Wybierając się na przedłużony weekend do Krakowa mieliśmy ochotę skorzystać z nowej, niezbyt oczywistej dla nas opcji hotelowej. Biorąc pod uwagę, że na tamtejszym rynku, mimo pozornego bogactwa opcji, nie jest łatwo znaleźć obiekt, który prezentował będzie poziom przynajmniej dobry, postawiliśmy sobie poprzeczkę dość wysoko.
Przeszukując systemy rezerwacyjne natknęliśmy się na nowy, dopiero otwierany hotel The Crown, będący pierwszym obiektem marki Handwritten Collection ze stajni Accor’a w Polsce. #TypowyAccor nie wróży zazwyczaj nic dobrego, w szczególności jego wątpliwe etycznie działania reklamowe i „malowanie trawy na zielono” dla usłużnych „gwiazdek internetowych”. Ten konkretny obiekt był jednak tak świeży, że dział zajmujący się w Accorze mediami nie zdążył najwidoczniej położyć na nim jeszcze swoich łap Postanowiliśmy więc wykorzystać okazję i spróbować zobaczyć jak może wyglądać hotel, zanim wpadnie w medialno-PR’ową machinę francuskiej korporacji.
Przed przyjazdem
Rezerwacji dokonaliśmy jak zwykle, bezpośrednio na stronie korporacyjnej hotelu. Tradycyjnie, razi na niej kilka rzeczy, a przede wszystkim fatalnej jakości polszczyzna w tłumaczeniu standardowych, szablonowych informacji.
Nie sposób nie zwrócić również uwagi na niemal całkowity brak poszerzonej informacji o ofercie i warunkach pobytu w obiekcie. Nie jest to niestety jedynie domena Accora, a w zasadzie niemal całej branży hotelowej.
Rozważając opcje transportu, którym dotrzemy do stolicy Małopolski, szukamy informacji na temat hotelowego parkingu. Udaje się nam do nich dotrzeć dopiero na stronie znanego pośrednika. „Przechowanie samochodu” ma kosztować 120 złotych za dobę. Mimo wszystko, w ramach dodatkowych próśb w rezerwacji prosimy również o szerszy pakiet wiedzy na ten temat.
Niestety, do dnia przyjazdu nikt się z nami w tej sprawie nie kontaktuje.
Kiedy siedzimy już w aucie jadącym w kierunku Krakowa, w godzinach porannych, otrzymujemy wiadomość mailową, że hotel nie oferuje usługi parkingowej. Dodatkowo zauważamy, że ze strony pośrednika również zniknęła stosowna informacja i cena.
Niewielkim – ale jednak – pocieszeniem jest wiadomość z hotelu, że istnieje możliwość skorzystania z publicznych miejsc postojowych w okolicy, bądź oddalonego o około siedemset metrów od obiektu strzeżonego parkingu, z którym współpracuje The Crown.
Przy dość późnej odpowiedzi na zadane kilka tygodnie wcześniej pytanie nie mamy już możliwości zmiany swoich planów, a kwestię parkingu będziemy zmuszeni rozwiązywać samodzielnie, po przybyciu na miejsce.
Po przyjeździe
Do hotelu trafiamy wczesnym wieczorem. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności udaje nam się znaleźć wolne miejsce postojowe nieopodal wejścia. W pobliskim parkomacie dowiadujemy się, że znajdujemy się w podstrefie C krakowskiego systemu parkingowego, opłata za godzinę postoju wynosi cztery złote, a płatne godziny postoju mieszczą się w zakresie od godziny dziesiątej do dwudziestej, od poniedziałku do soboty.
Przed wejściem do hotelu jesteśmy również najprawdopodobniej świadkami nocnej dronowej sesji zdjęciowej.
Po wejściu do hotelu od razu znajdujemy się w recepcji, gdzie wita nas ciepło Recepcjonista Bartek – zupełnie jakby czekał na nas jako ostatnich gości przyjeżdżających tego wieczoru.
