Są takie linie lotnicze, którymi lubimy latać w klasie biznes, ze względu na świetny serwis i komfortowe rejsy, ale są też tacy przewoźnicy, na pokładach których latamy tylko dlatego, że dostarczają stosunkowo dużo mil do naszych programów lojalnościowych. Do grupy tych drugich z pewnością zalicza się TAP Portugal.
Poszukując możliwości odnowienia statusu w programie Miles+Bonus linii Aegean latem zeszłego roku natrafiliśmy na atrakcyjną ofertę przelotów w klasie biznes portugalskiego przewoźnika na Azory. Ponieważ ta destynacja interesowała nas już od jakiegoś czasu, postanowiliśmy, że upieczemy dwie pieczenie na jednym ogniu – przy okazji jednego wyjazdu zdobędziemy niemal dziewięćdziesiąt procent potrzebnych nam do rekwalifikacji mil oraz spędzimy krótkie wakacje na wyspie Sao Miguel w archipelagu Azorów.
Nie zwlekając dłużej, zabukowaliśmy podróż, wybraliśmy miejsca na pokładzie i czekaliśmy na termin wyjazdu.
Lot Warszawa – Lizbona
Linie: TAP Portugal
Lot: TP 1205
Trasa: WAW – LIS
Samolot: Airbus A320neo
Klasa: C (biznes)
Czas planowy: 12.55 – 16.00
Check – in
W trakcie naszego wyjazdu zarówno w Portugalii kontynentalnej jak i na wyspach obowiązywały określone restrykcje pandemiczne. Jedną z nich była konieczność wypełnienia karty lokalizacji pasażera oraz okazania certyfikatu szczepienia, ozdrowienia lub wyniku negatywnego testu w kierunku obecności COVID-19.
Z odpowiednimi dokumentami zgłaszamy się do stanowisk odprawy na lotnisku imienia Fryderyka Chopina w Warszawie.
Do stanowiska premium, obsługującego pasażerów klasy biznes i posiadaczy kart TAP Miles&Go oraz Star Alliance o statusie złotym jest całkiem spora kolejka oczekujących, ale mimo to odprawa przebiega dość sprawnie.
Czas przed odlotem spędzamy w saloniku LOT Polonez Elite Lounge.
Boarding
Wejście na pokład jest opóźnione o niemal pół godziny, co zostaje zakomunikowane pasażerom dopiero w momencie, gdy wybija rozkładowy czas rozpoczęcia boardingu. Takie praktyki obserwujemy dość często i ciągle trudno nam zrozumieć, że obsługa operacyjna przewoźnika i Agenci w gate nie mogą informować pasażerów o tym fakcie wcześniej. Szczególnie, jeśli opóźnienie jest tak oczywiste jak to, że samolot, który będzie wykonywał rejs nie dotrze do portu wylotu na czas.
Decydujemy się wrócić do saloniku na czas oczekiwania na przełożony boarding i jest to dobry pomysł, gdyż czas wejścia na pokład ulega jeszcze kolejnej zmianie.
Ostatecznie, opóźnienie zamyka się w czterdziestu paru minutach. Jako pierwsza na pokład wchodzi osoba wymagająca asysty (PRM – pasażer z ograniczoną sprawnością ruchową). Następnie rozpoczyna się priority boarding – pasażerowie posiadający status Złoty i Srebrny w programie TAP Miles&Go, posiadacze kart TAP Corporate Top oraz Star Alliance Gold mogą skorzystać z pierwszeństwa wejścia na pokład bez względu na klasę podróży.
W drzwiach samolotu pasażerów wita praktycznie cała Załoga, łącznie z Kapitanem i Pierwszym Oficerem, co jest dla nas miłym zaskoczeniem. Jedna ze Stewardess wręcza wszystkim pasażerom chusteczki odkażające. Podróżni są też upominani, aby prawidłowo nosić maseczki ochronne.
