- Inne teksty z tej podróży:
- Recenzja: Turkish Airlines – Klasa Biznes w Airbus A321 Warszawa – Stambuł – Warszawa
- Szybka Recenzja: Turkish Airlines – Private Suite w saloniku biznesowym, Stambuł
- Recenzja: Turkish Airlines – Klasa Biznes w Airbus A330 Stambuł – Bangkok – Stambuł
- Tajlandia: Test & Go (2021-2022)
- Recenzja: Hilton Honors – DoubleTree by Hilton Hotel Sukhumvit Bangkok, Bangkok
- Recenzja: Hilton Honors – Conrad Bangkok, Bangkok
- Szybka Recenzja: Turkish Airlines – Program noclegowy, Stambuł
Nasz „pierwszy raz” na pokładzie Turkish Airlines sięga zamierzchłych czasów, gdy jeszcze zdecydowana większość europejskich linii tradycyjnych serwowała pełne posiłki we wszystkich klasach podróży i to w cenie biletu. Lata mijały, przewoźnicy zmieniali swoje oferty cateringowe, głównie je redukując, a “Turek” nadal robił swoje i podawał ciepłe dania na przelotowej. Lataliśmy na pokładach tureckiej narodowej linii na tyle często, że znajduje się ona w czołówce przewoźników, z którymi pokonaliśmy największy dystans mil lotniczych. I wszystko to, siedząc “z tyłu autobusu”.
Kiedy już mieliśmy przesiąść się do przodu kabiny, pandemia postanowiła namieszać nam w kalendarzach podróżnych i w ten sposób, kilka naszych ciekawych rezerwacji musieliśmy odłożyć na później.
Ostatecznie jednak, skuszeni atrakcyjną ceną za loty w klasie biznes z Warszawy do Bangkoku, kliknęliśmy enter i po chwili w naszej skrzynce mailowej wylądowały długo wyczekiwane etixy. Rok 2021 to czas powolnego otwierania zamkniętych w pośpiechu rok wcześniej granic wielu krajów. Nie inaczej było z możliwością wjazdu do Królestwa Tajlandii. Niespełna dwa miesiące przed naszym planowanym wyjazdem, “Kraina Uśmiechu” zaczęła wpuszczać turystów z ograniczonej listy krajów. Nasza radość była ogromna – nie dość, że spędzimy przełom roku w gościnnej Tajlandii, to jeszcze polecimy tam na pokładzie jednej z naszych ulubionych linii, tym razem, po raz pierwszy, w klasie premium.
O naszych perypetiach związanych ze zmianami rezerwacji przez linię lotniczą pisaliśmy już w oddzielnym artykule. Turkish Airlines zgotował nam wiele tygodni niepotrzebnych nerwów przed wylotem, ale koniec końców, dzięki wspaniałej pomocy Agenta przewoźnika na lotnisku w Warszawie będziemy mogli cieszyć się już wkrótce z długo wyczekiwanego i upragnionego wyjazdu.
Lot Stambuł – Bangkok
Linie: Turkish Airlines
Lot: TK 68
Trasa: IST – BKK
Samolot: Airbus A330
Klasa: C (biznes)
Czas planowy: 01.55 – 15.00
Check-in
Odprawa na lot do Bangkoku została ostatecznie szczęśliwie przeprowadzona w Warszawie, dzięki czemu po wylądowaniu na lotnisku w Stambule możemy przejść bezpośrednio do saloniku biznesowego Turkish Airlines. Tam, mając dwanaście godzin wolnego czasu, korzystamy między innymi z usługi Private Suites, a przed samym wylotem do Bangkoku dodatkowo z pokoi kąpielowych. Odświeżeni i zrelaksowani udajemy się w kierunku bramki D13, z której ma odlatywać nasz samolot do stolicy Tajlandii.
Boarding
Lotnisko w Stambule jest największym portem lotniczym w tej części świata / na Starym Kontynencie. Mimo to, nie dysponuje wewnętrzną siatką transportu między poszczególnymi strefami gate, jak to jest spotykane chociażby na największych lotniskach w Niemczech czy Zurychu. Gdy znajdziemy się w centralnej części lotniska, w której zlokalizowane jest najwięcej sklepów, restauracji oraz lounge, do najbardziej odległych bramek czeka nas nawet dwudziestominutowy spacer.
Włodarze lotniska próbują jak mogą zatrzymać podróżnych w tej właśnie części terminala, która przynosi największy biznes. O tym, z której strefy i bramki będzie odlatywał nasz samolot dowiadujemy się najczęściej na pół godziny przed planowaną godziną boardingu.