Proces rejestracji przebiega sprawnie, w miłej atmosferze, choć widać, że Pan Bartek jest nieco spięty. Równocześnie czuć płynącą od niego serdeczność, staranie i chęć spełnienia naszych – gości – oczekiwań. Należy to docenić, szczególnie, że ostatnio coraz rzadziej doświadczamy takich życzliwych momentów w hotelach.
Oprócz kart – kluczy otrzymujemy również voucher na drink powitalne, co związane jest z naszym statusem w programie lojalnościowym ALL Accor’a. Dostajemy również garść informacji o hotelu, restauracji, barze, śniadaniu. Pan Bartek wskazuje nam wszystkie niezbędne miejsca, które z perspektywy recepcji znajdują się w zasięgu wzroku. Brakuje nam jedynie wzmianki o sali sportowej.
Dla wielu zapewne mało znaczącym epizodem byłaby sytuacja, która dla nas była drobnym połechtaniem naszego travelońskiego ego. W czasie załatwiania formalności, kiedy otrzymujemy kartę rejestracyjną wraz z informacją, że ze względu na nasz status w programie lojalnościowym ALL Accor’a dostaliśmy upgrd, pytamy Recepcjonistę do jakiego typu pokoju. Pan Bartek po zerknięciu w monitor mówi, że jest to pokój SDK. Patrzymy na siebie bez słów przez chwilę, po czym pada wyjaśnienie, że to junior suite. Niby niewiele, ale nasze travelonowe serduszka nieco się zaśmiały, skoro sprawiliśmy wrażenie osób znających oznaczenia kodowe typów pomieszczeń w hotelowym systemie rezerwacyjnym.
Nie obyło się również bez „#TypowyAccor moment”. Okazuje się, że na stronie obiektu, oprócz dziwnych opisanych jako „zdjęcia nieumowne” – cokolwiek by to miało znaczyć – fotografii, figuruje nieprawdziwa informacja na temat rozpoczęcia serwowania śniadań. Godzina startu serwisu z pierwszy posiłkiem dnia w rzeczywistości to szósta trzydzieści, a nie, jak błędnie informuje Accor, godzina siódma.
Pokój – apartament junior 504
Nasz apartament znajduje się na piątym, najwyższym piętrze hotelu. Po dotarciu windą na odpowiedni poziom, udajemy się w prawo, gdzie niedaleko drzwi na klatkę schodową znajdują się drzwi z odpowiednim oznaczeniem.
Po otwarciu drzwi naszym oczom ukazuje się spore pomieszczenie na planie wycinka okręgu, ze sklepieniem w formie zbliżonej do kopuły, z obniżającym się ku brzegom zadaszeniem. Ponieważ słońce tego wieczoru już zaszło, jedyne oświetlenie w pokoju stanowią sztuczne światła. Co nietypowe jak na hotelowe wnętrza, w apartamencie 504 znajduje się lampa sufitowa.
Pierwszą rzeczą, która przykuwa naszą uwagę jest wyglądające już na pierwszy rzut oka na wygodne, wielkie łoże. Ciekawie prezentuje się również półokrągła kanapa, na której umieszczono dodatkowe poduszki, o które prosiliśmy w rezerwacji. Stojące w kącie biurko także wygląda na komfortowe, umożliwiające spokojną i efektywną pracę.
Obok panelu sterującego klimatyzacją – która przez cały nasz pobyt, przypadający na falę upałów w Polsce działała bardzo efektywnie – odnajdujemy system sterujący roletami zasłaniającymi okna w znajdującym się nad nami kopułowym suficie.
Apartamentową łazienkę wyposażono w wolnostojącą wannę, toaletę i dwie umywalki. Dobrej jakości kosmetyki, w formie zbiorczych pojemników, znajdują się na ścianach. Tu również okna w sklepieniu dachowym zasłaniane są za pomocą automatycznych rolet.