Zajmujemy nasze miejsca w drugim rzędzie i po chwili okazuje się, że zarówno w klasie biznes jak i ekonomicznej na dzisiejszym rejsie jest komplet pasażerów. Samolot jest pełny, co do ostatniego miejsca, mimo to boarding przebiega bardzo sprawnie i po niecałym kwadransie Załoga zamyka drzwi samolotu.
Fotele – klasa biznes w Airbus A320neo TAP Portugal
Flota TAP Portugal obsługująca loty europejskie krótkiego i średniego zasięgu w większości dysponuje takim samym rozkładem foteli Recaro. W całym samolocie przewoźnik zastosował standardowy układ siedzeń 3-3. W klasie biznes fotele o oznaczeniu B i E są wolne, dla wygody pasażerów zajmujących sąsiednie siedzenia.
W trakcie kołowania Załoga prezentuje instrukcję bezpieczeństwa zarówno w języku portugalskim jak i angielskim.
Według informacji jakie przekazuje pasażerom Szef Pokładu, nasza podróż ma potrwać trzy godziny i pięćdziesiąt minut.
Z Warszawy startujemy o godzinie trzynastej czternaście, a parę minut później Załoga rozkłada zasłonki między klasą biznes a ekonomiczną. Jednocześnie Szef Pokładu ogłasza, że w trakcie lotu pasażerowie są zobowiązani do posiadania maseczek ochronnych oraz zapiętych pasów bezpieczeństwa. Informuje również, że serwis płatny w klasie ekonomicznej będzie rozpoczęty, gdy osiągniemy wysokość przelotową, natomiast serwowanie alkoholu na pokładzie jest ograniczone w związku z przepisami przewoźnika. Kończąc wypowiedź, zaznacza, że toaleta dla pasażerów klasy biznes znajduje się z przodu samolotu, a dla klasy ekonomicznej z tyłu maszyny.
Kwadrans później do pasażerów przemawia również Kapitan Bruno, jednocześnie przepraszając za opóźnienie wylotu z Warszawy i zapewniając, że do stolicy Portugalii powinniśmy przylecieć o czasie rozkładowym.
Serwis w trakcie lotu
Przed startem w kabinie premium nie oferowano żadnych “welcome drinków”. Jednym z pierwszych elementów serwisu, tuż po tym jak Załoga rozdystrybuuje menu wśród pasażerów, są właśnie napoje. Załoga serwuje je korzystając z wózka. Dostępne są soki, napoje gazowane, woda, piwo, wino, w tym musujące. Razem z napojami pasażerowie otrzymują małe opakowanie mieszanki orzechów i bakalii.
Niedługo później Szef Pokładu wprowadza do kabiny wózek ponownie z napojami, ale uzupełniony o tace z jedzeniem. Okazuje się, że występuje niezgodność między menu, a rzeczywistym stanem zestawów lunchowych. Według tego pierwszego, wybór jest pomiędzy zapiekanką z wołowiną, a pierożkami z dynią. Pierożki w sposób magiczny zmieniły się w zapiekankę z rybą. Załoga nawet o tym nie informuje. Pasażerowie, którzy wybierają opcję wegetariańską bez słowa komentarza otrzymują tacę z substytutem. Na twarzy wielu z nich maluje się lekkie niedowierzanie – czy aby na pewno tak wyglądają pierożki cappellacci?
Pomijając tę podmiankę danie główne oceniamy raczej na plus. Wprawdzie zapiekanka z wołowiną jest trochę zbyt wysuszona, ale ta z rybą i warzywami dość wilgotna i smaczna. Gorzej przedstawia się sprawa z dodatkami – przy zapiekance mięsnej, warzywa są zwiędłe, a przy rybnej w ogóle ich brakuje. Same dania stanowią pewnego rodzaju nowość w repertuarze, co należy zapisać zdecydowanie na plus, ale można by dopracować szczegóły.
Bardzo smakuje nam natomiast przystawka. Koktajl krewetkowy jest pyszny i świeży. Nawet osoby nie będące wielbicielami tego rodzaju owoców morza doceniają jego smak.
