Podczas naszej ostatniej wyprawy do Nowej Zelandii postanowiliśmy zwiedzić trzy miasta na obu wyspach: Auckland, Wellington i Christchurch. Mieliśmy na to 8 dni, w związku z czym jedynym rozsądnym środkiem transportu okazał się samolot. Jeśli samolot, to naszym wyborem numer jeden są linie należące do sojuszu Star Alliance. Zbieramy tu mile i posiadamy najwyższy status – Star Alliance Gold – a więc możemy korzystać z kilku przydatnych benefitów, takich jak możliwość nadania dodatkowej sztuki bagażu, możliwość skorzystania z saloników lotniskowych, wejścia na pokład w pierwszej kolejności czy też priorytetowego doręczenia bagażu na lotnisku docelowym. Ponieważ narodowy przewoźnik Nowej Zelandii, linia Air New Zealand, należy do Star Alliance, to ofertę tej linii sprawdziliśmy w pierwszej kolejności. Podróżowaliśmy z dwiema dużymi walizkami, więc szczególną uwagę zwracaliśmy na ceny biletów w taryfach z bagażem rejestrowanym.
Tu z pomocą przyszedł nam właśnie status w Star Alliance. Mogliśmy zrobić rezerwację dla dwóch pasażerów w klasie ekonomicznej (jedynej oferowanej przez Air New Zealand na lotach krajowych), gdzie jeden podróżował z biletem w najniższej taryfie “seat”, bez bagażu rejestrowanego (w tym bez bagażu statusowego), podczas gdy drugi pasażer miał wykupiony bilet w taryfie “seat+bag”, w której przysługiwało mu nadanie nawet dwóch sztuk bagażu (jeden wynikający z taryfy, drugi ze statusu *G). Było to zdecydowanie najkorzystniejsze kosztowo rozwiązanie dla nas. Dodatkowym, przydatnym, a rzadko spotykanym rozwiązaniem jakie oferuje Air New Zealand, jest możliwość zrobienia jednej rezerwacji dla wielu osób podróżujących z biletami wykupionymi w różnych taryfach.
Posiadanie jednej rezerwacji ułatwia między innymi proces odprawy online. Warto w tym miejscu wspomnieć, że coraz więcej linii nie pozwala pasażerom na bezpłatny wybór miejsc obok siebie, nawet jeśli mają oni tę samą rezerwację. Wyjątkiem są zazwyczaj pasażerowie ze statusami, którzy mają często znacznie większy wybór miejsc, oraz z reguły mogą siedzieć obok siebie.
Po zakupie biletów wybraliśmy sobie bezpłatnie miejsca w samolotach. W Airbus A320 nasz wybór padł na rząd dwunasty przy wyjściu awaryjnym, a w ATR72 zajęliśmy jedne z ostatnich rzędów, które w samolotach tego typu są rzędami priorytetowymi, gdyż boarding prowadzony jest przy użyciu tylko tylnych drzwi. Jednocześnie zauważyliśmy, że nowozelandzki przewoźnik stosuje tak zwany “soft block” dla pasażerów statusowych. Oznacza to, że miejsce obok nas pozostanie wyłączone z wyboru dla innych pasażerów (zablokowane) do czasu, gdy przewoźnik ma dostępne inne miejsca w tym samolocie. W przypadku kiedy nie wszystkie miejsca na dany lot zostały sprzedane, mamy szansę na dodatkową przestrzeń.
Linie: Air New Zealand
Lot: NZ 461
Trasa: AKL – WLG
Samolot: Airbus A320
Klasa: Y (ekonomiczna)
Czas planowy: 21.00 – 22.05
Parę godzin przed planowanym wylotem z Auckland do Wellington otrzymujemy wiadomość od linii lotniczej, że nasz lot jest opóźniony o trzydzieści pięć minut, w związku z tym możemy przebukować się na wcześniejszy rejs.
W notyfikacji otrzymujemy link, który przenosi nas na stronę przewoźnika, ale z niewiadomych powodów nie możemy dokończyć zmiany rezerwacji. Znajdujemy się w terminalu międzynarodowym lotniska w Auckland, gdzie właśnie przylecieliśmy z Sydney. Udajemy się więc do stanowisk odprawy priorytetowej Air New Zealand i tam próbujemy dowiedzieć się czegoś więcej.
Pani, która nas obsługuje checkuje nasze bagaże na lot krajowy, oraz informuje, że nie może nas przebukować na inny rejs, gdyż nie mamy taryfy „flex”, pozwalającej na bezpłatne zmiany rejsów. Wyraża zdziwienie, że otrzymaliśmy wprowadzającą w błąd wiadomość i przeprasza za niedogodności. Jeden z naszych bagaży otrzymuje zawieszkę “heavy”, gdyż waży nieco ponad przepisowe dwadzieścia trzy kilogramy. Na szczęście lekka nadwaga nie powoduje konieczności dopłacenia za przekroczenie limitu. Jak się później okazuje, przewoźnik wszystkie bagaże o wadze powyżej dwudziestu kilogramów oznacza jako “ciężkie”.
