Atrakcyjną stawkę na pobyt w apartamencie wrocławskiego The Bridge udało nam się upolować na chwilę przed wybuchem pandemii. Była to przy okazji pierwsza rezerwacja – ofiara wirusa w naszym portfolio. Nasz planowany wyjazd zbiegł się w czasie z ogłoszeniem pierwszego lockdownu.
Zgodnie z głoszonymi w tym czasie przez Hotelarzy hasłami #RatujmyHotele #ZmieńTerminNieOdwołuj, postanowiliśmy skontaktować się z The Bridge Wrocław – MGallery w celu zmiany daty naszego pobytu. Jakież było nasze zdziwienie, kiedy w odpowiedzi usłyszeliśmy zdecydowane „NIE”.
To prawda – wierzyliśmy w tym czasie naiwnie, że groźny wirus zmieni coś w podejściu Hotelarzy do Gości. Niesieni tym przekonaniem, postanowiliśmy się nie poddawać i skonfrontować tę decyzję z „kimś wyżej”. Tu rozmowa przebiegała już w zupełnie innym trybie. Koniec końców uzgodniliśmy, że do hotelu wrócimy, kiedy sytuacja odnośnie podróży i sposobu funkcjonowania hoteli w obecnych warunkach stanie się jaśniejsza.
Tak też się stało – po kilku miesiącach, w kilku prostych mailach ustaliliśmy termin naszej wizyty. Uprzejma i zapobiegawcza Pani Dyrektor zaznaczyła już na tym etapie, że nie jest w stanie przewidzieć, jak wyglądać będzie oferta hotelu za kilka tygodni, kiedy mamy się w nim pojawić, ze względu na nieustannie zmieniające się w tej kwestii regulacje prawne.
Na dzień przed planowanym przyjazdem kontaktuje się z nami telefonicznie Przedstawiciel hotelu, dopytując o planowaną godzinę przyjazdu oraz ewentualne dodatkowe udogodnienia, poza tymi, które wpisaliśmy w specjalnej rubryce podczas dokonywania rezerwacji. Dowiedziawszy się, że do Wrocławia dotrzemy samolotem, proponuje również zorganizowanie transportu do hotelu
Nasz lot do Wrocławia jest jednym z pierwszych, który odbywamy po oficjalnym ogłoszeniu pandemii. Wszystko wydaje się tym razem zupełnie inne niż rutyna, do której przywykliśmy w czasie wcześniejszych podróży.
Po przyjeździe
Do hotelu docieramy o zaplanowanym czasie. W recepcji wita nas uśmiechnięta Pani Agata. W czasie załatwiania formalności, w miłej rozmowie, dopytuje nas o przebieg naszej podróży, plany we Wrocławiu, przeplatając niezobowiązujący small talk informacjami na temat hotelu – godzinach podawania śniadań, czasowym wyłączeniu usług SPA, konieczności rezerwacji wizyt w strefie ćwiczeń i saunie (jednocześnie z tych udogodnień mogą korzystać tylko pojedyncze osoby lub goście przebywający w tym samym pokoju).
Wraz z kluczami do pokoju 339 – jednego z ulubionych Pani Agaty, z pięknym widokiem na katedrę, jako członkowie programu ALL Accor’a, otrzymujemy również vouchery na napoje do wykorzystania w hotelowym barze.
Uzbrojeni w wiedzę, ruszamy windą na trzecie piętro, gdzie w głębi korytarza znajduje się apartament 339.
Zanim jednak do niego dotrzemy, tuż przed drzwiami, uprzejme Pracownice Houskeepingu informują nas, że pokój nie jest jeszcze gotowy, równocześnie przekazując tę informację do Recepcji.
Nie pozostaje nam nic innego niż wrócić do lobby. Tu kolejne wielkie zaskoczenie – zanim drzwi windy zdążą się do końca otworzyć, ponownie spotykamy wyśmienitą Panią Agatę, która przeprasza nas za zaistniałą sytuację i wręcza gotowe już karty klucze do kolejnego pokoju.
Pokój – executive suite 525
Tym razem trafiamy na piąte piętro, do executive suite 525. Apartament składa się z przestronnego pokoju dziennego wyposażonego w kanapę, fotel, stolik kawowy, telewizor, minibar, ekspres do kawy oraz zestaw do parzenia herbaty.
Dużym atutem tego pomieszczenia są wielkie okna i rozpościerający się z nich widok na Odrę, oraz panoramę miasta.