Zaskakuje nas też pieczywo oraz masło. To pierwsze jest ciepłe i świeże, jakbyśmy dopiero co wyszli z bochenkiem z piekarni. Masło z kolei podano w idealnej konsystencji, wprost do smarowania pieczywa. Niby to sprawa oczywista, a jednak rzeczywistość bywa zgoła inna
Elementem, który nas rozczarowuje jest deser. Biszkoptowe ciasto nasączone syropem cukrowym ocieka słodyczą z każdej strony. Potrzeba było mocnej, niesłodzonej kawy, aby zniwelować jego smak.
Kawa i herbata serwowane są przez Stewardessę chwilę po tym jak sprzątnięte są tace ze stolików.
Generalnie jesteśmy pozytywnie zaskoczeni serwisem – jest dość sprawny, nie ma zbyt długich przerw pomiędzy poszczególnymi etapami. Wisienką na torcie jest smaczne jedzenie, coś do czego TAP nie zdążył nas dotąd przyzwyczaić.
System rozrywki, toalety
TAP Portugal nie oferuje systemu rozrywki pokładowej w swoich wąskokadłubowych samolotach krótkiego zasięgu. Pasażerowie zdani są jedynie na swoje urządzenia mobilne i zawarte w nich treści. Warto w tym miejscu wspomnieć, że w fotelach umieszczono specjalne uchwyty do smartfonów lub tabletów, dzięki którym oglądanie własnego kontentu jest wygodne.
Toalety w Airbusach A320neo, Airbus A321 i Airbus A320 nie różnią się od siebie praktycznie niczym. Są małe, jednak na bieżąco utrzymywane w czystości. Na każdym rejsie w toalecie znajdowaliśmy małe chusteczki odkażające.
Obsługa
Do tej pory serwis na pokładach TAP Portugal głównie nas zawodził. Zarówno jakość cateringu jak i poziom obsługi były bardzo nierówne.
Tym razem jest inaczej – Załoga jest uprzejma i na bieżąco obecna w kabinie, dbając, aby pasażerom niczego nie brakowało.
W trakcie trwania rejsu jesteśmy też zaskoczeni przez Kapitana, który wychodzi z kokpitu i urządza sobie pogawędkę z każdym pasażerem w klasie biznes (poza tymi, którzy ucięli sobie właśnie drzemkę). Każdego osobiście przeprasza za opóźnienie i jednocześnie obiecuje, że przylot do Lizbony będzie o czasie. Zauważa u nas entuzjazm, wynikający z braku zagrożenia utraty połączenia i dopytuje dokąd udajemy się dalej. Gdy zdradzamy, że lecimy do Ponta Delgada wyraźnie ożywia się mówiąc “Great! You’re gonna love it there!” Chwilę rozmawiamy o naszych planach na pobyt na wyspie, dostajemy kilka rekomendacji, a na koniec rozmowy Kapitan upewnia się jeszcze, czy lunch był smaczny i czy niczego nam nie brakuje. Gdy zapewniamy go, że jesteśmy zadowoleni żegna się z nami i zagaduje kolejnego pasażera.
Szczerze mówiąc taka sytuacja spotkała nas pierwszy raz w ciągu naszego lotniczego życia. Do tej pory mieliśmy okazję w ten sposób rozmawiać tylko z Szefami/Szefowymi Pokładów na długodystansowych rejsach wybranych linii.
Lądowanie w Lizbonie
Czterdzieści minut przed przylotem do Lizbony Pierwszy Oficer przekazuje pasażerom informacje pogodowe. Uprzedza, że czeka nas lądowanie w deszczu i przy silnym wietrze. Parę minut po godzinie szesnastej czasu lokalnego piloci zdecydowanie sadzają maszynę na pasie. W odpowiedzi na dość gwałtowne hamowanie, z tyłu kabiny samolotu rozlega się szmer zaniepokojenia, a następnie gromkie brawa dla pilotów.
