- Inne teksty z tej podróży:
- Recenzja: SAS – Klasa Ekonomiczna Premium (SAS Plus) w CRJ900, Airbus A320neo i Airbus A220 Warszawa – Kopenhaga – Sztokholm – Warszawa
- Recenzja: Salonik biznesowy – SAS Gold Lounge, Kopenhaga
- Recenzja: Radisson Rewards – Radisson Blu Arlandia Hotel, Stockholm-Arlanda, Sztokholm
- Szybka Recenzja: Salonik biznesowy – SAS Gold Lounge, Sztokholm-Arlanda
- Recenzja: SAS – Klasa Biznes w Airbus A330 Sztokholm – Chicago
- Recenzja: Hilton Honors – Homewood Suites by Hilton Chicago-Lincolnshire, Chicago
- Recenzja: Salonik biznesowy – SAS Lounge, Chicago
- Recenzja: SAS – Klasa Ekonomiczna Premium (SAS Plus) w Airbus A330 Chicago – Sztokholm
- Recenzja: Radisson Rewards – Radisson Blu Airport Terminal Hotel, Stockholm-Arlanda Airport, Sztokholm
Lot powrotny z Chicago do Sztokholmu odbędziemy w klasie ekonomicznej premium, zgodnie z naszą oryginalną rezerwacją. Cena upgrd do klasy biznes była zdecydowanie wyższa niż na trasie ze Sztokholmu do Chicago i – w naszej opinii – nieadekwatna – jak za jakość, którą się otrzymuje, co mieliśmy okazję sprawdzić lecąc do Stanów.
Lot Chicago – Sztokholm
Linie: SAS
Lot: SK 946
Trasa: ORD – ARN
Samolot: Airbus A330-343
Klasa: Y+ (ekonomiczna premium)
Czas planowy: 16.00 – 07.20 (+1)
Długość lotu: 8 godzin 20 minut
Check-in
Oryginalnie mieliśmy wybrane miejsca obok siebie, w dwuosobowym rzędzie pod oknem. Jednak zaobserwowaliśmy, że rejs w obu klasach ekonomicznych jest dość pusty, więc zdecydowaliśmy się, jeszcze przed dotarciem na lotnisko, na zmianę miejsc tak, aby każdy miał wolne siedzenie obok siebie.
Do okienka check-in w strefie 5F na lotnisku Chicago O’Hare docieramy na niecałe dwie godziny przed wylotem. Nadajemy bagaże rejestrowane, czego potwierdzenie od razu zauważamy w aplikacji SAS’a.
Niedaleko od stanowisk check-in znajduje się przejście do kontroli bezpieczeństwa, z którego korzystamy i za którym dostrzegamy od razu salonik SAS. Jest to jeden z najsmutniejszych lounge’y własnych przewoźników lotniczych, opiszemy go w oddzielnym artykule.
Boarding
Wejście na pokład rozpoczyna się o zaplanowanej godzinie. Od paru lat, lecąc z amerykańskich lotnisk obserwujemy, że boarding prowadzony jest przy wykorzystaniu technologii skanowania twarzy. Tak też dzieje się w Chicago.
W pierwszej kolejności na pokład wchodzą osoby wymagające asysty oraz rodziny z małymi dziećmi. Wejście tej drugiej grupy jest dla nas zawsze zaskakującym procederem. Jak się okazuje do jednego dziecka potrafi się przyznać nawet sześciu dorosłych. Niesamowite są te wieloosobowe rodziny.
Po wejściu na pokład witamy się z Załogą, z którą przylecieliśmy do Stanów. Rozpoznają nas, a Szef Pokładu wita nas żartobliwie “Hello Express travellers”. Tak, to my!
Zgodnie z naszymi przewidywaniami, klasa biznes jest w całości zapełniona, co miało wpływ na tak wysokie ceny upgrd.