W sypialni pierwsze skrzypce gra oczywiście duże, wygodne łóżko typu king, ale ważny, szczególnie w dzisiejszych czasach jest też sporych rozmiarów blat, spełniający świetnie funkcję wygodnego biurka. Dla komfortu gości, wszystkie niezbędne złącza zainstalowano tu w poziomie, w zasięgu ręki.
Sypialnie połączona jest za pomocą szklanej, fakturowanej ściany z łazienką. W przypadku naszego apartamentu była ona spora, wyposażona zarówno w wannę, jak i wygodny prysznic typu walk-in.
Z rzeczy, do których nie zdążyliśmy jeszcze przywyknąć – na gości czekał w pokoju zestaw „Protection Kit” w postaci czarnego pudełka z logiem Accor Live Limitless, zawierający parę maseczek higienicznych, oraz małe opakowanie żelu do dezynfekcji rąk. Bardzo przydatne w obecnych czasach drobiazgi.
Kilka minut po naszym wejściu do apartamentu, otrzymaliśmy również zestaw powitalny w postaci dwóch naturalnych soków jabłkowych, oraz słodyczy.
Po kolejnym przyjeździe
Nasza kolejna wizyta w The Bridge, a na pewno jej początek, przebiegała już zupełnie inaczej. Na etapie rezerwacji uzgodniliśmy rezerwację konkretnego, polecanego przez Pracownika Hotelu junior suite’a.
Po dotarciu do hotelu, jak zwykle miła, uśmiechnięta i profesjonalna Pani Agata nie miała dla nas najlepszych wieści. Zarezerwowany apartament okazał się być niedostępny. Mimo znikomej liczby gości, nie było też szans na upgrd. Zdziwiło nas to bardzo, nie tylko ze względu na małe obłożenie, ale głównie za sprawą bajecznych relacji na hotelowym Instagramie.
Na tym skończyły się jednak przedprzyjazdowe uprzejmości. Telefonu na dzień przed przyjazdem tym razem nie było.
Po krótkiej pogawędce, odebraniu voucherów na napoje oraz kart-kluczy, ruszyliśmy znaną nam drogą do wind, aby udać się do pokoju.
Pokój – junior suite 438
Apartament 438 okazał się pokojem narożnym. Z jego okien, zatrzymujący się w nim goście, mają niemal na wyciągnięcie ręki Katedrę św. Jana Chrzciciela, z drugiej zaś seminarium duchowne.
Pokój jest spory, z centralnie ustawionym, wielkim łóżkiem. Wystrój nie odbiega znacząco od tego z „pełnego apartamentu” – jest po prostu nieco bardziej „kompaktowo”.
Nieco mniejsza, siłą rzeczy, łazienka, pozbawiona jest w stosunku do poprzedniego pokoju wanny. Wzbogaciła się za to o źródło naturalnego światła w postaci bocznego okna, ciągnącego się od sufitu do samej niemal podłogi. Taki element, szczególnie dobrze zaprojektowany – tak było w tym przypadku – zawsze cieszy.
Podczas tej wizyty, doświadczyliśmy też jednego z niewielu problemów w eksploatacji pokoju. Podczas próby wieczornego przeglądania Netflixa, okazało się, że nie da się zalogować do hotelowego systemu dającego dostęp do funkcji Chromecast. Bez większej wiary w sukces rozwiązania sytuacji jeszcze tego samego wieczoru, kontaktujemy się z Recepcja, gdzie cały czas dzielnie dyżuruje Pani Agata. Dowiadujemy się, że systemem zawiaduje firma zewnętrzna, system sprawiał już tego dnia kłopot, ale według wszelkich informacji od podwykonawcy, na chwilę obecną wszystko powinno działać poprawnie. Mimo to, Pani Agata nie tylko skontaktowała się z dostawcą usług bez zbędnej zwłoki, ale jeszcze po kilkunastu minutach zadzwoniła do nas informując o postępach prac i upewniając się, że nasz problem został ostatecznie rozwiązany, czekała cierpliwie, aż uporamy się z wszystkimi niezbędnymi krokami służącymi logowaniu. Z jednej strony to mały, niezbyt znaczący gest, z drugiej jednak, z takich właśnie składa się doświadczenie, które zostaje w pamięci na długo.
Rekreacja, wypoczynek
W ramach rozrywki i rekreacji, wrocławski The Bridge oferuj swoim gościom strefę relaksu, The Bridge SPA, salę ćwiczeń, oraz zlokalizowany na dachu taras z panoramicznym widokiem na miasto.
