- Inne teksty z tej podróży:
- Szybka Recenzja: Austrian Airlines – Klasa Biznes w Airbus A319 Mediolan – Wiedeń
- Recenzja: Austrian Airlines – Klasa Biznes w Boeing B767 Wiedeń – Miami
- Recenzja: Avianca – Klasa biznes w Airbus A330 i A320 Miami –Bogota – Miami
- Szybka Recenzja: Avianca – Klasa ekonomiczna w Airbus A320 Bogota – Barranquilla – Bogota
- Szybka Recenzja: Radisson Rewards – Park Inn by Radisson Diamond Barranquilla, Barranquilla
- Recenzja: Avianca – Klasa biznes w Airbus A318 i A321 Barranquilla – Cali – Medellin – Bogota – Cartagena
- Recenzja: Hilton Honors – Conrad Cartagena, Cartagena
- Szybka Recenzja: Radisson Rewards – Radisson ar Hotel Bogota, Bogota
- Recenzja: SWISS – Klasa Biznes w Airbus A330 Miami – Zurych
- Szybka Recenzja: SWISS – Klasa Biznes w Embraer E190 Zurych – Mediolan
Linie: SWISS
Lot: LX 1628
Trasa: ZRH – MXP
Samolot: Embraer E190
Klasa: C (biznes)
Czas planowy: 13.00 – 13.55
Udany lot międzykontynentalny na pokładzie SWISS w klasie biznes wyostrzył nasze apetyty na dalszą część podróży. Jak się później okazało, poprzeczka została jednak zawieszona zbyt wysoko.
Boarding
Czas między powrotem z Miami a wylotem do Mediolanu spędzamy w naszym ulubionym saloniku SWISS Senator Lounge w terminalu E (Non-Schengen). Piękna, jesienna pogoda nam dopisuje i relaksujemy się na tarasie, przy okazji uprawiając samolotowy spotting.
Do bramki w strefie Schengen, z której będzie odlatywał nasz samolot do modowej stolicy świata, docieramy niespiesznie, idealnie w chwili, w której ma rozpoczynać się planowy boarding. Szwajcarska precyzja tym razem lekko zawodzi i na ekranie widzimy zmianę godziny wejścia na pokład o dziesięć minut. Jedna z agentek obsługujących ten lot wyjaśnia zebranym pasażerom przez mikrofon, że czekamy na gości transferowych i ich bagaże. Gdy upływa zadeklarowany czas, rozpoczyna się boarding. Jako pierwszy zostaje odprawiony pasażer, który podróżuje z niewymiarowym bagażem, gabarytami i kształtem zbliżonym do kontrabasu.
W następnej kolejności, do wyjścia zaproszeni są pasażerowie podróżujący w klasie biznes oraz statusowi, a dalej pozostali podróżni. Do samolotu wszyscy przewożeni są autobusami. Mimo, iż SWISS dysponuje tak zwanymi Business Shuttle, czyli małymi busami dowożącymi pasażerów klasy biznes do samolotów, gdy te nie parkują bezpośrednio przy gate na lotnisku w Zurychu, w przypadku tego rejsu, z nieznanych nam przyczyn, serwis ten nie był dostępny. Podczas naszego boardingu widzieliśmy z kolei, że do sąsiedniego samolotu pasażerowie premium są przewożeni dedykowanym busem.
Dzisiejszy lot obsługiwany jest przez szwajcarską linię lotniczą Helvetic Airways i wykonywany jest na pokładzie niespełna dziesięcioletniego Embraera E190LR.
Trzeba przyznać, że samoloty tego typu we flocie Helvetic’a nie dostarczają zbyt wielu wygód w klasie biznes. Standardem w europejskiej klasie biznes jest pozostawiony niezajęty, sąsiadujący fotel i to jedyne, na co możemy liczyć. Z jednej strony, to zawsze więcej, niż w klasie biznes na pokładzie Embraerów KLM, gdzie pasażerowie siedzą obok siebie. Z drugiej to znacznie gorzej niż w porównaniu do floty jednej z najlepszych według nas, europejskiej linii regionalnej AEGEAN Airlines, gdzie w pierwszych rzędach pasażerowie zawsze mają więcej miejsca na nogi. O braku gniazdek do ładowania sprzętu elektronicznego, czy też systemu rozrywki pokładowej nawet nie będziemy wspominać.
Pomiędzy pierwszym a drugim autobusem z pasażerami, do samolotu podjeżdża limuzyna SWISS. Kobieta kierująca autem przekazuje informację Szefowej Pokładu, że przywiozła dwóch pasażerów o statusie HON, najwyższym w programie Miles and More. Po chwili na pokład maszyny wsiada dwóch mężczyzn, którzy zajmują rząd za nami. Przez chwilę panuje małe zamieszanie, gdyż jeden z nich dysponuje walizką podręczną znacznie przekraczającą dopuszczalną wielkość i z tego powodu nie mieści się ona w schowku nad naszymi głowami. Stewardessa, która im asystuje, proponuje, aby nadać walizkę do luku bagażowego. Do gry wkracza Szefowa Pokładu, która witając HON’ów po nazwisku, zapewnia ich, że miejsce na niewymiarowy bagaż na pewno znajdzie się na pokładzie. Ostatecznie podróżuje on na jedynym pustym fotelu w klasie biznes.
Gdy wszyscy pasażerowie są już na pokładzie Personel pokładowy rozdaje gościom w klasie biznes zestaw powitalny. Serwis rozpoczyna się od dwóch HONów, Szefowa ponownie wita ich po nazwisku i wręcza butelkę wody mineralnej oraz wilgotny ręczniczek odświeżający. To samo czyni w stosunku do pozostałych pasażerów premium, rozpoczynając od rzędu pierwszego.
