O tym, że artykuł na temat tego hotelu będzie wpisem historycznym, wiedzieliśmy już w czasie pobytu na miejscu, kiedy Mahmoud – nasz Butler – pracujący tu od początku, poinformował nas, że niebawem rozpocznie się tu wielka renowacja. Tego, czego nie mogliśmy wiedzieć wcześniej, to fakt, jakim symbolem stanie się dla nas cała wyprawa do Kairu, będąca naszym ostatnim wylotem przed zamknięciem świata.
Przed przyjazdem
Nasz krótki wyjazd do Kairu zaplanowaliśmy, jak zwykle, ze sporym wyprzedzeniem. Oprócz chęci odwiedzenia miasta, kierowaliśmy się również koniecznością odnowienia statusu w programie lojalnościowym Aegean Airlines (A3). Potrzebowaliśmy czterech odcinków lotów, a chcąc zmaksymalizować swoje szanse możliwości użycia voucherów upgrd do klasy biznes, skupiliśmy się na kierunku, na którym będzie to najłatwiejsze.
Kiedy nadszedł czas wyboru oferty hotelowej, paleta opcji była dość szeroka. Ze względu na nie najbardziej optymalne pory lotów A3 na lotnisko CAI, jednym z warunków, które musiał spełnić wybrany przez nas obiekt była bliskość lotniska – chcieliśmy w ten sposób zmaksymalizować swój sen przed lotem powrotnym.
Kiedy zawęziliśmy interesujące nas opcje hotelowe do kilku obiektów, skontaktowaliśmy się z tym, który interesował nas najbardziej – Waldorf Astoria Heliopolis Towers. Nasze główne zmartwienie wynikało znów z powodu nieidealnej pory naszego przylotu na pokładzie Aegean Airlines do Kairu. Bardzo wczesna pora sprawiała, że mieliśmy sporo wątpliwości, czy hotel przyjmie nas tak wcześnie. Postanowiliśmy więc zapytać u źródła, mając w zanadrzu plan B – jeśli nie uda się zameldować zaraz po przylocie, to może uda się chociaż zostawić bagaże i ruszyć na zwiedzanie egipskiej metropolii z samego rana, wracając do miejsca wypoczynku już po rozpoczęciu doby hotelowej.
W bardzo miłej korespondencji z Panią Martiną nie otrzymaliśmy definitywnego potwierdzenia, że hotel będzie mógł nas zameldować o poranku, ale zapewniono nas, że dołożą wszelkich starań, żeby tak się stało, a w przypadku braku wolnych pokoi, przechowają z chęcią nasz bagaż, a także zapraszają do spędzenia czasu oczekiwania na zameldowanie w saloniku.
Uzbrojeni w tę dodatkową odrobinę komfortu śmiało wyruszyliśmy w nasz ostatni lot przed pandemicznymi ograniczeniami.
Po przyjeździe
Pomiędzy naszą korespondencją a datą podróży było jeszcze sporo czasu. Na kilka tygodni przed naszym wylotem coraz głośniej zaczęły huczeć informacje o tajemniczym wirusie, który sieje panikę i chorobę po całym świecie.
W dniu wylotu, już na lotnisku dało się wyczuć napięcie i niepewność, które towarzyszyły nam podczas całej trasy. Nie obowiązywały jednak jeszcze żadne formalne wymogi lub ograniczenia, w każdym razie nie w miejscach, przez które wiodła nasza wyprawa.
Nasze plany na pierwszy dzień po przylocie uległy zmianie i od razu z lotniska udaliśmy się do miejsc najbardziej nas interesujących. W ten oto sposób, do hotelu trafiamy dopiero wczesnym popołudniem. Los chce, że w recepcji przyjmuje nas Pani Martina, z którą wcześniej korespondowaliśmy. W krótkiej, kurtuazyjnej rozmowie podczas dopełniania formalności meldunkowych, z autentycznym przejęciem wyznaje nam, że nieco się o nas martwiła, bo oczekiwała nas o świcie, jak sugerowaliśmy w mailach. Przeprosiliśmy za zamieszanie wynikające ze zmiany planów w ostatniej chwili i bardzo podziękowaliśmy za troskę. Na czas wypełniania dalszej części formalności zaproszeni zostaliśmy do znajdującego się tuż przy recepcji saloniku, w którym w wygodnych warunkach mogliśmy poczekać na klucze do naszego pokoju.
