- Inne teksty z tej podróży:
- Recenzja: Turkish Airlines – Klasa Biznes w Airbus A321 i Airbus A321neo Warszawa – Stambuł –Warszawa
- Szybka Recenzja: ALL – Pullman Istanbul Hotel & Convention Center, Stambuł
- Recenzja: Hilton Honors – Hampton by Hilton Istanbul Airport, Arnavutkoy
- Recenzja: Turkish Airlines – Klasa Biznes w Boeing B787 Stambuł – Bogota – Panama – Stambuł
- Recenzja: Hilton Honors – Hampton by Hilton Panama, Panama
- Szybka Recenzja: Salonik biznesowy – Copa Club Terminal 2, Panama
- Szybka Recenzja: Marriott Bonvoy – Sheraton Istanbul Esenyurt, Stambuł
Decyzja o poszukiwaniu lotów za mile zgromadzone w programie Miles & Smiles Turkish Airlines była nieco nerwowa i spontaniczna. Lotniczą walutę zainwestowaliśmy już dużo wcześniej w inne loty, ale pandemia spowodowała, że nasze plany, wraz ze spadającymi z rozkładu lotami, uległy zmianie.
Przy okazji warto zaznaczyć, że tureckie mile mają dość krótką datę „przydatności do spożycia”. W pandemicznych latach linie i skojarzone z nimi programy lojalnościowe, systematycznie informowały o przedłużaniu możliwości wykorzystania zgromadzonych środków o kolejne okresy. Kiedy jednak obostrzenia zaczęły być znoszone, „dobre czasy” dla częstolataczy się skończyły.
Tak właśnie dotarliśmy do punktu, w którym musieliśmy podjąć decyzję – co robimy z naszymi milami? Świetnym katalizatorem naszych ruchów w tym kierunku stały się dwukrotnie promocje, które obniżały koszt lotów z określonych lotnisk o kilkadziesiąt procent.
Idea, która nam przyświecała podczas pierwszego wyboru była jasna – chcemy lecieć do miejsca, w którym nas jeszcze nie było, a lot ma być najdłuższy z możliwych. Po przyjrzeniu się wielu destynacjom, ostateczny wybór padł na Panamę. Dodatkowymi atrakcjami dla travelonów była tu podróż w kabinie klasy biznes w nowej konfiguracji, na pokładzie stosunkowo nowych we flocie Turkish Airlines Boeingów 787 Dreamliner. Udało nam się również wybrać podróż do miejsca docelowego ze stopem technicznym w Bogocie! Lepiej nie dało się tego zaplanować.
Druga podróż była wynikiem naszych doświadczeń z poprzedniego wyjazdu – wiedzieliśmy już na co chcemy poświęcić więcej czasu, czego jeszcze spróbować – generalnie, byliśmy już nieco lepiej przygotowani w wiedzę praktyczną. Los chciał, że w preferowanych przez nas terminach nie udało nam się znaleźć połączeń z Polski. W taki właśnie sposób do naszej podróży dołożyliśmy kolejny element – wizytę w Rydze.
Na podstawie naszych doświadczeń powstały wpisy, których zbiór znajdziecie w powyższym menu.
A my, w ramach przypominajki dla samych siebie, zaznaczymy tu, że do Panamy jeszcze wrócimy, tym razem na jeszcze dłużej, aby odwiedzić kolejne „smakowite” miejsca, których nie zmieściliśmy przy okazji tych dwóch wyjazdów.