Podczas naszej pierwszej wizyty, obowiązujące w hotelu zasady wymagały, aby chcąc skorzystać z któregoś z udogodnień znajdującego się w zamkniętym pomieszczeniu, należało dokonać rezerwacji z wyprzedzeniem, co gwarantować miało dostęp do nich na wyłączność, w ramach ograniczonego czasu.
Z pomocą Recepcji, dokonaliśmy więc bookingu na interesujący nasz termin. Kiedy nadeszła pora na nasze odwiedziny w strefie relaksu, okazało się, że miejsce to nie zostało sprzątnięte po poprzednich gościach, a na dodatek w zarezerwowanym dla nas czasie na miejscu pojawiło się spore grono osób, które z uporem godnym większej sprawy twierdziły, że to one zarezerwowały tę właśnie porę na swoją wizytę.
Niestety, nikt z Obsługi nie panował nad tym co dzieje się w ramach wprowadzonych przez Hotel zasad i ograniczeń.
Bridge SPA i związane z nim zabiegi pozostawały niedostępne podczas wszystkich naszych pobytów. Nieczynna pozostawała też stale strefa ćwiczeń, z której, jak reklamuje hotel, rozciąga się niepowtarzalny widok na zrewitalizowane bulwary odrzańskie.
Podczas kolejnego pobytu, jedną z głównych atrakcji, na które „ostrzyliśmy sobie zęby” była raz jeszcze strefa relaksu. Nasz apetyt wyostrzyły jeszcze pojawiające się dosłownie na kilka dni przed naszym przybyciem relacje rozpływającego się nad urokami tego miejsca influencera na Instagramie hotelu.
Podczas naszej wizyty kilka dni później, mimo braku zmian przepisów w międzyczasie, okazało się jednak, że strefa nie jest dostępna dla gości od dłuższego czasu.
Świetnym miejscem na chwilę relaksu i refleksji jest na pewno hotelowy taras widokowy, znajdujący się na dachu obiektu. Zarówno podczas ciepłego, letniego dnia, jak i chłodniejszych, niemal jesiennych wieczorów, widoki z tego miejsca mogą cieszyć i inspirować. Dostrzec stąd można zarówno niedalekie bloki, zlokalizowane za rzeką centrum miasta, jak i pobliską zieleń, oraz budynki pobliskich kościołów i katedry.
Śniadanie
Podczas naszych wizyt, śniadania serwowane były gościom na dwa sposoby. Podczas pierwszego pobytu, goście skorzystać mogli zarówno z menu dań ciepłych, przygotowywanych w kuchni wedle ich życzenia – tu główną rolę grały śniadaniowe evergreeny, czyli jajka na wiele sposobów, pankejki, owsianki i temu podobne dania. Drugą część oferty stanowił niewielki bufet, obsługiwany przez Zespół Kelnerski. Tu również mogliśmy wybrać kilka klasycznych ciepłych dań bufetowych jak kiełbaski, bekon czy jajecznica. Były też dania zimne – wędliny, sery, płatki, owoce, warzywo, pieczywo czy wypieki. Obsługa uwijała się jak w ukropie, wszystko działało na tip top.
Podczas kolejnej wizyty, element bufetowy został wyeliminowany (w jego miejsce pojawił się sklepik z wyrobami restauracji dostępnymi na wynos), a w zamian pojawiło się krótkie menu elementów śniadaniowych, które można było zamówić z dostawą do stolika.
Restauracja Craft
Odwiedzając The Bridge Wrocław po raz pierwszy, chcieliśmy skosztować hotelowej kuchni. Świetnym wstępem do biesiady zdawały się być vouchery na napoje, które otrzymaliśmy podczas meldowania w ramach benefitów statusowych w programie lojalnościowym sieci Accor.
The Bridge należy pochwalić za szczodrą politykę w kwestii kuponów na napoje – w ich ramach mogliśmy wybrać dowolny napój z karty (z wyłączeniem szampanów i niektórych win). To niezbyt często spotykana opcja. Spróbowaliśmy mixów o nazwach „Secret garden” i „Dragon’s hill” – oba smaczne, z dodatkowymi plusami za dymne efekty wizualne w przypadku tego drugiego. W dalszej kolejności postanowiliśmy spróbować barowych standardów – Long Island Iced Tea i Pina Colada. W ich przypadku nie możemy się jednak rozpływać nad wyśmienitą jakością – były po prostu przeciętne.