Maszyna parkuje przy terminalu w gate numer dwadzieścia trzy, dzięki czemu będziemy mogli suchą stopą przedostać się do budynku lotniska. Ponownie w drzwiach samolotu staje Kapitan, Pierwszy Oficer i dwóch Członków Załogi, aby pożegnać pasażerów. Gdy pora na nas, Kapitan życzy nam udanego kolejnego lotu i fantastycznego pobytu na Sao Miguel.
Lot Lizbona – Ponta Delgada
Linie: TAP Portugal
Lot: TP 1863
Trasa: LIS – PDL
Samolot: Airbus A320neo
Klasa: C (biznes)
Czas planowy: 17.05 – 18.25
Transfer na lotnisku w Lizbonie
Po wyjściu z samolotu z Warszawy udajemy się dwie bramki dalej na kolejny rejs, tym razem do Ponta Delgada.
W trakcie transferu nie są sprawdzane żadne dokumenty (w tym karta lokalizacji pasażera, którą musieliśmy wypełnić) więc po dwóch minutach jesteśmy już przy właściwym gate. Boarding rozpocznie się za niespełna dziesięć minut, więc nie mamy tym razem czasu na przejście do saloniku TAP Portugal.
Boarding
Zanim się zorientowaliśmy, bez żadnych zapowiedzi głosowych agenci rozpoczęli boarding i pierwsi pasażerowie udają się do autobusów, które przewiozą nas do samolotu. idziemy ich śladem. Zanim autobusy się zapełnią mija dużo czasu. Dopiero po ponad pół godzinie, pierwszy z busów zamknął drzwi i ruszył. Gdy dojechaliśmy do samolotu, czekaliśmy na wejście na pokład kolejne dziesięć minut, ze względu na trwające jeszcze sprzątanie samolotu. Dawno nie byliśmy świadkami tak słabo zorganizowanego boardingu.
W drzwiach samolotu wita nas dwóch Stewardów. Zajmujemy nasze miejsca, a do samolotu wchodzą pozostali pasażerowie, którzy dojeżdżają na miejsce w kolejnych dwóch autobusach.
Po zakończonym boardingu Załoga zamyka drzwi i przeprowadza instrukcję bezpieczeństwa.
Do Ponta Delgada startujemy z niespełna półgodzinnym opóźnieniem i według zapowiedzi Kapitana o tyle później dolecimy na miejsce.
Na Azory zabiera nas Airbus A320neo w takiej samej konfiguracji siedzeń, jak ten którym przylecieliśmy z Warszawy.
Po wcześniejszym deszczu nie ma już prawie śladu, a widoki na Lizbonę są niesamowite. Nie możemy odkleić się od okna, podziwiając panoramę miasta i słynnego Mostu 25 Kwietnia nad Tagiem.
Serwis w trakcie lotu
Pół godziny po starcie Szef Pokładu rozpoczyna serwis w klasie biznes. Kabina nie jest pełna, na osiem miejsc, dwa są wolne.
Na niewiele ponad dwugodzinnym locie krajowym TAP Portugal oferuje jeden zestaw jedzenia serwowany na zimno. W naszej ocenie jest ono adekwatne do czasu lotu i pory serwowania.
Jeden ze Stewardów przynosi każdemu pasażerowi indywidualnie tacę z galley, pytając jednocześnie o wybór napojów. Poszczególne talerze na tacy są przykryte plastikowymi zamknięciami i Steward pyta każdego pasażera o zgodę na zabranie pokrywki. Mimo tego zabiegu serwis przebiega dość sprawnie, po chwili wszyscy mają co jeść i pić.
Na głównym talerzu zastajemy zblanszowaną marchewkę oraz grillowaną wędlinę i serowo-pomidorowy szaszłyk. Całość uzupełnia zapiekanka z grzybów i sera. Jest idealna! Do tego owoce oraz świeże pieczywo, zupełnie jak na locie z Warszawy do Lizbony. Na deser – prawdziwy portugalski przysmak – pastéis de nata. Wszystko jest bardzo smaczne. Jesteśmy pozytywnie zaskoczeni serwisem na kolejnym już locie i zaczynamy pomału myśleć, kiedy znowu polecieć gdzieś TAP’em.