Nie zdążamy jednak nacieszyć się Signature Lounge zbyt długo, gdyż dosłownie w ciągu kilku minut odwiedza nas duet Martiny z Mahmoudem, zapraszając do naszego apartamentu. Martina żegna się z nami, dziękując za wybór hotelu, oficjalnie przekazuje nas w ręce Mahmouda, życzy nam udanego pobytu, oraz zachęca do zgłaszania wszelkich potrzeb bezpośrednio Butlerowi, bądź dowolnemu innemu członkowi hotelowego zespołu.
Mahmoud prowadzi nas przez ogromne, pełne palm lobby do wind, mimochodem opowiadając w czasie drogi o ofercie hotelu, samym obiekcie, przeplatając swoją wypowiedź anegdotkami na temat Kairu i Egiptu.
Pokój – apartament deluxe z łóżkiem typu king 330
Kiedy docieramy na trzecie piętro, pod drzwi apartamentu 330 nasz Butler dowodzi swojego profesjonalizmu już na wstępie. Gdyby nie zaczarował nas swoim wdziękiem i ciekawymi opowieściami nie udałoby mu się zapewne w tak zręczny i naturalny sposób ukryć problemów z funkcjonowaniem naszych kart-kluczy, w miejsce których niemal jak magik użył swojej, służbowej, uniwersalnej, rozwiązując problem tu i teraz, w sposób całkowicie niewymuszony i dla niewprawnego oka niemal niedostrzegalny. My orientujemy się, że coś jest nie tak tylko dlatego, że „nasze” karty-klucze nie wracają do swojej pochewki, tylko lądują w kieszeni Mahmouda.
Prezentacja pokoju przez Butlera to kolejny element, który wykonywany jest po mistrzowsku. Nie czujemy się jak dzieci, którym ktoś postanowił objaśnić jak działa pilot do telewizora, co niejednokrotnie zdarzało nam się w podobnych sytuacjach. Prezentacja Mahmouda to opowieść o Egipcie i Kairze z wplecionymi sprytnie, nienachalnie elementami infrastruktury pokoju, hotelu, oraz jego usługami. Trudno tę prezentację opisać – najlepiej po prostu jej doświadczyć.
Nasze pojawienie się w apartamencie okazało się być początkiem skoordynowanego procesu przyjęcia gościa, który oprócz wprowadzenia zafundowanego nam przez Butlera, wiązał się z dostawą bagażu, dostawą kolejnej wstawki powitalnej, a także wymianą wadliwych kart-kluczy. Wszystko to działo się w ciągu kilku zaledwie minut i z pozycji przyglądającego się działaniom służb hotelowych gości wyglądało niemal jak balet, w którym wszystko jest z sobą idealnie skoordynowane.
Kiedy ustał wreszcie początkowy zgiełk, Mahmoud zapytał nas o nasze pytania i wątpliwości, a następnie przekazując nam swoją wizytówkę polecał się do osobistego kontaktu w razie jakichkolwiek potrzeb, po czym opuścił nasz pokój życząc nam miłego dnia i udanego pobytu.
Teraz mogliśmy bez zgiełku i miliona bodźców przyjrzeć się naszemu apartamentowi.
Jego główne dwie części to sporych rozmiarów pokój dzienny z wygodną kanapą, stolikiem pełnym coraz to nowszych wstawek powitalnych – od owoców, przez różnego rodzaju słodkości, aż po największy, gigantyczny wręcz zestaw wyrobów czekoladowych w kształtach nawiązujących do lokalnych tradycji. Było tu też miejsce do pracy oraz kącik do przygotowywania kawy. Pomieszczenie było bardzo jasne, słoneczne, czasami niemal aż nadto.
Druga najważniejsza część apartamentu to wielka sypialnia z ogromnym łóżkiem. Jest tu wygodnie i przestrzennie. Z sypialni w drodze do łazienki trafiamy do niewielkiej garderoby.
Łazienka składa się z kilku części. Główna to ta z umywalką i wanną. Wydzielony kawałek stanowi toaleta, oraz osobny prysznic.
Nie ma co owijać w bawełnę – cały pokój pod względem designu trąci już nieco myszką. Nie ma się też czemu dziwić – od Mahmouda wiemy, że wcześniej obiekt działał wiele lat pod marką Fairmont, a wkrótce zostanie zamknięty na dłuższy czas w celu gruntownego remontu i jeszcze lepszego dostosowania do wymagań marki Waldorf Astoria.