Karta menu restauracji jest bardzo krótka i szczerze mówiąc, żadne z oferowanych w czasie naszej wizyty dań nie przekonało nas do siebie. Z tego względu, a także z powodu coraz większych tłumów, oraz braku przestrzegania obowiązujących natenczas zasad sanitarnych, zrezygnowaliśmy z kolacji.
Na szczęście w okolicy znajduje się jedna z naszych ulubionych wrocławskich restauracji.
Podczas kolejnego pobytu było już znacznie lepiej – w każdym razie w kwestii przestrzegania zasad epidemicznych. Tym razem zdecydowaliśmy się na na skosztowanie podawanego na ciepło drinka o nazwie Peach – jak sama nazwa wskazuje, dało się w nim wyczuć wyraźny aromat brzoskwini, a także, reklamowany jako „kobiecy” i podawany w formie przypominającej flakony perfum Ceres.
Menu restauracyjne znów nieco nas rozczarowało, zdecydowaliśmy się jedynie na deser. Fondant, który dotarł do naszego stolika był wyśmienity – bardzo czekoladowy, ciepły, kruchy z wierzchu, płynny w środku, po prostu fantastycznie.
W ramach kolacji zadowolić się musieliśmy zakupionymi w hotelowym sklepiku, przygotowywanymi na miejscu wypiekami. Te nie zawiodły – zarówno drożdżówki jak i chałka z migdałami były wyborne.
Dobrym duchem naszej wizyty w restauracji Craft była tym razem Pani Joanna, która tego wieczoru doradzała nam w sprawie drinków, jedzenia i zakupów.
Obsługa
Trudno jednoznacznie ocenić obsługę w The Bridge Wrocław. Świetne wrażenie zrobił na nas kontakt zarówno z „kimś wyżej”, jak i kontakt w przededniu przyjazdu, podczas pierwszej wizyty, i to pomimo tego, że mimo omówienia dokładnej pory naszego przyjazdu, nasz pokój w umówionym czasie nie był dla nas gotowy. Tu jednak zadziałała magia i pełen profesjonalizm niezastąpionej Pani Agaty, która jest gwiazdą na firmamencie tego miejsca – uśmiechnięta, empatyczna, proaktywna, a przede wszystkim profesjonalna w każdym calu.
Niestety, kiedy poprzeczka ustawiona jest tak wysoko, brak telefonu przed kolejnym przyjazdem, brak dostępności uzgodnionego, konkretnego pokoju, a także problemy podczas serwisu śniadaniowego, kiedy nie dotarła część zamówionych dań i napojów, a także elementów zastawy, tworzą sporą rysę na pięknym skądinąd obrazie.
Nie sposób też nie wspomnieć o chorobie toczącej sporą część hoteli, która ujawniła się również w przypadku The Bridge Wrocław. Na swój użytek nazywamy ją „malowaniem trawy na zielono” bądź „influenzozą”. Hotel epatuje w swoich mediach społecznościowych idyllicznymi obrazkami z pobytów influencerów, który nie wytrzymuje porównania z tym, co otrzymuje na miejscu zwykły, szary, płacący klient. Wspominaliśmy o tym schorzeniu w przypadku wcześniejszych recenzji innych obiektów, i z niekłamaną przykrością stwierdzamy, że dosięgło ono również to miejsce.
Podsumowanie
Podsumowanie naszych doświadczeń związanych z wrocławskim The Bridge nie jest łatwe. Z jednej strony przypadły nam do gustu interesujące wnętrza, świetna lokalizacja, unikalny taras widokowy oraz świetna obsługa uosabiana w naszej pamięci przez Panią Agatę z Recepcji.
Z drugiej jednak strony, doświadczenie hotelowe to kwestia percepcji, a tej niedźwiedzią przysługę wyświadcza niemal każdego dnia dział marketingu hotelu. Nierzeczywisty obraz podejścia do klienta, ukazywany w ramach współprac z influencerami, w stosunku do tego, czego spodziewać się mogą „szarzy”, nawet powracający goście, rodzić może rozczarowanie, zanim jeszcze przekroczymy próg samego hotelu.
Po raz kolejny mamy więc do czynienia z obiektem, który w miejsce prezentacji swoich rzeczywistych atutów, w ramach nierzeczywistego marketingu, woli swoich potencjalnych gości mamić rzeczami dla nich niedostępnymi. Szkoda.
Dane kontaktowe
The Bridge Wrocław – MGallery
plac Katedralny 8, 50-329 Wrocław
Galeria