W trakcie serwowania kawy rzucamy wyzwanie Szefowi Pokładu jako jedyni prosząc o herbatę. Ten niewiele myśląc zaparza nam ją w szklance, i ze względu na jej temperaturę do serwowania używa dwóch papierowych kubeczków. Ostatecznie, my jesteśmy zadowoleni. Mimo formy podania – otrzymaliśmy niemalże dwa razy więcej ulubionego napoju, niż w przypadku serwowania w filiżance.
Po zakończeniu serwisu Stewardzi oddalają się na tył samolotu, żeby wrócić do nas pod koniec rejsu.
Lądowanie w Ponta Delgada
W Ponta Delgada lądujemy o godzinie osiemnastej czterdzieści – kwadrans po rozkładowym czasie. Z samolotu do terminala przechodzimy pieszo, gdzie odbieramy bagaże i przechodzimy do kontroli certyfikatów COVID-19. Po weryfikacji naszych dokumentów wracamy spowrotem do terminala, aby odebrać zarezerwowany samochód i udać się do Ribeira Grande, gdzie zatrzymamy się na czas pobytu na wyspie.
Lot Ponta Delgada – Lizbona
Linie: TAP Portugal
Lot: TP 1864
Trasa: PDL – LIS
Samolot: Airbus A321
Klasa: C (biznes)
Czas planowy: 06.30 – 09.45
Check – in
Na lotnisku jesteśmy przed godziną piątą rano. Zdajemy auto w wypożyczalni i udajemy się do stanowisk odprawy biletowo – bagażowej. Nadajemy walizkę i przechodzimy do kontroli bezpieczeństwa. Lotnisko w Ponta Delgada imienia Jana Pawła II jest stosunkowo małe. Nie oferuje szybkiej ścieżki (Fast track) do kontroli bezpieczeństwa, a TAP Portugal nie zakontraktował tu dla pasażerów premium salonika biznesowego.
Z kontroli bezpieczeństwa udajemy się bezpośrednio do bramki.
Boarding
Według informacji na karcie pokładowej, boarding ma rozpocząć się o godzinie piątej czterdzieści, ale stan przygotowań w gate (a raczej ich brak) o tej porze nie świadczy o tym, aby cokolwiek miało się tu zacząć dziać w najbliższej przyszłości.
Ostatecznie do samolotu zostajemy wpuszczeni po godzinie szóstej.
Po wejściu do samolotu zaskakuje nas, że aż sześć rzędów zostało przeznaczonych dla klasy biznes. Ostatecznie niecała połowa była zajęta przez pasażerów.
Gdy Załoga była już gotowa na zamknięcie drzwi po zakończonym boardingu, do Szefowej Pokładu podchodzi jeden z pasażerów i twierdzi, że zostawił coś na kontroli bezpieczeństwa i koniecznie musi wrócić, aby odebrać swoją własność. Załoga w porozumieniu z koordynatorem lotu weryfikuje sytuację wewnątrz terminala. Gdy okazuje się, że kontrolerzy nie potwierdzają faktu pozostawienia czegokolwiek w ich strefie, pasażer zmienia zdanie i wyjaśnia, że w zasadzie to „miał coś od kogoś odebrać i przewieźć to do Lizbony”. Taka informacja szybko zamyka dyskusję i Załoga czym prędzej zamyka drzwi. Niepocieszony pasażer wraca na swoje miejsce.
W drogę do Lizbony startujemy parę minut po czasie rozkładowym. Na Azorach jeszcze jest noc, ale my już kierujemy się w stronę słońca.
Serwis w trakcie lotu
Podczas kolejnego lotu na pokładzie TAP Portugal w ciągu kilku dni jesteśmy świadkami zupełnie innego sposobu przeprowadzenia serwisu.
