Linie: Air Canada
Lot: AC 847
Trasa: MUC – YYZ
Samolot: Boeing 787-9 Dreamliner
Klasa: C (biznes)
Czas planowy: 11.50 – 14.20
Scenariusze naszych zakupów lotów długodystansowych od długiego czasu są bardzo podobne. Okazja, impuls, zakup. Nie inaczej było i tym razem. Podczas weekendowego wypadu do rodziny, zbierając się już do snu widzimy ofertę lotów z Europy na zachodnie wybrzeże USA w klasie biznes za 700 euro. Nie zastanawiając się długo, znajdujemy pasujący nam termin i… czekamy. Pośrednikowi, z usług którego skorzystaliśmy, wystawienie biletów zajęło niemal 18 godzin i już powoli zaczęliśmy tracić nadzieję, że coś z tego będzie. Mimo wszystko, po południu kolejnego dnia dostajemy mail z potwierdzeniem wystawienia biletów. W taki właśnie sposób na przełomie marca i kwietnia wyruszamy po raz kolejny do Kalifornii zwiedzając przy okazji Monachium, Toronto, San Francisco oraz Montreal.
Ale od początku.
Z nieznanych bliżej przyczyn nie udało nam się skutecznie dokonać check-in’u na lot transatlantycki przez internet. Skontaktowaliśmy się w tej sprawie telefonicznie z obsługą linii, co jednak niewiele dało, poza potwierdzeniem, że wszystkie nasze dane w systemie wprowadzone są poprawnie. Nie pozostało nam nic innego, jak czekać do czasu otwarcia stanowisk check-in na lotnisku. Jako, że lot AC847 jest jedynym lotem Air Canada z monachijskiego lotniska, miało to nastąpić dopiero kilka godzin przed naszym odlotem.
Przed odlotem nocowaliśmy w Hilton Munich Airport, więc droga do hali odpraw nie była długa. Tutaj szybko i bez problemów nadajemy bagaże i otrzymujemy karty pokładowe. Mimo wszystko przyczyna problemów z check-in’em online pozostaje nieznana. Szybko przechodzimy kontrolę bezpieczeństwa i udajemy się kolejką lotniskową do części terminala 2, z którego odlatywać będzie nasz samolot. Na chwilę zaglądamy do Lufthansa Business Lounge, aby wkrótce udać się do bramki L11 znajdującej się vis-a-vis saloniku.
Boarding zaplanowano na 45 minut przed planowanym startem. W rzeczywistości samolot gotowy jest na przyjęcie pasażerów kilka minut wcześniej. Wejście na pokład odbywa się w sposób uporządkowany i systematyczny.
Kabina klasy biznes Dreamliner’a Air Canada składa się z 32 foteli, w układzie 1-2-1, w 'jodełkę’. Układ kabiny jak i same fotele bardzo przypominają te z Dreamliner’a Qatar Airways. Zajmujemy swoje miejsca po prawej stronie kabiny pod oknem (1K, 2K).
Wszystko jest już dla nas przygotowane (poduszka, kołderka, amenity kit, butelka wody, słuchawki), a po spakowaniu bagaży i zajęciu miejsca pojawia się na chwilę zwracający się do nas po nazwisku Szef Pokładu (Purser). Po propozycji drinków powitalnych (prosecco, sok pomarańczowy, woda), przeprasza nas za mały kłopot operacyjny związany z brakiem drukowanych menu na tę część rejsu. Jako alternatywę proponuje wybór dań z menu wydrukowanego na kartce z ilustracjami wielkości znaczka pocztowego. Cała rozmowa utrzymana jest w wesołej atmosferze, bez zbędnego zadęcia, co, jak wynika z naszego doświadczenia, jest normą w przypadku narodowego przewoźnika Kanady. Wracając do dań menu lunchowego – do wyboru mamy jako główne danie wołowinę z ziemniakami, kurczak ze szpinakiem i puree ziemniaczanym, dorsz z quinoa, oraz spaghetti w sosie pomidorowym. Przystawkę stanowi carpaccio z wędzonego halibuta. W czasie boardingu załoga kilkukrotnie przemierza kabinę proponując prasę (w języku francuskim, niemieckim i angielskim), oraz napoje.
Po ogłoszeniu komunikatu „boarding completed” na ekranach pojawia się instrukcja bezpieczeństwa w trzech językach (francuski, niemiecki, angielski) i z niewielkim opóźnieniem w stosunku do czasu planowego wznosimy się w powietrze.
Wygodne fotele w klasie biznes Air Canada na pokładzie Dreamliner’ów to produkowane przez B/E Aerospace Super Diamond, które stanowią świetny balans pomiędzy zachowaniem dużej dozy prywatności, szczególnie dla foteli znajdujących się przy oknach, a zachowaniem poczucia przestrzeni w kabinie. Kompozycja jasnego beżu z ciemniejszymi, szarymi elementami i czerwonymi dodatkami daje wrażenie spokojnej elegancji.
