Bilety na ten lot kupiliśmy niejako przypadkiem. Wprawdzie planowaliśmy urlop w Azji, ale na naszej mapie nie znajdowała się Tajlandia. Kiedy w świąteczny poranek na forach lotniczych pojawiła się informacja o świetnej “promocji” nie mogliśmy odmówić sobie przetestowania nowej linii lotniczej w klasie biznes. Z kolei Kazachstan i Nur Sułtan (dawniej Astana) były na liście naszych destynacji do odwiedzenia w rychłej przyszłości. Nie myśląc wiele, uzgodniliśmy, że Bangkok będzie tym razem naszym lotniskiem transferowym i chwilę później cieszyliśmy się z nowych etixów. W sam raz pod choinkę! Nad dalszymi planami i biletami postanowiliśmy zastanowić się po powrocie z noworocznego urlopu w Malezji i Wietnamie. Jeszcze wtedy nie wiedzieliśmy, że życie samo dopisze nam dalszy ciąg tej podróży znacznie szybciej niż planowaliśmy.
Na trasie z Ałmat do stolicy Tajlandii i z powrotem mieliśmy lecieć na pokładzie praktycznie nie spotykanych w Europie Boeing 757, ale niestety na dwa miesiące przed wylotem linia lotnicza zmieniła maszynę i ostatecznie mieliśmy okazję przetestować jedne z ostatnich wyprodukowanych, pasażerskich Boeingów B767.
Przed lotem z Ałmat korzystamy z najgorszego saloniku biznesowego w jakim mieliśmy okazję gościć. Boarding na lot rozpoczyna się po czasie i procedura wejścia na pokład jest dość osobliwa, pierwszy raz mamy z taką do czynienia. Nie ma zwyczajowych bramek, przy których znajduje się kontuar, za którym stoją agenci lotniskowi, zamiast tego, są tylko dwie pary drzwi, oznaczone numerami (1 oraz 2-5). Nasz boarding ma być prowadzony z gate 4, zatem o godzinie planowanego wejścia na pokład ustawiamy się wraz z innymi pasażerami przy drzwiach oznaczonych 2-5 i czekamy. Parę minut później pojawia się Pracownik lotniska, który otwiera szklane drzwi i kieruje nas korytarzem dalej. Nie ma tu mowy o żadnych komunikatach głosowych o rozpoczętym boardingu. Trzeba się orientować i już. Przejście prowadzi nas do wejścia do jetbridge’a, przy którym następuje skanowanie kart pokładowych i jesteśmy wpuszczeni do rękawa. Następnie, przed samymi drzwiami do samolotu kolejny Pracownik lotniska, tym razem w mundurze, sprawdza nasze boarding passy i pozwala na wejście do maszyny. Do samolotu wchodzimy drzwiami 1L i jesteśmy witani przez Stewardessy, które ponownie proszą o okazanie kart pokładowych. Uff, w końcu jesteśmy na pokładzie. Szybko odnajdujemy nasze fotele, co nie jest trudne, gdyż zajmujemy miejsca w pierwszym rzędzie.
Układ siedzeń w Boeing 767 linii Air Astana to 1-2-1. Jest on bardzo podobny do tego, który znamy z pokładów Azul’a, czy też Austrian Airlines. Na fotelach czekają na pasażerów poduszki w biało niebieski wzór, charakterystyczny dla kazachskiego przewoźnika.
Każde siedzenie wyposażone jest w lampkę do czytania, rozkładany stolik, uchwyt na butelkę, port USB i standardowe gniazdo ładowania sprzętów elektronicznych, oraz schowek na buty. Warto wspomnieć, że najwygodniejsze są fotele w pierwszym rzędzie, gdyż posiadają najwięcej miejsca na nogi. Z minusów jakie dostrzegliśmy już na wstępie naszej podróży było umiejscowienie i czułość panelu sterowania położeniem fotelu. W trakcie krótkiego czasu udało nam się wielokrotnie niezamierzenie rozłożyć podnóżek do różnych pozycji. Brakuje nam też indywidualnych nawiewów, a nad każdym pasażerem świeci się tylko jedno światełko, co w dalszej części lotu spowoduje, że wykonanie akceptowalnej jakości zdjęć, szczególnie podczas serwisów, stanie się sporym wyzwaniem.