Z kolei w klasie ekonomicznej premium podróżuje mniej więcej połowa pasażerów.
Kwadrans przed planowym wylotem boarding jest zakończony, ale jeszcze dziesięć minut czekamy na wypchnięcie samolotu ze stanowiska przy terminalu.
W trakcie kołowania prezentowana jest instrukcja bezpieczeństwa na monitorach IFE – dwukrotnie. Najpierw w języku szwedzkim, a następnie angielskim.
Punktualnie o godzinie szesnastej z kokpitu pada polecenie dla załogi “cabin crew take your seats”, a po kwadransie startujemy do Sztokholmu. W samolocie zainstalowane są kamery, więc możemy obserwować moment startu na ekranach IFE.
Spodziewany czas lotu w momencie startu to osiem godzin i pięć minut.
Warto zauważyć, że przed startem w kabinie ekonomicznej premium nie były oferowane żadne napoje powitalne.
Fotele klasy ekonomicznej premium w Airbus A330
Przyjrzyjmy się fotelom w klasie ekonomicznej premium. Zasadniczo nie różnią się niczym, od tych, które zajmowaliśmy podczas podróży z Hong Kongu do Sztokholmu parę lat temu.
Fotele są troszkę szersze niż te w klasie ekonomicznej, ale oczywiście sporo brakuje im do tych z biznesu.
W klasie ekonomicznej premium zastosowano konfigurację siedzeń 2-3-2.
Zewnętrzne podłokietniki, od strony okien i przejścia nie są zabudowane, natomiast środkowy fotel w centralnym rzędzie ma z obu stron zabudowane konsole.
Na fotelach czekają na pasażerów poduszki, kocyki, butelki wody, słuchawki oraz torby z akcesoriami podróżnymi. Te ostatnie to typowe worki na buty, co jest przydatne, gdyż można je wykorzystać w przyszłości. W skromnym zestawie znajdujemy szczoteczkę do zębów wraz z pastą oraz zatyczki do uszu.
Co do czystości kabiny, można mieć pewne zastrzeżenia – w naszych kieszeniach znajdują się śmieci oraz używane amenity kity.
Fotele odchylają się dość mocno do tyłu, co czyni wypoczynek, czy też spanie o wiele wygodniejszymi niż w klasie ekonomicznej. Mamy też podnóżek pod stopy, których nie ma w rzędach za nami.
O ile w trakcie boardingu zauważyliśmy, że temperatura w kabinie była bardzo wysoka, a nad siedzeniami brakuje indywidualnych nawiewów, to jeszcze przed starem uległo to zmianie a w trakcie lotu, można powiedzieć, że było stosunkowo chłodno.
Serwis po starcie
Dwadzieścia minut po starcie wyłączona zostaje sygnalizacja zapiąć pasy. Jednocześnie Stewardessy rozkładają zasłonki pomiędzy poszczególnymi kabinami.
Dodatkowo, na zasłonce odgradzającej klasę biznes od reszty samolotu wywieszona zostaje zawieszka, że toalety dla klas ekonomiczny znajdują się z tyłu samolotu, przy rzędzie numer czterdzieści.
Z głośników nad naszymi głowami rozlega się głos Szefa Pokładu, który wita pasażerów na nocnym rejsie do Szwecji. Omawia również serwis, jaki dostępny będzie na locie. Zaczniemy od serwisu napojów, następnie otrzymamy kolację, a w trakcie lotu będzie można zamawiać to co jest dostępne według menu w IFE. Warto zauważyć, że część komunikatów pokładowych jest podawana strefowo, czyli te o serwisie w klasie ekonomicznej premium i ekonomicznej nie są słyszane w biznesie i odwrotnie. Jednocześnie, komunikaty wspólne, czy o bezpieczeństwie podróży słyszalne są w całym samolocie.
Wróćmy do zapowiedzi Szefa Pokładu – ostatnim etapem serwisu, będzie śniadanie, podawane na półtorej godziny przed lądowaniem.