Wygodny i funkcjonalny fotel klasy biznes charakteryzuje kilka cech, które ułatwiają i umilają podróż. Wielkość i sposób rozkładania się fotela do pozycji leżącej jest cechą oczywistą – i tu Air Canada nie ma się czego wstydzić – rozkładające się do pozycji poziomej fotele mają wystarczającą długość i szerokość nawet dla osób bardzo wysokich, a ilość miejsca na nogi nie stanowi problemu w żadnej pozycji. Ważną częścią fotela są też schowki umożliwiające bezpieczny depozyt podręcznych szpargałów – tutaj znów kanadyjska linia nie zawodzi – w blacie pod oknem znajduje się zamykana, spora, niezbyt głęboka półka, która powinna bez problemu pomieścić telefon, portfel, paszport i inne podręczne szpargały przydatne podczas lotu. W tym samym miejscu znajdziemy też pilota zdalnego sterowania systemem rozrywki pokładowej (w formie przypominającej znacznej grubości smartfona na kablu) oraz porty USB do łatwego ładowania przechowywanych tam urządzeń.
Wysuwany od strony monitora systemu rozrywki pokładowej stolik jest bardzo wygodny, łamany na pół, blokujący się w kilku pozycjach, co daje duże możliwości konfiguracji miejsca do pracy czy spożywania posiłku, w zależności od naszych potrzeb. Dla pasażerów dostępne są również standardowe, indywidualne gniazda elektryczne 110V/230V.
System rozrywki stanowi duży ekran dotykowy, którego sterowanie może się odbywać również za pomocą wcześniej wspomnianego pilota z ekranem. System rozrywki jest dość bogaty, choć ocena tego czy oferta jest adekwatna zawsze jest obarczona dużą dozą subiektywizmu. Dość powiedzieć, że zarówno repertuar filmowy, serialowy jak i muzyczny znacznie przewyższa ofertę klasy biznes w Dreamliner’ach Polskich Linii Lotniczych LOT, ale nie jest aż tak bogaty jak system rozrywki ICE w klasie biznes linii Emirates.
Bardzo wygodnym i przydatnym elementem wyposażenia kabiny w klasie biznes Dreamliner’a linii Air Canada są spotykane coraz rzadziej w nowych samolotach indywidualne elementy nawiewu znajdujące się w panelu ponad głowami pasażerów. Warto jednak zaznaczyć, że to udogodnienie znajduje się tylko nad fotelami przy oknach. Konstrukcja sufitu nad głowami pasażerów siedzących po środku kabiny nie pozwala na przeprowadzenie takiej instalacji, stąd brak nawiewów przy tych miejscach.
Każdy z pasażerów klasy biznes Air Canada otrzymuje do swojej dyspozycji duże, wygodne słuchawki z funkcją tłumienia szumów – sprawdzają się świetnie do tłumienia dźwięku silników lub serwisu. Do dyspozycji pasażerów są też amenity kity – kosmetyczki z najbardziej potrzebnymi podczas lotu drobiazgami, takimi jak skarpetki uciskowe, maska na oczy, zatyczki do uszu, szczotkę i pastę do zębów, a także kosmetyki – balsam, pomadkę nawilżającą i krem znanej kanadyjskiej marki Escents.
Ważnym elementem wyposażenia kabiny są też toalety, które w Dreamlinerze Air Canady nie odbiegają od podobnych pomieszczeń tego typu na pokładzie innych Dreamliner’ów, którymi mieliśmy okazję lecieć, w tym Dreamliner’a LOT. Elementami wyróżniającymi są dekoracje na ścianach odwołujące się do symbolu Kanady i linii, oraz kosmetyki marki Escent.
Po starcie i wyłączeniu przez kapitana sygnalizacji “zapiąć pasy” pasażerom podano gorące, wilgotne ręczniczki („hot towels”), a po odświeżeniu rozpoczął się serwis z napojami serwowanymi z wózka. Oferta była dość szeroka – duży wybór napojów alkoholowych (wina białe, czerwone, prosecco, szampan, mocniejsze alkohole, w tym wódka, gin, rum, whiskey), piwa, soków – w tym słynny sok żurawinowy, napojów gazowanych oraz wody, a także napojów ciepłych – kilka rodzajów kaw bądź herbat. Do napojów gościom zaproponowano wybór orzechów. Serwis z napojami odwiedził każdego z pasażerów dwukrotnie, oferując uzupełnienie trunków.