Wiele razy lataliśmy już na pokładach Turkish Airlines i chyba ani razu nie zdarzyło się, aby wejście na pokład naszego rejsu rozpoczęło się o czasie, lub, żeby zaistniałe opóźnienia były jakkolwiek komunikowane oczekującym pasażerom. Irytujące.
Nie inaczej jest w przypadku naszego lotu do Bangkoku. Tym razem opóźnienie nie jest długie, a my dodatkowo jesteśmy wypoczęci po pobycie w Private Suites i w fantastycznych nastrojach przed nadchodzącą podróżą! Jeszcze tylko dziewięć godzin lotu i będziemy cieszyć się prawdziwie tajską gościnnością.
Ponieważ nasz lot jest niemal pełny w klasie biznes, a nas przebukowano paręnaście godzin wcześniej, nie mamy co liczyć na miejsca przy oknie. Cieszymy się jednak, że możemy siedzieć w swoim towarzystwie. Ot, takie małe radości.
Nad fotelami praktycznie połowa schowków bagażowych jest zajęta przez kołdry i materace do spania, więc pasażerowie upychają swoje bagaże podręczne gdzie tylko jest wolne miejsce. Załoga trochę pomaga, ale z pustego i Salomon nie naleje.
W trakcie, gdy część gości zajmuje jeszcze swoje miejsca, Załoga częstuje wszystkich welcome drinkami – do wyboru tradycyjnie jest woda, sok pomarańczowy, sok z truskawką i sok z limonki z miętą. W drugiej kolejności rozdawane są kosmetyczki podróżne marki Versace, bardzo dobrej jakości słuchawki do systemu rozrywki pokładowej marki Denon oraz menu dań i karta win.
W kabinie premium podróżują z nami rodziny z dziećmi – młodzi podróżni otrzymują dedykowane dla nich “dziecięce amenity kity” oraz zabawki.
Boarding jest zakończony na kwadrans przed planową godziną wylotu. W tym momencie, do kabiny klasy biznes wchodzi Kucharz (Flying Chef), w charakterystycznym fartuchu oraz czapce. Zbiera on zamówienia na dania główne podczas pierwszego serwisu.
Niedługo później na ekranach monitorów wyświetlona zostaje instrukcja bezpieczeństwa i jesteśmy gotowi do kołowania do progu pasa startowego. Ze względu na rozmiary lotniska w Stambule, trwa ono bardzo długo. Ostatecznie ustawiamy się w kolejce do startu i po niespełna godzinie od wyruszenia spod terminala samolot wzbija się w powietrze i obiera kurs na ciepły Bangkok.
Fotele klasy biznes w Airbus A330
W trakcie boardingu i jeszcze później przyglądamy się z bliska fotelom, w których spędzimy dziewięć godzin lotu. W konstrukcji są niemalże identyczne do tych, które znamy z pokładów Dreamlinerów PLL LOT.
Na każdym siedzeniu na pasażerów czekają poduszki i kocyki, a dodatkowo na podnóżku worek z dużymi i miękkimi kapciami.
W podłokietniku znajduje się pilot do systemu rozrywki pokładowej oraz gniazdko elektryczne.
To czego nam brakuje to schowki na nasze rzeczy osobiste w zasięgu ręki. Jedyne miejsce, które można w ten sposób wykorzystać, to mała przestrzeń pod wspomnianym już podłokietniku, małe wnęki obok monitorów i otwarta przestrzeń pod podnóżkiem.
Mimo, że sam fotel jest dość wygodny i przestronny, to jednak jesteśmy fanami siedzeń typu Super Diamond od Collins Aerospace, które spotkaliśmy wcześniej chociażby na pokładzie Air Canada czy Qatar Airways.
Zanim rozpocznie się serwis głównego posiłku, w kabinie klasy biznes załoga proponuje pasażerom przygotowanie foteli do wypoczynku. W tym celu zakładane są na siedzenia specjalne miękkie materace. Dodatkowo każdy gość otrzymuje ciepłą i miłą w dotyku kołdrę, a także poduszkę.
Dla nas kołdry są zbędne. Kabina jest nagrzana do granic niemożliwości, a niestety w tym modelu samolotu nie przewidziano indywidualnych nawiewów dla pasażerów. W trakcie późniejszego wypoczynku w zupełności wystarczają nam cienkie kocyki, które czekały na naszych siedzeniach w trakcie boardingu.
