Emirates – Klasa Pierwsza w A380 Hongkong – Bangkok
Emirates – Klasa Biznes w A380 Bangkok – Hongkong
SAS – Klasa Ekonomiczna Premium (SAS PLUS) w A330 Sztokholm – Hong Kong
Day Room – pokój dzienny w saloniku biznesowym SAS Gold Lounge, Kopenhaga
Linie: Emirates
Lot: EK385
Trasa: HKG – BKK
Samolot: A380-800
Klasa: F (pierwsza)
Czas planowy: 21.15-23.35
Ta historia zaczyna się w Nowy Rok. Właśnie zaczynamy planować nasze azjatyckie wakacje. Dokąd polecieć tym razem i jakie linie wybrać?
W ramach rekwalifikacji statusu GOLD w Miles&Bonus planujemy przelot linią SAS do Hong Kongu w klasie ekonomicznej premium. W Hong Kongu chcemy spędzić kilka dni – wiadomo – trzeba odwiedzić nasze ulubione restauracje dim sum z gwiazdkami Michelin Tim Ho Wan i Din Tai Fung. Kusi nas tez Laos, ale jak się tam dostać? A może nocnym pociągiem z Bangkoku? A do Bangkoku jak?
I tu nagle – EUREKA! Mamy trochę uzbieranych mil w programie Emirates Skywards, których ważność niedługo wygaśnie. Nie latamy już zbyt często Emirates, nie mamy tam statusu i mieć nie będziemy. Może więc wymienić mile na bilet lotniczy? Szybka analiza sytuacji, sprawdzenie terminów i MAMY TO!
Bilet w pierwszej (!) klasie na pokładzie Airbusa 380 Emirates ląduje w naszej skrzynce mailowej. Tuż za nim bilet w drugą stronę w klasie biznes! Idealny prezent na okrągłe urodziny. Epicka podróż zaczyna się w Hong Kongu.
Nasz wylot z lotniska HKG zaplanowany jest na godzinę 21.15. Ponieważ Emirates oferuje tak zwany in-town check-in (pisaliśmy o tym tu) na stacji Hong Kong Station, chętnie z tej opcji korzystamy. To dla nas wygodne rozwiązanie, gdyż oddamy wcześniej bagaż i szybką kolejką Airport Express przejedziemy w niecałe 30 minut na lotnisko.
Tam już prosto do kontroli bezpieczeństwa i paszportowej. Nasz samolot odlatuje z gate 64, obok którego znajdziemy salonik Emirates. Na początku udajemy się jednak do lounge Quantas, który mieści się niedaleko kontroli paszportowej. Mniej więcej pół godziny przed boardingiem jedziemy kolejka APM (Automated People Mover) do naszej bramki, a ponieważ nadal mamy trochę czasu odwiedzamy również lounge Emirates.
Podczas boardingu wchodzimy do A380 pierwszym wejściem na górny pokład. Wita nas Stewardessa, sprawdza karty pokładowe i przekazuje je do koleżanki, która prowadzi nas do kabiny klasy pierwszej na lewo od wejścia.
Startujemy wieczorem, więc kabina jest tylko delikatnie oświetlona i panuje w niej lekki półmrok. Nie da się jednak nie zauważyć wszechobecnego bling-bling tak bardzo charakterystycznego dla linii Emirates. Stewardessa prowadząc nas na nasze miejsce przedstawia się i mówi, że będzie się nami dziś opiekować. Następnie wskazuje każdemu z nas jego suite i odkłada nasze karty pokładowe na stoliki.
Z lekkim zdziwieniem odnotowujemy brak górnych schowków w tej kabinie. Załoga ma jednak gotowe rozwiązanie – nasze bagaże mogą być przechowane w dedykowanych schowkach poza kabiną lub, w związku z praktycznie zerowym (poza nami podróżuje tylko jeden pasażer w klasie pierwszej) obłożeniem kabiny nasze plecaki dostają swój własny suite.
Otrzymujemy propozycje drinków powitalnych i po złożeniu zamówienia zapoznajemy się z naszymi prywatnymi kabinami. A jest z czym! W pierwszej klasie Emirates na pokładzie A380 znajduje się 14 prywatnych kabin (suite) w układzie 1-2-1. Nasze miejsca to 2A i 3A, przy oknie.
Każdy suite to duży fotel o szerokości 23 cali rozkładający się całkowicie do pozycji leżącej i tworzący wygodne łóżko, mini bar umiejscowiony na wprost wejścia do kabiny, wypełniony soft drinkami, głębokie (acz niezbyt szerokie ) schowki na rzeczy osobiste lub pościel, duży 27 calowy ekran, stolik z otwieranym podświetlanym lusterkiem oraz podręcznym zestawem kosmetyków, szuflada z papeteria Emirates i lampka. Główny stolik, na którym podaje się jedzenie jest – jak na warunki lotnicze – ogromny.