Po serwisie napojów, niemal godzinę po starcie samolotu rozpoczął się serwis obiadowy. Jako przystawkę zaserwowano wędzonego halibuta z rukolą i prażonymi orzeszkami piniowymi. Rybę podano w formie carpaccio. Smak ryby był słabo wyczuwalny i jako taka przystawka nas nie zachwyciła. Na dania główne wybraliśmy odpowiednio stek wołowy oraz kurczaka ze szpinakiem. Stek był nieco przesmażony, ale cały czas miękki, kruchy i soczysty – to i tak niezły wynik jak na jedzenie w samolocie. Dodatki stanowiły ziemniaczki oraz grillowane warzywa. Cała kompozycja dania, wraz z miksem sałat i warzyw z sosem vinaigrette była dobra, a wykonanie i sposób podania jak najbardziej odpowiednie dla tej klasy i długości lotu. Kurczak ze szpinakiem, puree ziemniaczanym i warzywami z grilla również spisał się bez zarzutu – mięso było kruche i soczyste, nie przesuszone, warzywa jędrne a puree gładkie i aksamitne. Małym problemem okazało się podane do obiadu pieczywo, które było nieco gumowate i miejscami twardawe, co jest częstą przypadłością tego elementu posiłku na pokładach samolotu. Całość serwisu odbywała się sprawnie, miło i elegancko, z okazyjnymi wyprawami załogi do kuchni po dodatkowe zamówienia napojów przez pasażerów. Równie szybko po skończonym posiłku ze stolików zniknęły brudne naczynia, a w ich miejsce pojawił się deser. Zdecydowaliśmy się spróbować lodów oraz wyboru serów. Jak to często bywa w samolotach, lody okazały się być nieco zbyt zmrożone – niemniej po kilku minutach nadawały się do zjedzenia, a ich smak był po prostu poprawny. Sery podano na małym talerzyku w towarzystwie krakersów i winogron – były smaczne, świeże, nie wysuszone. Po prostu dobre, choć nie wyróżniające się w sposób znaczący od podobnych deserów serwowanych w innych liniach. Do deserów proponowano oczywiście napoje, w tym kawę, herbatę, likiery i inne digestify.
Na około 2 godziny po starcie cały serwis obiadowy w kabinie klasy biznes został zakończony, naczynia posprzątane, napoje podane, a do dyspozycji gości pozostawiono rozstawione na półkach przy siedzeniach w pierwszym rzędzie koszyki z przekąskami – chipsami, czekoladkami, orzechami i temu podobnymi.
Podczas lotu personel pokładowy regularnie przechadzał się po kabinie sprawdzając czy pasażerom czegoś nie brakuje i reagując na ewentualne zgłaszane potrzeby.
Niedługo po zakończeniu serwisu obiadowego obsługa przeprowadziła serwis sprzedaży pokładowej duty free. Pewną ciekawostką dla klientów kart Revolut może okazać się fakt, że nie są one, jako karty debetowe, akceptowane przez system płatniczy wykorzystywany na pokładach większości samolotów – stąd za nasze zakupy musieliśmy zapłacić w inny sposób.
Lot przebiegał spokojnie, a na godzinę i piętnaście minut przed planowanym czasem lądowania załoga rozpoczęła kolejny serwis. Tym razem menu nie przewidywało wyboru, a posiłek składał się z sałatki ziemniaczanej i szynki w typie szwarcwaldzkim z melonem, pieczywa, pięknie wyfiletowanych cząstek pomarańczy oraz słodyczy. Elementem tego serwisu był również wózek z napojami, który odwiedził wszystkich pasażerów co najmniej trzy razy. Podana sałatka ziemniaczana była bardzo smaczna, szynka niezwykle aromatyczna, a pomarańcza przygotowana w tej formie wręcz bajeczna. Na niecałe 30 minut przed lądowaniem wszystkie stoliki były już posprzątane. W czasie zniżania zaczęły się też turbulencje, mimo bardzo spokojnego lotu na całej dotychczasowej trasie.
Na lotnisku w Toronto wylądowaliśmy po 8 godzinach i 26 minutach od zamknięcia drzwi samolotu w Monachium. Sam lot był bardzo przyjemny, personel pokładowy miły i uśmiechnięty. Serwowane posiłki nie były może szczytem możliwości podniebnej gastronomii, ale w swojej klasie na pewno poprawne i bez większych zarzutów.
Po zaparkowaniu przy rękawie terminala z samolotu zostali wypuszczeni w pierwszej kolejności pasażerowie klasy biznes.
Lot Air Canada na pokładzie Boeinga 787-9 Dreamliner oceniamy bardzo pozytywnie, szczególnie na tle konkurencji. Był to nasz kolejny udany lot na pokładzie samolotu Air Canada na trasie z Europy do Ameryki Północnej i z całą pewnością nie zawahalibyśmy się skorzystać z usług tego przewodnika ponownie – z całą stanowczością możemy polecić klasę biznes w tej linii wszystkim, którzy będą mieli okazję jej spróbować.
Ciekawa relacja.
Z jakiej strony korzystacie do wyszukiwania lotów?
W zależności od linii, oferty i innych czynników – google flights, momondo, kayak, skyscanner, expedia – pełna gama tego, co oferuje rynek. Oczywiście wielką pomocą jest też zazwyczaj ita matrix, choć tu od wyszukania do zakupu daleka droga.
Dziękuję za informację. Nie korzystałem jeszcze z expedii. Będę musiał spróbować.