Po dokonanej odprawie bagażowej udajemy się do busa, który zawozi nas do położonego niedaleko terminala krajowego, gdzie bardzo sprawnie przechodzimy kontrolę bezpieczeństwa i kierujemy się do lounge’a Air New Zealand, na piętrze terminala. Salonik pęka w szwach i dopiero po dłuższej chwili udaje nam się znaleźć dwa wolne miejsca. Przed nami co najmniej trzy godziny oczekiwania na nasz opóźniony lot. Po pewnym czasie zostajemy wywołani przez recepcję, gdzie przedstawicielka Air New Zealand wielce zatroskanym głosem informuje nas, że nasz samolot ma kolejne opóźnienie i ona aktualnie próbuje nas przebukować na wcześniejszy lot. Widząc jej zaangażowanie i autentyczne przejęcie sprawą mówimy, że nie ma problemu i poczekamy na nasz samolot. Pani jest jednak nieugięta i głosem ciepłym, ale nieznoszącym sprzeciwu, przywodzącym na myśl głos babci mówiącej do wnuków, stwierdza: “Ja Was przebukuję, macie złoty status!” Nie protestujemy więcej. Po chwili rozmowy okazuje się, że jej zatroskanie wynikało z faktu, że nasz bagaż musiał być ponownie nadany (na lot, na który zostaliśmy przebookowani). Nie byłoby z tym problemu, gdyby nie krótki czas do odlotu naszego nowego samolotu. Aby mieć pewność, że bagaż również na ten lot zdąży, ktoś z nas musiał wyjść z lounge’a, zejść do hali odbioru bagażu, odebrać walizki z taśmy, oraz nadać je przy stanowisku check-in i wrócić do strefy airside, ponownie przechodząc przez kontrolę bezpieczeństwa. Całość zajęła mniej niż dziesięć minut, ale ilość przeprosin jakie usłyszeliśmy w związku z tą niedogodnością wprawiła nas w osłupienie.
Na pokład samolotu wchodzimy z rękawa i zajmujemy nasze miejsca w rzędzie dwunastym, przy wyjściu awaryjnym. Praktycznie wszystkie miejsca w samolocie są zajęte, poza jednym. Środkowe miejsce między nami pozostaje puste. Idealnie! W naszym rzędzie podłokietniki podnoszą się do pozycji pionowej, ale oparcia nie są odchylane. Mamy za to bardzo dużo miejsca na nogi. Nad każdym fotelem znajduje się indywidualne oświetlenie i nawiew. To, czego nam brakuje, to gniazda z prądem, gdyż w saloniku nie udało nam się naładować sprzętów, ze względu na panujący tłok. Na szczęście na ratunek przychodzą powerbanki. Załoga jest sympatyczna, chociaż bywa dość stanowcza i w szczególności podczas instrukcji bezpieczeństwa bardzo pilnuje, aby pasażerowie zapoznali się z jej zasadami. My zostajemy dodatkowo przeszkoleni, ze względu na zajmowane miejsca przy wyjściu awaryjnym.
Po starcie i wyłączeniu sygnalizacji “zapiąć pasy” uruchomione zostają monitorki nad siedzeniami. W ramach pokładowej rozrywki odtwarzane są reklamy, oraz słynny quiz Air New Zealand. W międzyczasie załoga rozpoczyna serwis – pasażerowie otrzymują przekąskę (słodką lub słoną, do wyboru ciasteczka i chipsy, również bezglutenowe) oraz napój (woda, herbata i kawa).
Rejs minął nam spokojnie i po pięćdziesięciu minutach lądujemy w Wellington. Cieszymy się, że linia dopuszcza możliwość zmiany rezerwację w sytuacji, gdy oryginalny lot jest opóźniony. Oczywiście, nie bez znaczenia jest fakt, że między Auckland a Wellington lata kilkanaście samolotów dziennie. Ostatecznie byliśmy w stolicy Nowej Zelandii półtorej godziny wcześniej niż planowaliśmy pierwotnie. W Śródziemiu witają nas bohaterowie trylogii Tolkiena – Gandalf i Wielki Orzeł.
Linie: Air New Zealand
Lot: NZ 5353
Trasa: WLG – CHC
Samolot: ATR72
Klasa: Y (ekonomiczna)
Czas planowy: 12.05 – 13.05
W Wellington, najbardziej wysuniętej na południe stolicy na świecie, spędzamy kilka dni, po czym udajemy się do kolejnego punktu naszej podróży.