Pół godziny po starcie Załoga rozpoczyna krzątanie się w galley. To znak, że przygotowywany jest serwis.
Na początek rozdawane są słuchawki do IFE – małe, niebieskie douszne, typu pchełki, co jest stosunkowo dziwne, gdyż na miejscach zajmowanych przez pasażerów, w trakcie boardingu były one już przygotowane. Podobnie jest z workami, które pełnią funkcję “kosmetyczek podróżnych”.
Czterdzieści pięć minut po starcie Załoga rozpoczyna serwis w kabinie klasy ekonomicznej premium. Na początek podawane są napoje do plastikowych kubeczków. W zestawie z napojami rozdawane są obowiązkowo orzeszki, brakuje natomiast soli i pieprzu, jako dodatku do soku pomidorowego.
Kolejne pół godziny czekamy na jedzenie, które, podobnie jak napoje, wydawane jest z wózka serwisowego. W tym momencie pojawiają się również zwykłe szklanki, które mają też służyć za kieliszki, jeśli ktoś zamawiał wino.
Na naszym rejsie do wyboru jest wołowina po prowansalsku lub kurczak z makaronem.
Decydujemy się na obie pozycje, które ostatecznie wywołują u nas mieszane odczucia.
O ile oba mięsa są smaczne i soczyste, o tyle już do dodatków można mieć spore zastrzeżenia. W daniu z wołowiną warzywa były twarde i nieprzyprawione, z kolei makaron do kurczaka był zupełnie rozgotowany.
W sałatce znajdujemy mokrą zieleninę, makaron i kilka kulek mozzarelli. Żaden ze składników nie smakował niczym szczególnym. Ot, kolejna sałatka, której mogłoby nie być i nic by się nie stało.
W kwestii pieczywa nie ma mowy o jakimkolwiek wyborze – oferowana kajzerka jest twarda i jakby czerstwa.
Ostatni element kolacji – czyli deser – próbuje ratować sytuację. Szarlotka w sosie waniliowym jest smaczna, nie za słodka. Drugim elementem jest ser cheddar i krakers. Jak się można domyślać, tu żadnych uniesień kulinarnych nie ma.
Naczynia, w jakich zostały zaserwowane poszczególne potrawy są lekkie, wykonane z lastryko. Wyjątkiem jest tu danie ciepłe, które podano w białej metalowej foremce.
W trakcie, gdy większość pasażerów konsumuje kolację Załoga podaje kawę i herbatę.
Niestety, niczym nas ten serwis nie ujął, nie ma w nim żadnego elementu premium, a smak potraw pozostawia dużo do życzenia.
Godzinę po rozpoczęciu kolacji Załoga sprząta stoliki pasażerów, a po kolejnych trzydziestu minutach zmienione zostaje stopniowo oświetlenie w kabinie, aby przejść do jej całkowitego zaciemnienia.
W trakcie lotu
Po pierwszym serwisie zdrzemnęliśmy się trochę. Przebudziliśmy się w momencie, gdy Załoga przechadzała się po kabinie z tacą, na której były kubeczki z wodą. Żadnych przekąsek na tym etapie nie oferowano. Wcześniej, w zapowiedzi pokładowej słyszeliśmy, że możliwe będzie zamawianie napojów i przekąsek dostępnych w pokładowym menu. Dostępne napoje to: cola, sprite, smoothie, woda gazowana i niegazowana, wódka, tonik, gin, piwo, whisky, wino czerwone i białe, wino musujące, herbata, kawa. W ramach przekąsek występują tylko orzechy nerkowca.
Z braku ciekawej rozrywki pokładowej idziemy spać dalej. W fotelach klasy ekonomicznej premium można wygodnie rozłożyć się do pozycji półleżącej, niemal szezlongowej. Do większego komfortu może brakować dwóch rzeczy.