Tyle suchych faktów. A teraz nieco z naszego doświadczenia.
Łóżko, jak sugerował jego wygląd, okazało się nie tyle wygodne, co arcywygodne. Jedyne nasze zastrzeżenia budziły poduszki, które wydawały się – dosłownie – napompowane. Trudno opisać wrażenie, jakie dawały na początku te elementy pościeli, niemniej, było to coś zbliżonego do uczucia wywoływanego przez położenie głowy na dmuchanej piłce plażowej. Wraz upływem nocy, stawały się one jednak coraz bardziej płaskie i przyjemniejsze do spania.
Problemem nierozwiązanym pozostał jednak brak jakiegokolwiek miejsca, w którym można bezpiecznie i swobodnie rozłożyć choćby małą walizkę. W pokoju zdecydowanie brakowało rozkładanego „bagażnika”.
Osobny problem stanowi wyposażenie łazienki – w szczególności wanna. Jest ona dla nas symbolem bezsensownego trendu do „instagramizacji” hotelowych wnętrz. Nie mamy nic przeciwko ładnemu wyglądowi, ale stanowczo pozostajemy w obozie „funkcja ponad wygląd”, nigdy odwrotnie. Podobny problem opisywaliśmy już w przypadku gdańskiego Radisson RED – wolnostojąca wanna uniemożliwia swobodne wzięcie prysznica bez zachlapania całej łazienki.
W The Crown Kraków – Handwritten Collection istnieje jeszcze jeden, poważny problem związany z tą instalacją. Krzywizna dachu w połączeniu z lokalizacją wanny uniemożliwia w zasadzie jakiekolwiek wzięcie prysznica w pozycji stojącej komukolwiek powyżej metr wzrostu. Długość przewodu słuchawki prysznicowej jest po prostu niedostosowana do miejsca instalacji wanny. Takie problemy są trywialnie łatwe do wyłapania, jeśli się rzeczywiście mieszka w danym miejscu. Tu jak widać, to proste ćwiczenie nie miało miejsca.
Z innych uwag? Świetnie, że przy łóżku zainstalowano gniazda z prądem. Nieco gorzej, że po jednej ze stron łóżka wykorzystano je do podłączenia lampki biurkowej, przekreślając równocześnie jego przydatność jako miejsca ładowania podręcznych gadgetów.
Z pozytywów – bardzo podobała nam się wstawka powitalna – nie chodzi nawet o samo ciastko w typie cannoli, które było smaczne, czy nawet sezonowe owoce. Najbardziej cieszyliśmy się z ręcznie wypisanego liściku. W dzisiejszych czasach to nie tylko rzadkość, ale chyba już wręcz unikat.
Z negatywów? W całym pokoju brakuje porcelany i szkła. Nie ma szklanek, ani ich zastępników w łazience, a w pokoju, obok zestawu do parzenia herbaty i ekspresu do kawy znajdujemy papierowe kubki. W takim hotelu spodziewalibyśmy się jednak czego innego.
Pochwalić należy natomiast umieszczenie w pokoju kosza na śmieci z funkcją segregacji odpadów. W dzisiejszych czasach, to powinien być raczej stanard, niż wyjątek.
Ponarzekamy również nieco na telewizor – sprzęt, który w obecnym czasie mógłby dla nas nie istnieć, jeśli nie ma funkcji Chromecast – czyli możliwości wyświetlania naszych własnych treści. Niby odbiornik w The Crown Kraków – Handwritten Collection posiada tę funkcję, ale nie udało nam się z niej skorzystać – zaryzykujemy stwierdzenie, że nie jest to działające rozwiązanie. W przypadku tego konkretnego hotelu udało nam się przy dużej dozie samozaparcia „obejść” ten problem przy wykorzystaniu wbudowanej w telewizor przeglądarki internetowej, ale nie było to ani wygodne, ani nazbyt funkcjonalne – porządnie działający Chromecast rozwiązałby ten problem bez potrzeby „kombinowania”.
