nie mieliśmy żadnych możliwości na ewentualne działania naprawcze.
Na nasze szczęście, oficer CBP był tego dnia bardzo wyrozumiały, delikatnie przeskanował nasze dokumenty i wpuścił nas do USA.
Mimo, że nie zdążyliśmy na nasz kolejny samolot, po przebukowaniu lotu na następny dzień, problem kontroli dokumentów pozostawał – zarówno przy wylocie z USA, jak i podczas kontroli imigracyjnej w naszym miejscu docelowym.
Z pomocą przyszła nam w potrzebie Recepcjonistka avid hotel Chicago O’Hare – Des Plaines, hotelu, do którego trafiliśmy po tym, jak pracownicy LOTu na lotnisJak działa LOT, kiedy coś pójdzie nie tak?ku ORD nie udzielili nam jakiejkolwiek pomocy w kwestii zakwaterowania. Można chyba powiedzieć, że celowo nas w tej kwestii oszukano, ale to materiał na inny artykuł.
Przywołana wcześniej Recepcjonistka z avid’a użyczyła nam kilku zwykłych spinaczy biurowych, które świetnie sprawdziły się głównie jako zabezpieczenie przed dalszą destrukcją dokumentu.
Plusy takiego rozwiązania są oczywiste – świetnie chroni on felerną stronę przed dalszym wydarciem, w razie potrzeby jednak, spinacz daje się łatwo usunąć bez pozostawiania jakichkolwiek śladów. Takich być nie może, bo nie ingerujemy bezpośrednio w dokument, w związku z czym nie ma podstaw do obaw o ewentualne domysły co do fałszerstwa i temu podobne działania.
Procedura uzyskania paszportu tymczasowego za granicą
Z przygodami, ale bezpiecznie udało nam się dotrzeć na Tajwan. Tu, po krótkim odpoczynku i wyszukaniu opcji skontaktowania się z przedstawicielstwem dyplomatycznym Polski trafiliśmy do Biura Polskiego w Tajpej. Jako, że status Tajwanu, albo Republiki Chińskiej jest kwestią sporną, w Tajpej nie ma oficjalnego przedstawicielstwa naszego kraju w formie ambasady czy konsulatu. Sprawy obywateli naszego kraju załatwia tu wspomniane wcześniej biuro.
Los chciał, że siedziba Biura Polskiego znajduje się nieopodal jednej z największych – dosłownie – atrakcji turystycznych Wyspy – budynku Taipei 101.
Obsługą chętnych zajmują się tam dwie osoby – jedna z nich to przedstawicielka lokalesów, mówiąca świetnie nie tylko po chińsku, ale również po angielsku. Drugą osobą, z którą mieliśmy kontakt był Polak, co umożliwiało wszystkim chętnym rozmowę w naszym ojczystym języku.
Procedura jest prosta – wniosek, opłata (1381 TWD), zdjęcie, oraz odrobina cierpliwości. Pracownicy Biura Polskiego okazali się bardzo pomocni, doradzili nam gdzie znajduje się najbliższa fotobudka (budynek Taipei 101, za sklepem Apple, znajdziecie tam również bankomaty, z których wypłacicie gotówkę, którą musicie uiścić opłatę za wydanie paszportu tymczasowego).
Ze zdjęciem i dolarami tajwańskimi wróciliśmy do Biura Polskiego i zostaliśmy poproszeni o powrót za kilka dni. Zapewne sam dokument mógłby być wystawiony wcześniej, ale, że nasz pobyt na miejscu miał trwać jeszcze trochę, uzgodniliśmy pasującą nam datę, w której planowaliśmy wrócić w te rejony stolicy Tajwanu. Podczas rozmowy uzgodniliśmy też termin ważności dokumentu (maksymalnie jest to rok), oraz kilka innych formalnych szczegółów.
Po kilku dniach docieramy z powrotem na miejsce, gdzie czeka już na nas dokument. Kwestia jego wydania to moment. Równocześnie urzędnik niszczy nasz i tak już podniszczony paszport, który oryginalnie nas tu sprowadził – taka procedura. Zanim dziurkacz pójdzie w ruch dopytuje, czy nie mamy w nim jakichś wiz lub innych adnotacji, które powinny zostać pominięte w procedurze niszczenia. Co prawda wiza amerykańska ma jeszcze kilka lat ważności, ale korzystając z okazji, przy nowym paszporcie zaaplikujemy o udział w programie ESTA, czyli bezwizowej wymianie ruchu z USA.
Mając okazję widzieć paszport tymczasowy po raz pierwszy – zdajemy sobie sprawę, że jest to dokument z minimalną ilością zabezpieczeń. Jest tak, bo to dokument wydawany „na szybko”, w sytuacjach nadzwyczajnych. Mimo wszystko nie potrafimy pozbyć się wrażenia, że dokument ten, w stosunku do oryginału wygląda trochę jak element zabawkowy.
Ograniczenia
Należy pamiętać, że paszport tymczasowy to tylko ersatz oryginalnego dokumentu, co wiąże się z jego ograniczeniami. Są kraje, które w ogóle nie uznają tego typu dokumentów, w związku z czym podróż do nich lub przez nie może nie być możliwa, jeśli paszport tymczasowy to wszystko co mamy. A w grupie krajów niechętnych dokumentowi tymczasowemu znajduje się kilka popularnych wśród podróżnych państw – między innymi Zjednoczone Emiraty Arabaskie (ZEA), Indie, Sri Lanka czy Maroko. Warto mieć to na uwadze przy planowanie trasy swojej podróży, powrotów lub tranzytów.
Inny problem stanowić może lokalizacja, w której zauważymy problemy z naszym dokumentem, a później zorientujemy się, że nie ma tam oficjalnego przedstawicielstwa polskiej dyplomacji. Tu z pomocą przyjdzie nam po raz kolejny członkostwo w Unii Europejskiej – dokument tymczasowy może nam wydać placówka dyplomatyczna każdego z krajów należących do organizacji.
Podsumowanie
Zniszczenie paszportu, jego zaginięcie lub utrata ważności ze względu na datę nigdy nie są okolicznościami przyjemnymi, szczególnie, kiedy znajdujemy się w podróży, na terenie innego państwa, kontynentu.
Podstawa to nie panikować i zdobyć informacje co do procedury rozwiązującej nasz problem.
Nasze doświadczenia w tej mierze – musieliśmy aplikować o paszport tymczasowy na Tajwanie, ze względu na uszkodzenie oryginalnego dokumentu – jest bardzo dobre. Urzędnicy byli pomocni, mili i słowni, co do terminu wystawienia paszportu tymczasowego. Mimo wszystko, na przyszłość wolelibyśmy uniknąć takich niespodzianek, czego i Wam życzymy.
Informacje źródłowe: Strona GOV.PL