Serwis po starcie
Właściwy serwis rozpoczyna się mniej więcej trzy kwadranse po starcie. Kucharz z pomocą jednej Stewardessy rozkłada obrusiki na stolikach. Inny Członek Załogi zbiera zamówienia na napoje, które są następnie serwowane w towarzystwie ciepłych orzeszków.
W trakcie pandemii Turkish Airlines zmodyfikował sposób serwowania posiłków, aby ograniczyć kontakt Załogi z pasażerami. Obecnie każdy pasażer otrzymuje na swój stolik tacę z wcześniej przygotowanymi wybranymi daniami. Na tacy dodatkowo znajduje się masło (w idealnej konsystencji), przyprawy, oliwa, sól i pieprz oraz miseczka z materiałowym woreczkiem na pieczywo, a także elektryczną świeczkę.
Jako przystawkę wybraliśmy tureckie meze oraz zupę dyniową. Jako główne dania – tagiatelle z krewetkami oraz rybę. Z kolei na deser orzechowo-czekoladowe ciastko i strudel z jabłkami.
Meze jest bardzo smaczne, a zupa fantastyczna – idealnie gładka w teksturze, bardzo aromatyczna i lekko słodka.
Trochę rozczarowuje nas pasta – makaron jest rozgotowany, ale sam sos bardzo smaczny, a odnaleziona w zestawie krewetka sprężysta i aromatyczna.
Danie z ryby okazuje się być strzałem w dziesiątkę – nie dość, że ciekawie zaprezentowane to jeszcze ryba idealnie wilgotna i sprężysta, a warzywa chrupiące. Mistrzostwo!
Desery są smaczne, chociaż nie zapadają nam w pamięci na dłużej.
Cały serwis trwał prawie dwie godziny, co na nocnym locie uważamy za zdecydowanie zbyt długi czas.
Po sprzątnięciu kabiny, Załoga rozdaje pasażerom małe karteczki z “menu filmowym” pełnym przekąsek, zasłania wszystkie okna i wyłącza w całości światła w kabinie.
Serwis przed lądowaniem
Drugi posiłek podczas tego lotu serwowany jest około półtorej godziny przed lądowaniem.
Poza omletem, który był średnio zjadliwy, wszystkie elementy serwisu były smaczne. W szczególności spodobały nam się tureckie akcenty w postaci plastra miodu, kajmaku czy lokalnych serów.
System rozrywki, dostęp do internetu, amenity kit
W kwestii biblioteki systemu rozrywki pokładowej nie można zbyt wiele zarzucić tureckiemu przewoźnikowi narodowemu. Wybór filmów, seriali czy programów jest bardzo bogaty. Wprawdzie nie jest to poziom IFE w Emirates, jednak Turkish Airlines zupełnie nie ma się czego wstydzić. Na każdym locie znajdowaliśmy sobie kilka pozycji filmowych do oglądania.
Nasz rodzimy LOT mógłby się wiele nauczyć od tureckich kolegów.
Jedyne, co nam przeszkadza, to fakt, że średnio pół godziny przed lądowaniem Załoga odbiera od pasażerów wysokiej jakości słuchawki Denona, zastępując je plastikowymi nausznymi egzemplarzami. Rozumiemy zapewne genezę tego procederu, jednak różnica w jakości dźwięku jest ogromna.
O bezprzewodowym dostępie do internetu wspominaliśmy już przy okazji innego lotu.
Z ciekawostek należy wspomnieć, że członkowie programu Miles & Smiles o statusie Elite oraz Elite Plus będący pasażerami klasy biznes mogą liczyć na nieograniczone pakiety darmowych danych zarówno co do ilości przesyłanych danych jak i ilości podłączonych równocześnie urządzeń. Pasażerowie lecący z przodu, ale bez statusu ograniczyć się muszą do 1GB podniebnego transferu. Pozostali pasażerowie mogą skorzystać z oferty ograniczonego, bezpłatnego dostępu, lub wykupić mogą odpowiednie, pasujące do ich potrzeb pakiety.
W trakcie boardingu, o czym już wspominaliśmy wcześniej, Załoga rozdaje pasażerom kosmetyczki podróżne, brandowane marką Versace. Występują one w dwóch wersjach – damskiej i męskiej. Co do zasady nie różnią się zawartością, poza jednym małym elementem.