Rekreacja, wypoczynek
Hotel na poziomie minus jeden oferuje swoim gościom dostęp do sali ćwiczeń. Pierwotnie, Recepcjonista Bartek nie wspomniał o tym udogodnieniu, a jak się również okazało, nie udało się zakodować na naszej karcie-kluczu możliwości skorzystania z tego pomieszczenia. Po powrocie do recepcji, sprawa klucza została rozwiązana w mgnieniu oka.
Mimo wszystko mamy pewne przypuszczenia, dlaczego na tym etapie to udogodnienie nie jest szerzej reklamowane.
Samo pomieszczenie jest niewielkie, ale niewielki jest też sam hotel. Mimo dobrej klasy wyposażenia, nie wszystko jest tu jednak gotowe. Chcący poćwiczyć będą mieli taką możliwość, jednak na udogodnienia w postaci telewizora i wykończenia samego miejsca trzeba będzie chyba jeszcze trochę poczekać. Mimo wszystko, funkcjonalnie, wszystko już działa.
Śniadanie
Pierwszy posiłek dnia jest serwowany w restauracji Bona, mieszczącej się na poziomie lobby, w drodze z recepcji do klatki schodowej z windami.
Pomieszczenie nie jest przesadnie duże, ale jasne, z oknami wychodzącymi na ulicę i optycznie powiększającymi przestrzeń lustrami dookoła – w tym na części sufitu.
Kiedy pojawiliśmy się tu rano, natychmiast pod swoje skrzydła wziął nas Kelner, który zaproponował ciepłe napoje. Oczekując na kawę i herbatę zastanawialiśmy się chwilę w jakiej formie serwowane będzie śniadanie – z jednej strony siedząc wygodnie na kanapie nie widzieliśmy elementów typowego bufetu po drugiej stronie sali restauracyjnej, z drugiej krótkie menu leżące na stoliku było zdecydowanie zbyt ubogie jak na pełną ofertę posiłku.
Kiedy po chwili zjawił się Kelner z naszymi napojami, szybko wyjaśnił nasze wątpliwości. Śniadanie w The Crown Kraków – Handwritten Collection składa się aż z trzech głównych części. Pierwsza to menu dań ciepłych, które widzieliśmy i z którego zamówiliśmy jajka po benedyktyńsku oraz jajecznicę z pieczarkami. Druga to zimna płyta, która była dla nas właśnie przygotowywana i po chwili wylądowała na naszym stole w formie trójpoziomowego stojaka, podobnego w formie do tych, na których podaje się tradycyjny angielski popołudniowy serwis herbaciany. Trzecia zaś, to minibufet z bardzo wąską gamą pozycji do wyboru – głównie są to desery (mascarpone z owocami), jogurty, dodatki (dżemy, miód) oraz napoje (smoothie, woda z owocami).
Sama jakość oferowanych elementów śniadania była wyborna – szczególnie najniższy poziom piramidy, gdzie znajdowały się głównie proste warzywa sezonowe, w tym pomidorki czekoladowe ewidentnie przypadła nam do gustu – talerz wyczyszczony został do ostatniej pomidorowej pestki. Wędliny i sery, których próbowaliśmy również nie budziły naszych zastrzeżeń.
Kiedy dotarliśmy do najwyższego poziomu „śniadaniowej wieży”, po raz kolejny byliśmy odrobinę rozczarowani wielością egzotycznych owoców, podczas szczytu owocowego sezonu lokalnego. Przebłyskiem nadziei była odrobina truskawek. Mimo wszystko – apelujemy o więcej lokalnego dobra – mamy się czym w tym zakresie pochwalić. Odwagi!
Dania ciepłe – jajecznica z pięknie przypieczonymi pieczarkami okazała się porcją nieco zbyt dużą jak na nasze możliwości, ale ciągle smaczną. Jajko po benedyktyńsku wymagałoby dopracowania nieco receptury sosu holenderskiego, który był ewidentnie zbyt rzadki, ale to co najważniejsze, czyli jajko, ugotowane i podane było w jak najbardziej poprawny sposób, czyli z przyjemnie lejącym się żółtkiem.