Pilot do systemu rozrywki pokładowej (ICE) oraz obsługi siedzenia i rolet w oknach znajduje się w urządzeniu przypominającym tablet. Część przycisków (np. do wezwania obsługi) występuje również w wersji tradycyjnej i jest umiejscowiona przy fotelu. Do ładowania sprzętów elektronicznych możemy użyć portu USB lub gniazdko dostępne z boku fotela. Na wyposażeniu znajdziemy również katalogi pokładowe, duty free oraz słuchawki z redukcją szumów. Te ostatnie są zupełnie podstawowe, nic specjalnego i jeśli mielibyśmy być szczerzy, to w wielu klasach biznes innych przewoźników znajdowaliśmy lepsze słuchawki. Wisienką na torcie są natomiast przesuwane automatycznie, za pomocą przycisku, drzwi, które zapewniają nam prywatność. Na pierwszy rzut oka jest wygodnie i luksusowo, chociaż jak na nasz gust trochę za dużo bling-bling, ale takie są linie Emirates. Świecące złoto wszędzie i w każdej ilości.
Czekamy na kolejne doznania. Te przychodzą wraz z drinkiem powitalnym – zamówiony szampan i cieple orzeszki.
Stewardessa wręcza nam menu w eleganckiej brązowej oprawie i pyta czy w trakcie lotu chcielibyśmy skorzystać z serwisu. Składamy zamówienie i dodatkowo oczywiście pytamy o prysznic. Lecieć pierwszą klasą Emirates na pokładzie Airbusa A380 i nie skorzystać z prysznica byłoby grzechem! Oczywiście jest to możliwe i Stewardessa rezerwuje nam wizytę, tuż po starcie. W przypadku naszego lotu rezerwacja wprawdzie nie jest konieczna, gdyż w naszej kabinie poza nami leci jeszcze tylko jeden pasażer, niemniej na długich lotach, przy większym obłożeniu pasażerowie są zachęcani do rezerwowania terminu w ShowerSPA, szczególnie jeśli chcą się odświeżyć tuż przed lądowaniem.
W międzyczasie kapitan ogłasza, że jesteśmy gotowi do startu, wiec zajmujemy nasze miejsca, zapinamy pasy i z radością czekamy, aż potężny kolos wzbije się w powietrze i skieruje do Bangkoku. Po około 15 minutach od startu możemy rozpiąć pasy. Udajemy się do “ShowerSPA” – tam spotykamy Stewardessę, która jest odpowiedzialna tylko i wyłącznie za przygotowywanie kabin prysznicowych.
Otrzymujemy szczegółową instrukcję jak należy korzystać z prysznica, wraz z informacją, że ze SPA możemy korzystać do 30 minut, a wody pod prysznicem wystarczy na 10 minut. Sama łazienka jest, jak na warunki lotnicze, ogromna. Mieści się w niej prysznic, umywalka, wc i dodatkowe siedzisko. Dodatkowo zamontowane są pasy bezpieczeństwa na wypadek turbulencji oraz maski z tlenem w razie, gdyby ciśnienie w samolocie nagle spadło.
Podłoga jest podgrzewana i, czego można się było spodziewać, oczywiście możemy kontrolować stopień jej podgrzania. Na ścianie umieszczono panoramę Dubaju z dumą miasta, czyli najwyższym wieżowcem świata Burj Khalifa na pierwszym planie.
Do naszej dyspozycji oddane są zarówno podstawowe kosmetyki jak płyn pod prysznic, szampon, odżywka do włosów, balsam do ciała, szczoteczka i pasta do zębów, zestaw do golenia, ale również perfumy damskie i męskie. Miękkie ręczniki, szlafrok, kapcie i suszarka oraz artykuły higieniczne to dopełnienie wyposażenia. W sumie niczego nam nie brakowało.
Sama kabina prysznicowa jest przestronna, śmiało można zaryzykować stwierdzenie, że jest niewiele mniejsza niż cała samolotowa toaleta w klasie ekonomicznej (!). Ograniczenie czasu pod prysznicem do 10 minut na początku trochę nas zestresowało, no bo co jeśli woda skończy się w trakcie kąpieli? Bez stresu! Pod prysznicem jest zainstalowany specjalny timer, który wskazuje nam czas pozostały na kąpiel. Poza tym, jak się okazało, w trakcie 10 minut można spokojnie wziąć prysznic, umyć głowę i nałożyć odżywkę.
Prysznic na wysokości 40 tysięcy stóp ma w sobie coś nierealnego, dekadenckiego. Jest to kompletnie kosmiczne przeżycie. Na szczęście nie przytrafiły nam się żadne turbulencje i pobyt w SPA minął spokojnie. Drobna uwaga na marginesie, na drzwiach wejściowych do ShowerSPA jest oznaczenie, że w kabinie mogą przebywać maksymalnie 2 osoby, ale jest to oferta raczej dla rodziców z dziećmi niż par.