W obu znajdziemy skarpetki, dobrej jakości maskę na oczy, zatyczki do uszu w wygodnym etui, szczoteczkę i pastę do zębów a także zestaw małych kosmetyków markowych (balsam do ciała, mgiełka do twarzy, woda toaletowa, balsam do ust). Dodatkowo, w wersji damskiej dołączono wygodny gadżet – gumkę do włosów. Na dobrą sprawę, trochę dziwimy się tej dywersyfikacji w obecnych czasach.
Lądowanie w Bangkoku
Czterdzieści minut przed lądowaniem w Bangkoku, z kokpitu przemawia do pasażerów Kapitan. Tradycyjnie dziękuje za wspólny lot.
Mimo opóźnionego startu ze Stambułu, w stolicy Tajlandii lądujemy parę minut przed czasem rozkładowym.
Przed nami chwila prawdy. Czy uda się przejść procedurę Thailand Pass mimo zmiany rezerwacji w ostatniej chwili? Czy nasze dokumenty zostaną zaakceptowane przez urzędnika imigracyjnego i kontrolę zdrowia? O tym pisaliśmy w oddzielnym artykule.
Lot Bangkok – Stambuł
Linie: Turkish Airlines
Lot: TK 69
Trasa: BKK – IST
Samolot: Airbus A330
Klasa: C (biznes)
Czas planowy: 23.30 – 06.10
Check-in
Po dwóch tygodniach niczym niezakłóconego wypoczynku w niemal pustym Bangkoku udajemy się z powrotem do domu.
Na bangkockim lotnisku Suvarnabhumi, które znamy już prawie jak własne kieszenie, check-in w stanowiskach dedykowanych dla pasażerów klasy biznes Turkish Airlines lub posiadających status Star Alliance Gold przebiega dość sprawnie, mimo, że kolejka oczekujących pasażerów jest całkiem spora.
Dokładna agentka dopytuje nas, czy naszą ostateczną destynacją jest Warszawa, a gdy potwierdzamy to prosi nas o okazanie Kart Lokalizacji Podróżnego, które na ówczesną chwilę były jeszcze wymagane do przekroczenia granicy.
Wraz z kartami pokładowymi otrzymujemy też mapkę dotarcia do saloniku Turkish Airlines. Próbujemy dowiedzieć się, czy na lotnisku otwarte są jakieś inne saloniki linii zrzeszonych w Star Alliance. Na Eva Air czy nasz ulubiony Singapore Airlines Lounge nie liczymy, bo linie te nadal nie wznowiły w pełni operacji ze swoich hubów na lotnisko w Bangkoku, ale mamy nadzieję, że chociaż salonik Thai Airways będzie otwarty. Niestety agentka nie posiada tych informacji.
Po zakończonym check-inie kierujemy się do szybkiej ścieżki (fast track) kontroli paszportowej, a następnie kontroli bezpieczeństwa.
Salonik Turkish Airlines VIP Lounge
Turkish Airlines, jako jedna z kilku linii sojuszu Star Alliance prowadzi własny salonik biznesowy na lotnisku Bangkok Suvarnabhumi. Mieści się on na poziomie trzecim, w części D (Concourse D).
Poza pasażerami klasy biznes, posiadaczami kart lojalnościowych programu Miles & Smiles Elite lub Elite Plus oraz posiadaczami statusu Star Alliance Gold, do saloniku Turkish Airlines wpuszczani są też inni pasażerowie, którzy korzystają z usługi Priority Pass. To wszystko, wraz z faktem, że na lotnisku obecnie bardzo wiele saloników jest zamkniętych sprawia, że w lounge’u jest prawie komplet gości.
Znajdujemy sobie miejsca siedzące i rozglądamy się po ofercie gastro. Podczas jednej z naszych podróży z Bangkoku, jeszcze przed pandemią, korzystaliśmy z tego saloniku, ale nie zachwycił nas wówczas ani w kwestii wygody ani jedzenia oraz napojów. Po paru latach, szczególnie teraz w czasie pandemii, nic się w tym zakresie nie zmieniło.
Jedyne z czego korzystamy to napoje – kawa po turecku jest tu zawsze smaczna. Znając już trochę serwis na pokładzie Turka, mamy wrażenie, że na wysokości przelotowej jedzenie będzie smaczniejsze niż w saloniku.
Z plusów – warto zaznaczyć, że w saloniku dostępny jest pełny węzeł sanitarny – toalety i prysznice.