Szefowa Pokładu roznosi każdemu pasażerowi tacę ze śniadaniem, a następnie dostarcza sok pomarańczowy oraz wodę niegazowaną – zestaw jest bez związku z jakimikolwiek preferencjami pasażerów.
Na tacy poszczególne talerze zamknięte są plastikowymi przykrywkami. Tym razem, w przeciwieństwie do lotu z Lizbony na Ponta Delgadę, Wersal się skończył. Każdy pasażer obsługuje się sam i troszczy o znalezienie miejsca na odłożenie tego dodatkowego nakrycia.
W ramach śniadania otrzymujemy serowy quiche z cukinią – dobry, chociaż przydałby mu się jakiś zdecydowany element aromatyczny. Poza nim smakuje nam również jogurt grecki i tradycyjnie już pieczywo – ciepłe i świeże. W koszyku z pieczywem swoje miejsce znalazły również croissanty oraz inne słodkie wypieki.
Szpinakowy muffin zgodnie określamy najgorszym muffinem świata. Niewiele lepsze od niego są winogrona.
Na zakończenie serwisu Załoga oferuje nam kawę i herbatę w filiżankach.
Po śniadaniu zostają nam dwie godziny lotu, które postanawiamy przeznaczyć na sen. Pobudka o trzeciej rano dała nam się mocno we znaki.
Lądowanie w Lizbonie
W trakcie lotu budzimy się akurat, gdy Kapitan podaje szczegóły rejsu i spodziewany czas lądowania w Lizbonie. Chwilę później podchodzi do nas Szefowa Pokładu i pyta, czy Lizbonie przesiadamy się na samolot do Warszawy. Gdy potwierdzamy informuje nas, że nasz gate będzie miał numer dwadzieścia pięć.
Po drugiej turze drzemki budzimy się w momencie, gdy samolot przelatuje nad Lizboną i jesteśmy świadkami pięknego spektaklu pogodowego z Mostem 25 Kwietnia w roli głównej.
Po paru chwilach spokojnie lądujemy na lotnisku w stolicy Portugalii, parę minut przed czasem rozkładowym.
Lot Lizbona – Warszawa
Linie: TAP Portugal
Lot: TP 1208
Trasa: LIS – WAW
Samolot: Airbus A320
Klasa: C (biznes)
Czas planowy: 13.15 – 18.15
Transfer w Lizbonie i Salonik TAP Premium Lounge Lisbon Airport
Trzy godziny pomiędzy lotami postanawiamy spędzić w saloniku TAP Portugal. Na początek czekamy w sporej kolejce do wejścia, a następnie dość długo szukamy wolnych miejsc. Część strefy wypoczynkowej jest nadal wyłączona z użytkowania, ze względu na pandemiczne obostrzenia, ale pasażerów chętnych, aby skorzystać z saloniku wcale nie jest mniej niż przed pandemią.
Jedną ze zmian w związku z restrykcjami, którą zauważamy jest inny rodzaj bufetu. Większość dań, w szczególności ciepłych, dostępnych jest na zamówienie u Obsługi. Samodzielnie pasażerowie mogą sobie co najwyżej wybrać zapakowane w indywidualne opakowania pieczywo, czy przygotowane porcje przekąsek zimnych.
W trakcie naszego pobytu bar w saloniku działa tak samo jak przed pandemią, co doceniamy, bo zawsze ten element, obok pastéis de nata, był highlightem tego lounge’a.
Z informacji jakie mamy aktualnie (2022) wynika, że salonik TAP Premium Lounge Lisbon Airport wrócił już do standardowego schematu obsługi i otwartych bufetów, co powinno ucieszyć wszystkich podróżnych.
Boarding
Wejście na pokład rozpoczyna się z opóźnieniem, ze względu na późny przylot maszyny z poprzedniego rejsu.
Pierwszymi pasażerami są rodziny z małymi dziećmi, następnie pasażerowie premium i jako ostatnia grupa, podróżni z klasy ekonomicznej.