Rekreacja, wypoczynek
Jako, że nasz kairski program jest dość rozbudowany, nie mamy wiele czasu na eksplorowanie atrakcji przygotowanych przez hotel dla gości. Jedną z tych, które udało nam się odwiedzić, jest kompleks basenów należących formalnie do „przyklejonego” do Waldorf Astoria hotelu Hilton Cairo Heliopolis. Mimo, że w lobby WA panuje spokój, a w lobby Hiltona niezły harmider, w strefie basenowej panuje spokój, niemal błogość. NIeliczni goście, krzątająca się dyskretnie obsługa, rozdająca ręczniki, dbająca przy tym o czystość i porządek otoczenia sprawiają, że spędzony tu czas uznać należy za bardzo udany. Jeśli dodamy do tego dość wszechstronny wybór basenowych opcji, które mamy do dyspozycji, każdy, kto lubi się wygrzać na ciepłym słońcu w okolicach wody, powinien być zadowolony i znaleźć tu coś dla siebie.
Śniadanie
Pierwszy posiłek dnia serwowany jest zarówno w znajdującej się na poziomie lobby restauracji „Aqua e Luce”, jak i w Signature Lounge. Siłą rzeczy zestaw dań, które możemy znaleźć w bufecie restauracyjnym jest znacznie szerszy, niż w saloniku, niemniej i to drugie miejsce ma swoje plus – nigdy nie jest tu tłoczno, a panujący tu spokój i cisza mogą odpowiadać tym, którzy wolą rozpoczynać dzień w nieco wolniejszym rytmie.
Śniadanie restauracyjne, oprócz szerokiego wyboru potraw umożliwia również zamówienie dań przygotowanych specjalnie dla nas. My skusiliśmy się na jajka po benedyktyńsku, które były bardzo smaczne i ugotowane jak należy – ciepłe jajko z płynnym żółtkiem. Takie lubimy najbardziej.
Lounge
Znajdujący się tuż przy recepcji salonik Signature Lounge, zgodnie z oznaczeniami, przeznaczony jest dla gości pokoi Signature oraz apartamentów. Pomieszczenie jest dość duże, adekwatnie oświetlone (choć trudno to pokazać na zdjęciach) i bardzo dobrze klimatyzowane. Możemy tu przez cały dzień posilić się kanapkami lub drobnymi słodyczami. Napoje zamawiane u Obsługi w trymiga lądują na wybranym przez nas stoliku. Obsługa gotowa jest na wiele niecodziennych zachcianek gości – naszym ulubionym napojem zarówno tu jak i w restauracji została bezsprzecznie herbata ze świeżą mięta, którą po kilku zamówieniach podawano nam przy kolejnych wizytach już bez konieczności zamawiania.
Śniadanie w części bufetowej jest tu nieco skromniejsze niż to oferowane przez restaurację, ale jesteśmy niemal pewni, że goście, którzy nabraliby ochoty na którychś z elementów niedostępny tu standardowo, otrzymali by je natychmiast po skontaktowaniu się z Obsługą. Kelnerzy pracujący w tym miejscu są bardzo dyskretni i niemal niezauważalni, a mimo wszystko pojawiają się dokładnie w momencie, kiedy są potrzebni.
Popołudniami w Signature Lounge oferta zostaje nieco rozbudowana w stosunku do tego co oferowane jest przez cały czas funkcjonowania tego miejsca. Pojawi się nieco większy wybór słodyczy, kanapek, ciepłe przekąski, a także alkohol, który serwowany jest na zamówienie przez Kelnerów.
Obsługa
Rezerwując pokój w Waldor Astoria Heliopolis Towers wiedzieliśmy, że hotel nie jest młody. Tym, co nas tu przyciągnęło były informacje o najwyższych standardach obsługi w hotelu. Z całą pewnością możemy te opinie potwierdzić. Przykładów obrazujących ten stan rzeczy moglibyśmy mnożyć w nieskończoność, ale przytoczymy jedynie dwa.
Krótko po przybyciu do hotelu zorientowaliśmy się, że w ferworze przygotowań zapomnieliśmy na podróż zabrać odpowiednią ilość leków. Skontaktowaliśmy się więc z Concierge w celu odnalezienia najbliższej apteki, która odpowiednie specyfiki posiada w swojej ofercie. Ten natychmiast zaproponował nam wizytę lekarza – rezydenta, a gdy wyjaśniliśmy, że chodzi nam o określone, konkretne leki, zorganizował nam ich dostawę na miejsce w ciągu kilkudziesięciu minut. Moment dostawy zastał nas w Signature Lounge, gdzie odnalazł nas Concierge, dopytując, czy życzymy sobie, aby pakunek dostarczony został do pokoju, czy może potrzebujemy leków tu i teraz. Również kwestia płatności została rozwiązana dyskretnie i wygodnie dla nas – rachunek apteczny dodano do naszego hotelowego rozliczenia.