Jedynie w pierwszych rzędach premium fotele posiadają podnóżki na całe nogi, w kolejnych rzędach siedzenia dysponują podnóżkami tylko pod stopy. Ta pierwsza funkcjonalność jest w naszej opinii wygodniejsza.
Drugą kwestią jest design foteli klasy ekonomicznej premium. Zwyczajowo siedzenia w podstawowej klasie ekonomicznej (poza tymi w pierwszych rzędach i rzędach w wyjściach awaryjnych) nie są przegrodzone od siebie niczym innym niż podnoszonymi podłokietnikami. To powoduje, że jeśli siedzimy sami w rzędzie możemy podnieść sobie podłokietniki i rozłożyć wszerz. Tej funkcjonalności brakuje w kabinie ekonomicznej premium, gdzie pomiędzy fotelami mamy nieruchomą konsolę.
Serwis przed lądowaniem
Śpimy na tyle długo, że budzimy się godzinę przed lądowaniem, kiedy nie jest już oferowane śniadanie. Jedna ze Stewardess sprzątając stoliki innych pasażerów pyta, czy chcemy coś do picia. Nie ma możliwości podania nam już jakiegokolwiek jedzenia.
System rozrywki pokładowej, dostęp do internetu, toaleta
System rozrywki pokładowej nie zachwycił nas, najciekawszą jego funkcją, jest bezpłatny dostęp do internetu dla pasażerów podróżujących w SAS Business oraz SAS Plus w trakcie naszego lotu. Parę miesięcy po naszej podróży SAS zmienił zasady, i ograniczył darmowy dostęp do internetu tylko dla pasażerów z klasy biznes.
Toalety dla pasażerów obu klas ekonomicznych nie wyróżniają się niczym szczególnym i nie oferują żadnych akcesoriów. Brak nawet chusteczek antyseptycznych, które można spotkać w toaletach innych linii. W trakcie lotu toalety nie były sprzątane, jak to zdarza się w toaletach w kabinie biznes.
Lądowanie w Sztokholmie
Czterdzieści minut przed końcem rejsu Kapitan przekazuje informacje o planowanym lądowaniu i pogodzie w Sztokholmie. Dodatkowo Szef Pokładu prosi pasażerów, aby przygotować paszporty do kontroli dokumentów na lotnisku.
Załoga sprawdza kabinę przed lądowaniem. Zablokowane są toalety i wyłączony zostaje również prąd w gniazdkach.
Kilka minut po godzinie siódmej samolot przyziemia na lotnisku Sztokholm-Arlanda. Pada śnieg.
Pięć minut zajmuje nam kołowanie do terminala i zaparkowanie w gate.
Podsumowanie
Kolejna podróż w klasie ekonomicznej premium SAS’a za nami. Jesteśmy z niej względnie zadowoleni, przede wszystkim w kontekście przedłużenia złotego statusu w programie lojalnościowym linii lotniczej.
Z plusów – otrzymaliśmy w miarę wygodny fotel, w którym udało nam się przespać część lotu, oraz bezpłatny dostęp do sieci wi-fi. Również Załoga nas nie zawiodła – była miła i serdeczna dla pasażerów.
Po stronie minusów notujemy jednak dość słaby serwis. Wprawdzie jedliśmy tylko kolację, ale sposób jej podania oraz jakość potraw nas rozczarowały. Na podstawie tego posiłku oraz dostępnych w trakcie lotu przekąsek (tylko orzechy nerkowca) możemy sobie wyobrazić jak mógł wyglądać ostatni posiłek w trakcie rejsu.
SAS wkrótce zmienia sojusz i nie będziemy mieć więcej możliwości przedłużenia statusów w programach przewoźników zrzeszonych w Star Alliance. Czy będzie nam tego brakować? Pewnie tak, chociaż liczymy, że znajdziemy inną linię, która nam to umożliwi, może oferując lepszą jakość.