Sopocki hotel Rezydent pojawił się na naszym radarze bardzo dawno temu. Przyczynkiem do tego było jego powiązanie z lubianym przez nas Radisson Blu Hotel, Gdańsk. Obiekt zarządzany był przez długi czas przez Radissona, choć nie działał pod żadną z marek programu lojalnościowego Radisson Rewards (dawniej Club Carlson), ani w nim nie uczestniczył. Na przestrzeni lat, kilkukrotnie przymierzaliśmy się do dokonania rezerwacji na pobyty w tym miejscu, ale zawsze wydarzało się coś, co naszą wizytę uniemożliwiało. Hotelowi nie pomagał też fakt ciągłego narzekania gości na konieczny i odkładany zbyt długo remont.
Przed przyjazdem
Ostatecznie, po informacji o wejściu hotelu do programu ALL – Accor Live Limitless w ramach marki MGallery, postanowiliśmy przestać deliberować i odwiedzić obiekt, który przejść miał generalny remont. Kiedy system rezerwacyjny hotelu zaczął przyjmować rezerwacje, znaleźliśmy odpowiadający nam wolny termin. Wybór odpowiedniego lotu do Trójmiasta był już czystą formalnością.
Po przyjeździe
Do hotelu udajemy się wprost z lotniska. W recepcji wita nas Pan Zbigniew. Mimo obowiązkowej w tym czasie maseczki, spod jej materiału od razu widać było uśmiech i całą masę pozytywnej energii, którą emanował Recepcjonista.
Same procedury przyjazdowe przebiegły w bardzo miłej i przyjaznej atmosferze, przy niezobowiązujących pogaduszkach. Elementem, który zaskoczył nas bardzo, był fakt wymienienia przez Pana Zbigniewa wszystkich elementów naszych dodatkowych próśb do hotelu, oraz zapewnienie, że zostały one spełnione, co Recepcjonista zweryfikował osobiście. Niby nic wielkiego, ale takie podejście do obsługi od razu przypadło nam do gustu i upewniło, że goście MGallery Rezydent to nie tylko kolejne bezosobowe postacie z kartą kredytową do obciążenia.
Wraz z kartami-kluczami otrzymaliśmy wynikające z naszego statusu w programie lojalnościowym sieci vouchery na napoje, które zrealizować mogliśmy w restauracji GRINO, znajdującej się na poziomie lobby. Otrzymaliśmy też prezenty powitalne w postaci regionalnych mydełek w kształcie bursztynu. Na końcu, po uzyskaniu całej masy przydatnych informacji, zostaliśmy również zapewnieni, że nasza prośba o pokój z widokiem na „Monciak” także została spełniona. Perfekcyjnie! Nie pozostało nam nic innego jak udać się w kierunku windy.
Pokój – deluxe z łóżkiem king size i sofą 315
Znajdujący się w głębi jednego z korytarzy na trzecim piętrze, nasz pokój o numerze 315 określony został w nomenklaturze hotelowej jako „pokój deluxe z łóżkiem king size i sofą”. Biorąc pod uwagę wielkość i wyposażenie, z pewnością mógłby zostać też nazwany junior suitem. Pisząc to, chcemy Wam dać do zrozumienia, że pokój ten jest dość spory. Mamy tu wyraźnie wyznaczoną strefę wypoczynkową z fotelami, kanapą i stolikiem. To w ich pobliżu zlokalizowano szafkę skrywającą minibar oraz wszystko co niezbędne do parzenia kawy czy herbaty. To również w tej okolicy znajduje się telewizor z możliwością odtwarzania własnych treści (Chromecast).
Kolejną funkcjonalną częścią pokoju był fragment przestrzeni przy drzwiach balkonowych, gdzie umieszczono biurko. Wygodne miejsce do pracy miało jeden mankament – niezbyt poręcznie zlokalizowane gniazda elektryczne.
Najważniejszym jednak miejscem był rodzaj wnęki, w której umieszczono wielkie łóżko z arcywygodnym materacem i wyśmienitą pościelą. Przestrzeń obok łóżka przysporzyła chyba projektantom nieco bólu głowy co do jej zagospodarowania. Z jednej strony nieco „łyso” wyglądała by pusta, z drugiej, była za mała na coś konkretnego. Przy pomoc kotary, lustra, wieszaka oraz ławki urządzono tam rodzaj garderoby.