Najprawdopodobniej ze względu na niewielką liczbę gości, Kelnerzy podczas śniadania poświęcali nam dużo czasu i uwagi, dbając, aby nie zabrakło nam niczego. Proponowano nam nowe napoje, soki, a także lampkę wina musującego. Na tę ostatnią ofertę przystaliśmy z przyjemnością. Napój zaserwowano nam w bardzo przyjemnych, ciężkich, kryształowych kieliszkach.
Bar
Po rozejrzeniu się po pokoju, w dniu przyjazdu postanowiliśmy wykorzystać otrzymany w czasie rejestracji voucher na napoje w hotelowym barze.
Mimo zachęcająco brzmiącego tekstu dotyczącego zakresu dostępnych napoi, w rzeczywistości okazał się, że możemy zamówić jedynie wino musujące, wino białe, czerwone (włoskie, wytrawne) oraz piwa z Browaru Górniczo Hutniczego.
Ostatecznie zdecydowaliśmy się na dwie propozycje piwne, z których byliśmy zadowoleni. Highlightem wizyty w barze była jednak obsługa – sprawiająca wrażenia autentycznej chęci pomocy i zadowalania gości, a nie tylko mechanicznego podawania towarów z półek i obciążania rachunków bądź przeciągania kart kredytowych przez czytnik.
Obsługa
Wszyscy napotkani przez nas Pracownicy hotelu – i ci z plakietkami imiennymi, i ci bez nich, wydawali się realnie zainteresowani sprawami gości.
Bez znaczenia, czy był to późny check-in, późna wizyta w barze, pytanie o wydłużenie doby hotelowej, czy serdeczne, zadane uczciwe, z rzeczywistą troską pytanie podczas wymeldowania – „jak minął pobyt?” – wszyscy Pracownicy zrobili na nas bardzo dobre wrażenie.
Mimo tego, że naszym zdaniem nie wszystko było w porządku zarówno z samym pokojem, jego wyposażeniem, a także funkcjonowaniem niektórych urządzeń – z nieukrywaną chęcią polecilibyśmy The Crown Kraków – Handwritten Collection wszystkim, którzy tęsknią za normalnym hotelarstwem – bez zadęcia, bez wyniosłości i bez problemów.
Oczywiście, mamy świadomość, że stan ten zapewne nie utrzyma się wiecznie – i w końcu i tu zawita #TypowyAccor. Póki co jednak, jeśli macie okazję – spróbujcie tego co oferuje The Crown Kraków – Handwritten Collection, bo na chwilę obecną to #nieTypowyAccor. Oby, jak najdłużej!
Podsumowanie
Nie doświadczyliśmy co prawda obietnic z haseł reklamowych Accora dotyczących marki Handwritten, ale bądźmy poważni i szczerzy – francuska korporacja tak bardzo zakręciła się w kreowaniu rzeczywistości nierealnej dla swoich medialnych maskotek, że żaden z nas, szaraczków, nie wierzy już nawet w części w prezentowaną nam medialną papkę i ułudę.
Mimo wszystko, w The Crown Kraków – Handwritten Collection doświaczyliśmy czegoś, co w polskim hotelarstwie bardzo trudno już odnaleźć – rzeczywistego, ludzkiego kontaktu i podejścia, autentycznego zainteresowania i chęci zaspokojenia potrzeb gościa, a nie tylko automatycznego – „karta czy gotówka? rachunek czy faktura? Do widzenia!” – co jest smutną, codzienną rzeczywistością polskiego hotelarstwa. Ale o reszcie naszych krakowskich doświadczeń hotelowych z tego wyjazdu innym razem.
Dane kontaktowe
The Crown Krakow – Handwritten Collection
ul. Królewska 6, 30-045 Kraków