Tym razem lecimy na wyspę południową, do Christchurch. Lot wykonywany jest samolotem turbośmigłowym ATR72. Nadajemy bagaże w stanowisku check-in i udajemy się do saloniku obsługującego loty regionalne. Po drodze ponownie mijamy bohaterów Władcy Pierścienia – Gandalfa, Wielkiego Orła i Smaug’a. W saloniku delektujemy się kawą przygotowaną przez baristę specjalnie dla nas i obserwujemy naszego ATR’a, który stoi przy gate na wprost nas.
Boarding rozpoczyna się przed czasem i dopiero w tej chwili zdajemy sobie sprawę, że nie przechodziliśmy kontroli bezpieczeństwa! Przed podróżą czytaliśmy, że w Nowej Zelandii na lotach regionalnych, wykonywanych małymi samolotami turbośmigłowymi nie obowiązuje kontrola bezpieczeństwa, ale co innego o tym czytać, a co innego doświadczyć!
Wejście do samolotu ATR72, jak już wspominaliśmy wcześniej, odbywa się tylko tylnymi drzwiami, więc od razu zajmujemy swoje miejsca w ostatnich rzędach. Ciekawostką jest, że do samolotu wchodzimy po pochylni, a nie po schodach. Jest to dość wygodne rozwiązanie dla osób z bagażami podręcznymi na kółkach. Po raz kolejny mamy wolne miejsca obok siebie, mimo, że samolot jest w większości zajęty.
Chwilę po starcie trzyosobowa załoga rozpoczyna serwis. Na początku jedna ze stewardess roznosi wodę, a po chwili dwie stewardessy serwują napoje i słodką przekąskę korzystając z wózka. Obecne na pokładzie dzieci otrzymują dodatkowo cukierki i lizaki. Rejs minął spokojnie i szybko. Gdy wchodzimy do hali bagażowej na lotnisku w Christchurch, nasze bagaże czekają już na taśmie. To się nazywa priorytetowa dostawa bagażu!
Linie: Air New Zealand
Lot: NZ 534
Trasa: CHC – AKL
Samolot: Airbus A320
Klasa: Y (ekonomiczna)
Czas planowy: 10.00 – 11.20
Ostatni lot krajowy w Nowej Zelandii, z Christchurch do Auckland na pokładzie Airbusa A320, rozpoczynamy wizytą w dużym, przeszklonym saloniku Air New Zealand Koru Lounge z widokiem na płytę lotniska. Jedzenie niespecjalnie nam pasuje, więc ograniczamy się do zamówienia kawy u baristy, wykorzystując do tego celu, znany już z poprzednich saloników Air New Zealand, cyfrowy kiosk.
Boarding zaczyna się o czasie. Mimo, że samolot jest zaparkowany przy bramce, nie wszyscy pasażerowie wejdą do niego bezpośrednio z rękawa. Air New Zealand prowadzi bowiem boarding strefowy i dla pasażerów w rzędach od szesnastego do trzydziestego wejście na pokład odbywa się tylnymi drzwiami, za pomocą schodów z poziomu płyty lotniska. Nasze miejsca znajdują się w rzędzie dwunastym, przy wyjściu awaryjnym, więc do samolotu wchodzimy korzystając z rękawa. Po zakończonym boardingu do pasażerów odzywa się kapitan, który wita nas słowami: “Panie i Panowie, Dziewczęta i Chłopcy, nasz lot potrwa jedną godzinę i piętnaście minut, czeka nas kilka turbulencji, ale generalnie będzie spokojnie. Zapnijcie pasy i zrelaksujcie się, a my zajmiemy się resztą”.
Samolot jest praktycznie pełny, zostały tylko 3 wolne miejsca, z czego jedno w naszym rzędzie, a dwa w ostatnim. Dziękujemy Star Alliance!
Serwis w trakcie lotu nie różni się od poprzednich. Tradycyjnie oferowane są napoje (kawa, herbata i woda) oraz przekąski. W Auckland lądujemy przed czasem, uprzednio podziwiając piękną panoramę miasta.
Po trzech lotach krajowych na pokładach Air New Zealand mamy same dobre doświadczenia z tą linią. Zaczynając od elastycznego i przyjaznego sposobu zakupu biletów, przez szereg benefitów dla najbardziej lojalnych pasażerów sojuszu, na przemiłej obsłudze zarówno na ziemi jak i w powietrzu kończąc.
Wprawdzie linia Air New Zealand była inicjatorem wprowadzenia taryf bez bagażu (w tym bez bagażu statusowego) i jako pasażerowie nie zapomnimy jej tego, ale w przyszłości nie będziemy wahać się, czy lecieć na ich pokładzie.
Like this:
LikeLoading...
Podobne
2 thoughts to “Recenzja: Air New Zealand – Klasa ekonomiczna w Airbus A320 i ATR72 Auckland – Wellington – Christchurch – Auckland”
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may affect your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.
Hej dzięki za wpis !
Cała przyjemność po naszej stronie. Mamy nadzieję, że informacje z naszego artykuły okażą się przydatne 🙂