Bardzo przypadła nam do gustu również łazienka z jej wyposażeniem i aranżacją, pasującą do całości wystroju i wyglądu budynku hotelowego. Pod względem funkcjonalnym mamy tu wszystko, czego potrzeba – toaleta, umywalka, spore lustro i kabinę prysznicową. Odmianą od normy spotykanej w hotelach marki MGallery, jak choćby The Bridge we Wrocławiu, były też kosmetyki – dostępne w dużych dozownikach, marki L’occitane.
Opisując pokój 315 nie sposób nie wspomnieć również o balkonie, a w zasadzie widoku z niego. Otwierając balkonowe drzwi, bez wychodzenia z pokoju, znajdujemy się w centrum sopockiego życia. Ma to oczywiście swoje zalety, ma również wady. Warto o tym pamiętać przy wyborze pokoju.
Niestety, nie obyło się też bez małych wpadek. Przeznaczone dla gości butelki z wodą, umieszczone w szafce w strefie umownie nazywanej przez nas wypoczynkową, w czasie naszego przyjazdu były otwarte i częściowo skonsumowane. Po zgłoszeniu sprawy w recepcji problem został szybko rozwiązany, ale nie udało nam się dosłyszeć właściwego w tej sytuacji słowa – przepraszam.
Restauracja GRINO
Na kolację wybraliśmy się do hotelowej restauracji. Podczas posiłku, postanowiliśmy też zrealizować vouchery na napoje. Ku naszemu zaskoczeniu, można je było wykorzystać na całą niemal kartę napojów, w tym drinków. Widowiskowo podawany Amber Dream ze swoją kopułą z dymem przywitał nas miłym aromatem ogniska. W smaku poczuć można było nutkę słodkości i anyżu. Hurricane z kolei okazał się lekkim, owocowym, koktajlem z niezbyt wyczuwalną nutą rumu. W naszej ocenie była to bardzo smaczna opcja. Do gustu przypadł nam też sposób podania – w kamionkowej szklance ze wzorem przywodzącym nam na myśl historie z okolic Meksyku.
W kwestii jedzenia – wybraliśmy coś lokalnego i coś klasycznego. Na początek rostbef wołowy na gorącym kamieniu (lava stone) z frytkami z batatów i pieczonymi warzywami. Danie bardzo smaczne, podawane z trzema aromatycznymi sosami.
Kolejna pozycja to wórszty z pomuchla z ziemniakami, czyli po prostu kiełbaski rybne z dorsza i wędzonego łososia. Główny element tego dania wydał nam się nieco nijaki w smaku, szczególnie w świetle wyraźnego w tej kwestii „czekadełka”. Za przysłowiowe uszy danie to wyciągały dodatki.
Warto wspomnieć też o popularnym „czekadełku”. W czasie naszej wizyty w GRINO był to bardzo smaczny, wyraźny w smaku serek ziołowy. Łyżką dziegciu w przypadku tego elementu kolacji było podane do niego pieczywo, czyli zwykła, nieco smutna już o tej porze dnia kajzerka.
Poza jedzeniem, ważnym elementem posiłku jest też atmosfera miejsca, w którym je spożywamy. Niestety, podczas naszej wizyty w GRINO odbywałą się tam równocześnie jakaś impreza, w której uczestniczyło sporo osób z dziećmi. Oprócz zdecydowanie zbyt głośnego zachowania, robiły one również spory harmider nie tylko w restauracji, ale również w lobby. Ich opiekunowie nie widzieli w tym problemu, nie widziała go również obsługa.
Inną kwestią jest fakt, dużego zabiegania obsługi, będącej zmuszoną obsługiwać zarówno imprezę jak i innych gości w restauracji, co owocowało zdecydowani mniejszą niż wymagana uwagą poświęcaną gościom.
Na osłodę jednak udało nam się zamówić deser. Czekoladowy fondant został pięknie podany, ale jego główną zaletą była faktura i smak. Ciepły, wilgotny, słodki, w towarzystwie lodów waniliowych i świeżych truskawek. Czegóż chcieć więcej?
Śniadanie – room service
Po harmidrze, którego doświadczyliśmy podczas kolacji, nie mieliśmy ochoty na powtórkę z rozrywki już u progu kolejnego dnia. Zdecydowaliśmy więc, że śniadanie zjemy w pokoju. Wypełniliśmy w tym celu odpowiedni formularz i zawiesiliśmy na klamce drzwi naszego pokoju.
Kolejnego dnia rano, niemal idealnie z wybiciem na zegarze ustalonej godziny zapukały do naszych drzwi dwie Kelnerki z tacami pełnymi smakowitości.
Trzeba przyznać, że pod względem prezentacji oferta śniadaniowa Rezydenta jest wyśmienita!