Po zakończonym boardingu Stewardessy rozdają pasażerom kosmetyczki podróżne. Po szybkiej weryfikacji zawartości stwierdzamy, że jest to jeden z ciekawszych zestawów. Poza standardowymi akcesoriami jak maska na twarz, szczoteczka i pasta do zębów, zatyczki do uszu, krem i balsam do ust, znajdujemy tu również szczotkę do włosów/grzebień, kapcie, płyn do płukania ust, długopis, płyn do mycia twarzy i pilniczek.
Załoga częstuje nas też napojami powitalnymi. Do wyboru są lemoniady malinowe i cytrynowe, woda oraz wino musujące, ale załoga nie ogranicza się tylko do takiego wyboru. Jeden z pasażerów poprosił o whiskey i również ją otrzymał.
Chwilę przed rozpoczęciem kołowania i instrukcji bezpieczeństwa otrzymujemy drukowane menu oraz propozycję gazet. Po paru chwilach Stewardessa zbiera zamówienia pasażerów. W trakcie tego lotu przewidziano jeden posiłek, dostępne też będą przekąski na życzenie.
W drogę do Bangkoku startujemy dwadzieścia minut po rozkładowym czasie. Parę minut po starcie Załoga rozdaje pasażerom kocyki, a chwilę później ciepłe, wilgotne ręczniczki. Po niespełna pół godzinie od startu rozpoczyna się serwis. Na początek podawane są napoje z wózka oraz przekąski – małe finger-food’y (rolada z łososiem oraz bakłażan z serem) oraz prażone fasolki. Obsługiwane są jednocześnie oba rzędy, a serwis jest prowadzony bardzo sprawnie. Załoga mówi świetnie po angielsku, jest miła i uczynna. Wielokrotnie dopytuje pasażerów, czy mają jeszcze na coś ochotę. Po przekąskach, Załoga nakrywa stoliki białymi obrusami i rozpoczyna właściwy serwis. Dania podawane są na tacy i serwowane począwszy od ostatnich rzędów kabiny biznes.
Wędzona pierś z kaczki jest jędrna i smaczna, pasta z serka z brzoskwinią i orzechem włoskim rewelacyjna, niestety ostatni element przystawki, czyli baba ganoush jest dość przeciętny i zbyt wilgotny.
Ledwo kończymy to danie, a załoga już podaje zupę z groszku. Kolorystycznie nie wygląda najlepiej, prawdopodobnie dużo złego robi jej niebieska poświata w kabinie, ale za to w smaku broni się wyśmienicie. Dodatkiem do zupy są pyszne, chrupiące ziołowe grzanki. Zanim zdążymy się odprężyć po zupie, na tacy lądują drugie dania.
Dorada z grilla w lekkim sosie cytrusowym jest smaczna i nieprzesuszona, a warzywa śródziemnomorskie chrupiące. Minusem jest fakt, że w rybie były ości, które trudno było zauważyć, szczególnie przy specyficznym, słabym oświetleniu kabiny. Bardzo smakowała nam surówka z buraków i marchwi. Najczęściej ten element serwisu jest najsłabszy, ale nie w przypadku Air Astana.
Nasz drugi wybór to wolno gotowana polędwica wołowa z ryżem jaśminowym i pieczonymi warzywami. Mięso jest miękkie, soczyste, smaczne, a sos aromatyczny. Dodatki w postaci ryżu i warzyw bardzo poprawne, idealnie uzupełniają to danie.
Na deser próbujemy ciasta czekoladowe, które nie zapadną na długo w naszej pamięci oraz wybór serów.
Pod koniec serwisu jedna ze Stewardess rozdaje pasażerom butelki wody mineralnej a druga karty imigracyjne do Tajlandii oraz vouchery na Fast Track do kontroli imigracyjnej. Zdarzało nam się parę razy korzystać z szybkiej ścieżki po przylocie do Bangkoku i uznajemy to za duży benefit podróży w klasie biznes.
Po posiłku Załoga bardzo sprawnie sprząta kabinę i gasi światło. Większość pasażerów zasypia. My, zanim udamy się na spoczynek, sprawdzamy jeszcze ofertę internetu na pokładzie, do której już co najmniej dwukrotnie zachęcała Szefowa Pokładu w komunikatach głosowych. Zmęczeni dotychczasową podróżą i późną porą zasypiamy.
Na niecałe pół godziny przed lądowaniem Załoga rozpoczyna sprzątanie kabiny – zbiera kocyki oraz drukowane menu a także ponownie rozdaje pasażerom małe butelki wody mineralnej.