W drzwiach samolotu widzimy naszego znanego Kapitana Bruno, który pilotował samolot na rejsie z Warszawy do Lizbony. Powitanie zaczynamy od żartu: „my to się skądś już znamy”. Kapitan nas rozpoznaje i przywołuje wspomnienie naszej rozmowy. Pyta o Azory i tłumaczy się, że on lata tylko do Warszawy, bo tylko tam umie, chociaż zaczyna też przeszkolenie do Berlina i Madrytu. Śmiechom i żartom nie ma końca.
Później w trakcie rejsu Kapitan ponownie przychodzi do pasażerów z klasy biznes i zabawia wszystkich rozmową.
Po zakończonym boardingu Załoga zamyka drzwi samolotu i rozpoczyna instrukcję bezpieczeństwa, po której maszyna rozpoczyna kołowanie do progu pasa startowego.
Startujemy dwadzieścia minut po czasie rozkładowym.
Serwis w trakcie lotu
W trakcie lotu do Warszawy TAP Portugal serwuje nam lunch, na który składają się jako danie główne stek lub pierożki ze szpinakiem i serem z Azorów.
Sam stek jest trochę przeciągnięty i jak na nasz gust niedosolony, za to ziemniaczany gratin bardzo smaczny.
Pierożki są ciekawe w smaku, natomiast temperatura ich podania pozostawia dużo do życzenia – są po prostu zimne.
W roli przystawki występuje łosoś wędzony w sosie chrzanowym na pumperniklu. Wielbiciele łososia są ukontentowani.
Najsmaczniejszy tym razem jest deser – czekoladowy mus z kremem karmelowym na spodzie. Tu nie ma żadnego “ale”, wszyscy byli zadowoleni.
Na koniec serwisu zamawiamy tradycyjne portugalskie Porto – wszak bez tego rejs TAP’em nie jest kompletny.
Lądowanie w Warszawie
W Warszawie lądujemy niemal o czasie rozkładowym, co jest małym zaskoczeniem, ze względu na opóźnienie przy starcie. Z kolei większym zaskoczeniem jest natomiast brak naszej walizki na taśmie bagażowej. Mimo niemal czterech godzin transferu w Lizbonie, obsługa bagażowa TAP’a nie zdołała załadować naszej walizki na rejs do Warszawy. A warto podkreślić, że mówimy tu o czasach, kiedy jeszcze na europejskich lotniskach nie było problemów, z jakimi w wakacje’2022 mierzą się zarówno podróżni jak i pracownicy lotnisk.
W związku z zaistniałą sytuacją – opóźnionego bagażu – kierujemy się do biura agenta LS Services, który na lotnisku w Warszawie obsługuje portugalskiego przewoźnika i podajemy nasze dane do PIR’a (Property Irregularity Report). Następnego dnia otrzymujemy informację, że nasza walizka została zlokalizowana i będzie dostarczona do nas w kolejnym dniu.
Podsumowanie
Jeśli mielibyśmy jednoznacznie podsumować doświadczenie na pokładach TAP Portugal w europejskiej klasie biznes to ocena byłaby lepsza, niż przy naszych poprzednich lotach, chociaż nadal daleko im do chociażby średniej stawki, w której znajduje się na przykład nasz rodzimy LOT.
W sferze oferty cateringowej, z jedzeniem jest nadal jak w loterii. Wprawdzie zawsze znajdzie się element, który nam smakuje, ale o pełnym zadowoleniu nie możemy mówić.
Większość Obsługi była tym razem miła i wykazywała odrobinę zainteresowania podróżnymi, ale trudno mówić tu o prawdziwie zaangażowanych i sympatycznych Załogach.
Notoryczne opóźnienia i częste zaginięcia bagażu również nie budują zaufania do przewoźnika.
TAP Portugal pozostanie dla nas nadal linią pierwszego wyboru, jeśli będziemy potrzebowali przedłużyć status w programie lojalnościowym, ale w innym przypadku wybierzemy inne linie lotnicze.