Boarding
Gdy zbliża się czas naszego boardingu, udajemy się w stronę bramki E2, skąd będziemy odlatywać do Stambułu. Przejście od saloniku do gate jest dla nas smutnym przeżyciem. Zwykle tętniący życiem terminal bangkockiego lotniska jest wręcz opustoszały.
Wraz z dotarciem do bramki, otrzymujemy informację od obsługi, że wejście na pokład rozpocznie się dwadzieścia minut po planowanym czasie.
Na dzisiejszym locie, w kabinie biznes spodziewany jest komplet pasażerów, mimo to boarding przebiega bardzo sprawnie. Zapewne nie bez znaczenia w tej kwestii jest fakt, że do samolotu podłączono dwa jetbridge i pasażerowie wchodzą na pokład pierwszymi lub drugimi drzwiami (1L i 2L), w zależności od kabiny podróży.
Gdy większość gości klasy premium zajęła już swoje miejsca, Stewardessy rozpoczynają serwis przed wylotem. Na początek, tradycyjnie roznoszą napoje powitalne, następnie rozdają menu i kartę win. Później otrzymujemy słuchawki marki Denon, wraz z informacją, że przed lądowaniem będą one zbierane.
Pomiędzy rozdawnictwem słuchawek, kosmetyczek podróżnych Versace oraz zestawów higienicznych, do kabiny premium wchodzi Kucharz (Flying Chef) i przyjmuje zamówienia na serwis tuż po starcie. Wszystko dzieje się w spokojnym rytmie, ale bez zbędnej zwłoki.
W międzyczasie na ekranach monitorów wyświetlana jest instrukcja bezpieczeństwa.
Kwadrans po planowanej godzinie startu samolot zostaje wypchnięty ze stanowiska przy terminalu i rozpoczynamy kołowanie do progu pasa.
Pięć minut po północy startujemy w kierunku Stambułu.
Fotele klasy biznes w Airbus A330
W porównaniu do foteli w Airbusie A330, którym przylecieliśmy do Bangkoku, te na dzisiejszym rejsie odrobinę różnią się.
Przede wszystkim największą zmianą jest kwestia podnóżka oraz zamykanego schowka, w którym można ulokować swoje rzeczy podręczne. W poprzedniej wersji tego nie było i nad tym ubolewaliśmy.
Kolejną różnicą jest umiejscowienie pilotów do systemu rozrywki pokładowej.
Największą jednak zmianę dostrzegliśmy w komforcie samego fotela – spało nam się wyśmienicie.
Serwis po starcie
Po wyłączeniu sygnalizacji “zapiąć pasy”, w kabinie rozpoczyna się ruch. Zważywszy na późną porę, część pasażerów decyduje się na odpoczynek.
Załoga rozdaje wszystkim ciepłe (wręcz gorące) ręczniczki, a następnie dla chętnych rozkłada fotele do pozycji leżącej i zakłada dodatkowe materace oraz ozdobne poszewki na poduszki.
Pasażerom, którzy wyrażają chęć skorzystania z posiłku Załoga nakrywa stoliki i przyjmuje od nich zamówienia na napoje. Te podawane są w towarzystwie prażonych orzeszków.
Po dłuższej chwili oczekiwania, Załoga przynosi tace z gotowymi przystawkami oraz zupę. Zgodnie z naszymi predykcjami, które sprawiły, że w saloniku Turkish Airlines podjęliśmy decyzję o poczekaniu z posiłkiem do serwisu pokładowego, trafiliśmy w dziesiątkę! Zarówno meze, zupa, jak i makaron z krewetkami były aromatyczne i pełne smaku.
Pełni nadziei, czekamy na główne dania, które pojawiają się gdy tylko Załoga dostrzeże, że zakończyliśmy pierwszą część posiłku.
I tym razem turecki catering nie zawodzi – zarówno wołowina jak i ryba są wyśmienite. Soczyste i dobrze skomponowane z dodatkami. Nawet szpinak nam smakuje!
Ucztę kończymy deserami – czekoladowym sernikiem i brownie z sosem czekoladowym. Łasuchy powinny być zadowolone.
Nie żebyśmy chcieli, ale absolutnie nie mamy do czego się przyczepić podczas tego serwisu!
Na koniec, po sprzątnięciu wszystkich naczyń i obrusika otrzymujemy jeszcze raz mokry ręczniczek, a także menu filmowe (movie menu) z zestawem przekąsek.
Zmęczeni, ale z pełnymi brzuszkami pysznego jedzenia zasypiamy na dobre.