Podobnie do zamawiania leków przebiegł proces zainicjowany przez nasze pytanie o sposób i miejsce, w którym można w Kairze nabyć zdobywające wtedy ogromną popularność w świecie maseczki chirurgiczne. Po raz kolejny Concierge zdjął cały proces z naszej głowy, pudełko deficytowego produktu czekało na nas po powrocie z miasta na stoliku w pokoju, a rachunek, zdecydowanie niższy niż ówczesna cena w polskich sklepach internetowych została wygodnie doliczona do naszego rachunku.
Dosłownie każdy z członków zespołu Waldorf Astoria Heliopolis Cairo, z którym mieliśmy okazję wejść w interakcję, znacząco przewyższał nasze oczekiwania, a załatwienie jakiejkolwiek, nawet najbardziej wymyślnej (w naszej skali) sprawy nie stanowiło problemu. Cały nasz pobyt w tym obiekcie to jedna wielka przyjemność.
Wymeldowanie
Jak wspominaliśmy wcześniej, rozkład lotów Aegean Airlines do Kairu w chwili naszej wizyty był nieidealny. Mimo to, rano, po śniadaniu, z nieukrywanym żalem związanym z koniecznością opuszczenia hotelu pojawiamy się w recepcji w celu załatwienia wszystkich formalności związanych z wymeldowaniem. Tu Recepcjonista przed zabraniem się do pracy dopytuje nas, czy wybieramy się na lotnisko. Po potwierdzeniu z naszej strony pyta nas, czy nie mielibyśmy ochoty skorzystać z bezpłatnego transportu hotelowego na lotnisko, który planowo odjeżdża za – tu spogląda na zegarek – za czternaście minut. Ochoczo przystajemy na jego propozycję. Po chwili Recepcjonista z pomocą Bellboya sprytnie i wprawnie pozbawiają nas bagażu. Recepcjonista zaprasza nas na czas załatwiania formalności i oczekiwania na transport do Signature Lounge, zapewniając nas, że przyjdzie po nas osobiście, aby zaprowadzić nas do samochodu. I tak też się staje. Nic nie dzieje się tu nagle, czy nerwowo. Kiedy Pracownik recepcji pojawia się w lounge uspokaja nas i zapewnia o braku konieczności pośpiechu, równocześnie zachęcając do dokończenia spożywanych przez nas napoi.
Po wyjściu z lounge, po raz kolejny doświadczamy tej zaskakującej, zgranej co do sekundy choreografii, gdzie bez słowa, w idealnej synchronizacji idziemy krok w krok za Bellboyem prowadzącym nasze walizki, które lądują w bagażniku minibusa, do którego wnętrza zaprasza nas zarówno Recepcjonista jak i Kierowca. Na pożegnanie z obu stron pada wiele ciepłych słów i w ten sposób kończy się pierwszy etap naszej przygody z kairskim Waldorf Astoria. Jesteśmy jednak pewni, że jeszcze tu wrócimy.
Podsumowanie
Od naszego pobytu w Kairze w przeddzień pandemicznych ograniczeń minęło już trochę czasu. Odbyliśmy nawet kolejną, symbolicznie zamykającą ten okres podróż do stolicy Egiptu. Z niecierpliwością wyczekiwaliśmy możliwości kolejnej wizyty w tym hotelu. Niestety, musieliśmy obejść się przysłowiowym smakiem, gdyż nie został on jeszcze udostępniony gościom. Los chciał, że kiedy zabieraliśmy się do przygotowywania tego tekstu, będącego symbolem pewnego etapu naszego travelonowego życia, po zerknięciu do systemu rezerwacyjnego Hiltona okazało się, że została już wyznaczona data otwarcia hotelu po remoncie. W takiej sytuacji nie pozostało nam nic innego jak dokonanie kilku spekulacyjnych rezerwacji i rozpoczęcie poszukiwania dogodnych lotów.
Waldorf Astoria Heliopolis Towers zaskoczył nas w wielu aspektach, zdecydowanie przewyższając nasze oczekiwania. Głównym atutem obiektu, podczas naszej wizyty byli ludzie. Sam hotel nie był już wtedy ani najmodniejszy, ani najnowocześniejszy, ale Osoby, z którymi mieliśmy tam kontakt wiedziały doskonale co oznacza gościnność, a my czerpaliśmy z tego doświadczenia garściami, pławiąc się w tak rzadkim współcześnie luksusie hotelarstwa na najwyższym poziomie.
Dane kontaktowe
Waldorf Astoria Heliopolis Towers Hotel
El Shaheed Sayed Zakaria, Sheraton Al Matar, El Nozha, Cairo Governorate 11736, Egipt