Po zakończonym boardingu, zamknięciu drzwi samolotu, Kapitan wita wszystkich na pokładzie przekazując informację, że dzisiejszy lot potrwa trzydzieści pięć minut, a podczas niego czekają nas bardzo dobre warunki pogodowe.
Pół godziny po planowanym starcie samolotu, wzbijamy się w powietrze z pasa 28.
Serwis
Parę minut później wyłączona zostaje sygnalizacja zapiąć pasy. Szefowa Pokładu rozwija zasłonę odgradzającą galley od klasy biznes i rozpoczyna przygotowania do serwisu.
W Embraerze Helvetic nie stosowana jest zwyczajowa zasłona pomiędzy klasą premium a ekonomiczną.
Serwis prowadzony jest przez jedną Stewardessę przy wykorzystaniu wózka. Na początku podawane są napoje. Do wyboru są wina (musujące, białe i czerwone), woda mineralna, soki i napoje gazowane oraz kawa i herbata, piwo, oraz mocniejsze alkohole.
Ostatecznie wszyscy pasażerowie otrzymują napoje. Jednocześnie tylko kilku pasażerów otrzymuje przekąski, w tym połowa naszej grupy. Jesteśmy odrobinę zaskoczeni takim obrotem sprawy. Wprawdzie serwis nie jest ani przesadnie bogaty, ani szczególny, a my w dodatku nie jesteśmy w ogóle głodni, ale ciekawi nas, co doprowadziło do takiej, a nie innej sytuacji. Postanawiamy poczekać – może nie wszystkie tace były załadowane do wózka i nasze porcje przyjadą w drugiej turze.
Nic bardziej mylnego. Po niespełna dziesięciu minutach serwis kończy się poczęstunkiem standardowymi szwajcarskimi czekoladkami, a my pozostajemy tylko z zamówionymi napojami.
Po krótkiej wymianie zdań ze Stewardessą okazuje się, że właściwy serwis ominął nas zupełnie przez przypadek. Zmieszana Załogantka przeprasza nas i oferuje poczęstunek. Tłumaczymy, że w miejsce poczęstunku wolimy kolejną turę napojów i prosimy, aby się nie przejmowała tą wpadką. Za chwilę w nasze ręce trafia zamówiona cola i dodatkowo czekolada na przeprosiny.
Ostatecznie, chyba wyszliśmy na tym lepiej, niż część grupy, która dostała standardowy poczęstunek składający się trzech małych przekąsek: sałatki z krewetek z awokado, kremu z galaretką o niezidentyfikowanym przez nas smaku z grzankami oraz pianki czekoladowej z owocami w alkoholu.
Do końca rejsu podziwiamy widoki za oknem, a jest na co patrzeć. Alpy prezentują się wyśmienicie.
Lądowanie
Po niespełna dwudziestu minutach lotu Kapitan ogłasza, że lądowanie w Mediolanie odbędzie się kwadrans po planowym czasie. Załoga przygotowuje kabinę do podejścia do lądowania. W tej samej chwili jeden z pasażerów o statusie HON, właściciel niewymiarowej walizki, postanawia bez słowa uprzedzenia ani konsultacji zamknąć nawiewy nad pasażerem siedzącym na poprzedzającym go fotelu. Po lądowaniu z ciekawości oddamy się lekturze benefitów dla pasażerów o najwyższym statusie w Miles and More, aby zweryfikować ten nowy rodzaj uprawnień.
Samolot ląduje w Mediolanie o godzinie 14.10. Kołując na stanowisko parkingowe mijamy dwa samoloty Emirates. Taki widok, nieczęsty w Europie, wywołuje uśmiech na naszych twarzach.
Po zaparkowaniu dość długo oczekujemy na podstawienie schodów do drzwi samolotów. Dolce far niente dotarło jak widać również na lotnisko.
Odbiór bagażu
Ponieważ pomimo naszych usilnych starań, na lotnisku w Bogocie przewoźnik nie mógł nadać naszych bagaży bezpośrednio do Warszawy, w hali przylotów sprawdzamy z której taśmy będziemy odbierać walizki, aby następnie nadać je osobiście na lot do domu.
Ponad pół godziny oczekujemy na rozładunek samolotu. Po kolejnych dwudziestu minutach, czyli prawie godzinę po lądowaniu z Zurychu, naszym oczom ukazuje się komunikat o zakończonym rozładunku bagaży z naszego lotu. Naszych walizek nie ma.
W zaistniałej sytuacji zgodnie z zasadami, zmierzamy do biura rzeczy zaginionych (Lost and Found). Tam, już po paru chwilach obserwacji sposobu działania Obsługi wiemy, że musimy uzbroić się w anielską cierpliwość. Przy braku kolejki do stanowiska dla pasażerów statusowych i klas premium obsługa naszego zgłoszenia zajmuje niemalże godzinę. Całe szczęście, że do kolejnego lotu mamy pięć godzin czasu oczekiwania.
Podsumowanie
O ile na trasie międzykontynentalnej SWISS przypadł nam do gustu, o tyle rejsu regionalnego obsługiwanego przez Helvetic nie chcemy dłużej wspominać. Mało wygodny samolot i przeciętny serwis sprawiają, że ze średnią miną zerkamy na naszą kolejną rezerwację na loty w klasie biznes na pokładach szwajcarskiego przewoźnika. Mamy cichą nadzieję, że nastąpią jakieś zmiany w rozkładzie i uda nam się uniknąć Helvetic’a.