Serwis przed lądowaniem
Po przebudzeniu, po ponad sześciu godzinach wygodnego snu wyczuwamy, że rozpoczyna się drugi serwis. Niemalże w momencie, gdy składamy fotele do pozycji siedzącej pojawia się obok nas Stewardessa z pytaniem, czy życzymy sobie teraz śniadanie.
Przyjmuje zamówienia na napoje i po chwili przynosi z galley tacę z gotowymi przystawkami.
Sama taca jest sprytnie zaaranżowana, co zwraca naszą uwagę. Na tacy rozłożony jest obrusik, wystający poza jej obrys, a na nim ustawione są poszczególne naczynia i talerze. W efekcie, gdy Stewardessa kładzie taki zestaw na stole, to tacy nie widać na pierwszy rzut oka i pasażer ma wrażenie, jakby za jednym razem układała i obrus i jedzenie na stoliku. Sprytne rozwiązanie.
Gdy tylko przystawki znikną z naszych talerzy, Członek Załogi zabiera puste talerze i pyta o wybór ciepłego dania.
Z lekką dozą nieśmiałości wybieramy omlet, który okazuje się być całkiem smaczny – wilgotny i nafaszerowany dużą ilością dodatków.
Nasz drugi wybór jest jeszcze lepszy – tradycyjne naleśniki (nie pankejki) z waniliowym nadzieniem są wybitne – ciasto jest elastyczne, nie gumowe ani suche.
Po skończonym serwisie mamy jeszcze trochę czasu na obejrzenie filmu w systemie rozrywki pokładowej, ale tradycyjnie, jak na Turka przystało, na około pół godziny przed lądowaniem Załoga odbiera od pasażerów słuchawki Denon, wręczając inne – zastępcze.
Lądowanie w Stambule
W mglistym i mokrym Stambule lądujemy dwadzieścia minut po planowym czasie. Podczas kołowania i późniejszego deboardingu do budynku terminala, z głośników w samolocie gra przyjemna dla ucha muzyka. Zainteresowani z pewnością znajdą odpowiedni fragment w serwisie streamingowym Spotify.
Odbiór bagażu
Kolejny lot mamy za ponad jedenaście godzin, więc po wyjściu z samolotu kierujemy się do hali przylotów.
Nasz bagaż został nadany przez Agenta na lotnisku w Bangkoku bezpośrednio do naszej destynacji docelowej, więc nie musimy się martwić o jego odbiór na lotnisku w Stambule.
Po przejściu kontroli paszportowej udajemy się wprost do stanowisk Turkish Airlines Hotel Desk, gdzie uzgadniamy szczegóły transferu do hotelu w ramach programu noclegowego opłaconego przez linię.
W ten sposób kończy się etap naszej podróży długodystansowej na pokładzie Turkish Airlines.
Podsumowanie
Ta podróż była dla nas wyjątkowa w kilku aspektach.
Długo czekaliśmy na long-haul na pokładzie Turkish Airlines w klasie biznes i w dodatku podróż ta to długo wyczekiwany powrót do Tajlandii, zamkniętej na ponad półtora roku przez pandemię.
Mimo wielokrotnych i niekorzystnych zmian rezerwacji przez linię lotniczą udało nam się ostatecznie polecieć do Bangkoku. Kontaktów z linią lotniczą, a w zasadzie jej centralnym call center absolutnie nie polecamy, a wręcz odradzamy. Z naszego doświadczenia wynika, że lepszą obsługę zapewniają lokalni Agenci i do nich należy próbować dotrzeć w przypadku spraw skomplikowanych.
Sama podróż na pokładzie to już prawdziwa wisienka na torcie.
Oczywiście można się spierać, czy konfiguracja Airbusa A330 jest wygodna, czy nie. My odpowiemy – to zależy, kto czego oczekuje. Jeśli latacie w pojedynkę, to układ siedzeń 2-2-2 w Airbus A330 nie będzie dla Was zapewne komfortowy. Z kolei podróżujący w parach nie powinni być rozczarowani, szczególnie jeśli trafią na model wygodnych siedzeń z zamykanymi podnóżkami.
W sferze jedzenia, generalnie Turek staje na wysokości zadania. Wprawdzie nie jest to poziom serwisu linii zatokowych czy dalekowschodnich, ale na tle większości europejskich, a już na pewno amerykańskich, absolutnie nie ma się czego wstydzić.
Turkish Airlines ląduje w mocnym TOP5 naszych ulubionych klas biznes już po pierwszym locie long-haul. Z niecierpliwością czekamy na kolejne!