Również smak nie pozostawia wiele do życzenia.
Jedynym mankamentem, którego w czasie tego posiłku doświadczyliśmy był brak mleka do muesli BY HER, ale wystarczył jeden telefon, abyśmy znów poczuli się dopieszczeni. Rezydent był pierwszym hotelem, w którym zapytano nas, czy do muesli preferujemy mleko zimne, czy ciepłe.
Na szczególne wspomnienie zasługuje również Zespół kuchni, który stanął na wysokości zadania i przygotował również nasze dwa – co prawda proste, ale cały czas niestandardowe pozycje.
Placki ziemniaczane, bo o nich między innymi mowa, były ciepłe, bardzo ziemniaczane, chrupiące po brzegach i na wierzchu, a mięciutkie w środku.
Drugi element niestandardowy, czyli pieczone pieczarki również przygotowano wyśmienicie, nie wysmażając ich ani za mocno, ani nie pozostawiając surowymi. Pięknie!
Rekreacja, wypoczynek
Sopocki Rezydent w kwestii rekreacji i wypoczynku nie oferuje zbyt wiele. Nie ma tu miejsca do ćwiczeń, basenu czy jacuzzi. Jedyną dostępną dla gości, zorganizowaną formą relaksu jest wizyta w hotelowym SPA.
Podsumowanie
Hotel Rezydent pozostawił w nas nieco mieszane uczucia. Już na zawsze będzie nam się kojarzył z właściwym człowiekiem na właściwym miejscu, czyli Panem Zbigniewem, który z zasady nudnych procedur przyjazdowych uczynił doświadczeni wręcz przyjemne, ekscytujące.
Nie zapomnimy też Pani Pauli, która na nasze nieśmiałe pytanie o możliwość późnego wymeldowania sprawiła, że poczuliśmy się niemal jak starzy przyjaciele domu, których zbyt wczesny wyjazd byłby niemal obelgą dla gospodarzy.
Nie możemy jednak również zapomnieć o nieidealnym doświadczeniu w restauracji, wpadce z minibarem oraz nieco zbyt ubogą ofertą rekreacyjną.
Prawdziwe rozczarowanie nadeszło jednak chwilę po wyjeździe, wraz z ankietą po pobycie. Zaznaczyliśmy w niej rzecz jasna punkty problematyczne, niemniej, w całości nasza ocena była pozytywna, miejscami bardzo pozytywna. W ramach reakcji na jej wysłanie, otrzymaliśmy standardową, szablonową odpowiedź, z nieśmiertelnym „jest nam przykro, że nie udało nam się sprostać Państwa oczekiwaniom” w takim czy innym wariancie.
Miejmy nadzieję, że mimo wszystko hotel zaadresuje wymienione przez nas obszary i nie będzie już niweczył starań i świetnej pracy swoich Przedstawicieli na miejscu, w czasie pobytu, na długo po jego zakończeniu, kiedy czas nie goni.
Dane kontaktowe
Rezydent Sopot MGallery Hotel Collection
Plac Konstytucji 3 Maja 3, 81-704 Sopot
Dzień dobry,
Dziękuje za ładny jak zwykle komentarz.
Pod koniec miesiąca mam zamiar udać się na kilka dni do hotelu Rezydent. Byłbym wdzięczny za pomoc w kilku pytaniach które sobie stawiam. Mianowicie pragnę odpocząć ale boje się trochę harmideru o którym jest wzmianka. Czy w pokojach od strony ulicy przy zamkniętych oknach można spokojnie się wyspać ? Czy w tym hotelu butikowym można wypocząć .
Dziękuje za pomoc i pozdrawiam serdecznie,
Leszek
Panie Leszku, w czasie naszej wizyty, w naszym pokoju, przy zamkniętych oknach w pokoju w którym nas zameldowano było bardzo cicho i spokojnie, więc jeśli jest to jedyna rzecz o którą Pan się martwi, to nie powinno być raczej problemu 🙂
Serdecznie dziękuje za odpowiedź. Ostatnie pytanie odnośnie o tym co pisałem tzn. czy da się w tym hotelu poczuć wyjątkowo i można w nim wypocząć ? Czy lepiej zarezerwować jakiś hotel bardziej na uboczu.
Pozdrawiam
To bardzo trudne pytania. Wyjątkowo można poczuć się niezależnie od miejsca i otoczenia, zatem i w hotelu zapewne się da. Nam się udało w tym miejscu odpocząć, ale to też bardzo indywidualna sprawa.