W Bangkoku lądujemy przed czasem rozkładowym.
Linie: Air Astana
Lot: KC932
Trasa: BKK – ALA
Samolot: Boeing 767
Klasa: C (biznes)
Czas planowy: 10.15 – 16.25
Na lotnisku w Bangkoku pojawiamy się dwie godziny przed planowym odlotem. Odprawa biletowo – bagażowo przebiega sprawnie, nadajemy bagaże rejestrowane, odbieramy karty pokładowe oraz zaproszenie do saloniku Miracle i voucher na przejście szybką ścieżką kontroli bezpieczeństwa.
Boarding rozpoczyna się kwadrans po czasie i przeprowadzony jest w sposób chaotyczny, bez jakiegokolwiek porządku. Do samolotu wszyscy pasażerowie wchodzą jednym rękawem, przez drzwi 1L. Po zakończonym boardingu okazuje się, że w klasie biznes podróżuje dziś tylko 4 pasażerów.
Choreografia i kolejność zdarzeń w kabinie nie odbiega znacznie od tego, czego byliśmy świadkami na locie z Ałmat do Bangkoku. Na początku serwowane są napoje powitalne, następnie rozdawane są kosmetyczki podróżne, gazety, kocyki i menu. Z informacji od znajomych wiemy, że w klasie ekonomicznej Air Astana również rozdaje pasażerom kosmetyczki podróżne. Pytamy, czy jest możliwość zamiany naszej, w odpowiedzi otrzymujemy komplet wszystkich dostępnych na pokładzie zestawów. Bardzo dziękujemy!
Pół godziny po rozkładowym czasie startu samolot rozpoczyna kołowanie do progu pasa, a załoga zbiera zamówienie na posiłki. Wzorem poprzedniego rejsu, przed serwisem podane są ciepłe wilgotne ręczniczki. Następnie serwowane są napoje i amuse bouche (prażona fasolka oraz szaszłyk warzywno-serowy). Załoga ponownie jest niezwykle szybka i zorganizowana. Wymiana talerzy, nakrycie stolika, czy podanie napojów to kwestia chwili. Dodatkowo, Stewardessy są sympatyczne, z każdym pasażerem zamienią kilka słów.
W ramach dzisiejszego lunchu Air Astana proponuje przystawkę z krewetek, sałatkę z awokado i pomidorów oraz zupę z dyni i kokosa, a także wybór dań głównych. Decydujemy się na nudle z delikatną laksą curry, cukinią, słodką dynią, smażonym tofu oraz grillowaną polędwicę wołową w sosie demiglas z warzywami.
Jędrne i soczyste krewetki bardzo smakowały miłośnikom owoców morza, a sałatka po raz kolejny bardzo pozytywnie nas zaskoczyła. Pozytywnie oceniamy też dyniowo-kokosową zupę. Była aromatyczna, a paprykowo-czosnkowe grzanki podbijały jej smak dodatkowo.
Zdecydowanie mniej przypadły nam do gustu dania główne i zbyt słodkie desery. Nudle były zbytnio wysuszone a polędwica twarda i trudna do krojenia czy gryzienia.
W przeciwieństwie do poprzedniego, nocnego rejsu, na locie dziennym na półtorej godziny przed lądowaniem w Ałmatach załoga serwowała małe, ciepłe przekąski – croissant z mozzarellą i pomidorem oraz ciastko z ananasem i budyniem.
W zachmurzonych Ałmatach lądujemy względnie o czasie i udajemy się na kolejny rejs, tym razem do Kijowa.
Dwa długie rejsy na pokładzie Air Astana oceniamy pozytywnie głównie dzięki zaangażowanej, sympatycznej i uśmiechniętej załodze, która troszczyła się o wszystkich pasażerów.
Jeśli chodzi o wygodę, to klasa biznes w Boeing 767 nie jest najbardziej komfortowym produktem premium jakim podróżowaliśmy. Poza pierwszymi rzędami jest dość ciasno, z małą ilością miejsca na nogi w pozycji leżącej. Catering również nie zachwycił, jedzenie było dość nierówne w smaku i przyrządzeniu.
Przy względnie krótkich rejsach poniżej sześciu czy siedmiu godzin produkt ten się broni, ale na dłuższych trasach raczej nie zdecydowalibyśmy się na podróż tą linią.
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may affect your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.