Po kąpieli, zrelaksowani, wróciliśmy na swoje miejsca i załoga po chwili rozpoczęła serwis. Warto wspomnieć, że menu brzmiało przepysznie i mieliśmy kłopot na co się zdecydować. Ostatecznie nasz wybór pada na wędzonego łososia z kawiorem oraz pieczoną polędwicę z jagnięciny w ramach przystawek i żeberka jagnięce na główne danie. Do kolacji serwowana była również sałatka oraz wybór absolutnie świeżego (!) pieczywa, w tym chrupiące bagietki czosnkowe. Załoga rekomendowała dobrane wina do każdego z wybranych dań. Faktycznie wszystko było pyszne, świeże i elegancko podane.
Podczas lotu popijaliśmy też szampana. Emirates w Pierwszej klasie serwuje jednego z najlepszych, czyli Dom Perignon (na naszym rejsie trafił się świetny rocznik 2006).
Po kolacji udaliśmy się, mijając kabinę klasy biznes, na tył samolotu do Podniebnego Baru (Skybar/Onboard Lounge). To miejsce spotkań, rozmów i rozrywki z dużym TV oraz kanapami. W tym saloniku pokładowym możemy zamówić drinki alkoholowe, soki oraz skosztować smacznych przekąsek i bakalii.
Ponieważ był on dość mocno zatłoczony postanowiliśmy wrócić na nasze miejsca. Kiedy przechodziliśmy pomiędzy kabiną biznes a pierwszą klasą załoga nas zagadnęła czy to prawda, że jedno z nas obchodzi właśnie urodziny? Z tej okazji przygotowano dla nas tort ze świeczkami a Stewardessy zaśpiewały “Happy Birthday”. To było prawdziwe zaskoczenie dla Jubilata. Niespodzianka się udała! Śmietankowy tort na biszkopcie z owocami był bardzo smaczny. Poczęstowaliśmy nim załogę i chwilę z nimi porozmawialiśmy o życiu.
Na koniec dostaliśmy jeszcze zestaw kosmetyczek Bulgari (amenity kit), które standardowo otrzymują pasażerowie klasy pierwszej na lotach długodystansowych (nasz lot z HKG do BKK nie zaliczał się do takich lotów).
Wkrótce kapitan ogłosił, że zbliżamy się do lądowania w Bangkoku, zamówiliśmy ostatnie drinki i zajęliśmy miejsca.
Przy wyjściu z samolotu otrzymaliśmy specjalne vouchery upoważniające nas do skorzystania z fast-tracka do kontroli paszportowej, co pozwoliło nam zaoszczędzić sporo czasu, ze względu na wieczorną falę przylotów do BKK i związany z tym tłok przy odprawie imigracyjnej.
Przy odbiorze bagażu okazało się, że jedna z naszych walizek jest uszkodzona, wiec udaliśmy się do biura Lost & Found, gdzie złożyliśmy reklamację i otrzymaliśmy PIR. Emirates skontaktowało się z nami kilka dni później i zaproponowało wymianę uszkodzonej walizki na nową, ale ponieważ właśnie byliśmy w Laosie poprosiliśmy o zwrot pieniędzy za uszkodzony bagaż. Po 3 tygodniach otrzymaliśmy przelew na konto. Nie była to najlepiej przeprowadzona reklamacja, ale koniec końców odzyskaliśmy koszt walizki.
PODSUMOWANIE:
Lot był absolutnie perfekcyjny, byliśmy oszołomieni jakością serwisu i zaoferowaną wygodą. Pierwsza klasa to zupełnie inna jakość podróży, nawet w porównaniu do klasy biznes, która sama w sobie zapewnia już ogromny komfort i doskonałą obsługę.
W pierwszej klasie Emirates tego wszystkiego doświadcza się jeszcze bardziej. Suite zapewnia prywatność, szeroki wygodny fotel szybko może zmienić się w równie komfortowe łóżko, podręczny mini-barek dostarcza napojów bez konieczności wzywania załogi, najlepszy system rozrywki pokładowej nie pozwoli się nudzić, w podniebnym barze miło spędzimy czas w towarzystwie znajomych lub innych podróżujących. W ShowerSPA na 40 tysiącach stóp zregenerujemy się po długim locie i odświeżymy przed dalszą podróżą lub spotkaniem biznesowym. Dorzućmy do tego niemal darmowe wi-fi na pokładzie i dodatkowe usługi na ziemi (np. prywatną limuzynę z szoferem dostępną w wielu lokalizacjach na świecie) i mamy podróż marzeń.
Oczywiście zdajemy sobie sprawę z tego, ze oferta nie jest na każdą kieszeń. Mimo to, jeśli ktoś ma okazję polecieć pierwszą klasą, za mile czy w ultra –promocji, niech się nie zastanawia dwa razy. My absolutnie polecamy i chętnie polecimy ponownie. Do zobaczenia!