LOT – Salonik biznesowy, Warszawa
Salonik Biznesowy Bolero, Warszawa
LOT – Klasa ekonomiczna w Dash Q400 Warszawa – Kiszyniów
Lotnisko w Kiszyniowie – przyloty
Club Carlson – RadissonBlu Leogrand, Kiszyniów
Lotnisko w Kiszyniowie – odloty
Do zagospodarowania w Kiszyniowie pozostała nam jedna noc – pozostałe dwie spędziliśmy we wspaniałym Radisson Blu Leogrand. Szukając możliwych opcji i rozwiązań, ciągle napotykaliśmy na nostalgiczne opisy dotyczące Hotelu Cosmos – szczególnie wśród wschodnioeuropejskich podróżników cieszył się dobrą opinią. Podróżnicy z 'zachodu’ również go sobie chwalili, ale często ich opisom towarzyszyła nutka ironii. Niemniej, perspektywa spędzenia nocy w Cosmosie wydała nam się ciekawa, choćby przez kontrast z Radisson Blu Leogrand.
Zabookowaliśmy pokój – są pewne niejasności pomiędzy informacjami, które znajdziemy na stronie hotelu, a tymi z np. booking.com – np. co do wyposażenia pokoju w klimatyzację, warto się więc upewnić zawczasu, czy pokój który chcemy zarezerwować jest wyposażony tak, jakbyśmy tego oczekiwali. Cena pokoju dwuosobowego ze śniadaniem typu „superior” to 650 MDL czyli niecałe 130 zł.
Hotel położony jest na przecięciu dwóch ważnych ulic Kiszyniowa, na wprost największego ronda w mieście. Budynek jest wysoki, widać go z daleka, ma charakterystyczną bryłę i trudną do przegapienia fasadę. Wielkie logo Cosmos na szczycie nie pozostawia wątpliwości, że to tu. Lokalizacja hotelu sprawia, że w zasadzie wszystkie ważne i ciekawe miejsca w mieście (o którym często mówi się, że jest europejską stolicą bez jakichkolwiek atrakcji) są w zasięgu krótkiego spaceru.
Wokół hotelu znajduje się wiele sklepów, restauracji, centrum handlowe, a także połączone z budynkiem hotelu kasyno.
Pierwszą miłą niespodzianką po wejściu do hotelu, jest uśmiechnięta załoga recepcji. To, oraz nienaganny angielski recepcjonistki, która prowadzi nasz check-in. Lobby hotelu przypomina, zgodnie z oczekiwaniami, lobby domu wczasowego sprzed przełomu wieków (lub z lat 80-tych dwudziestego wieku). Oprócz stanowisk recepcji, dostrzec można od razu bar – ale bez obsługi, oraz stanowisko z pamiątkami, ale również bez żywego ducha przy nim.
Check-in trwa moment, miła recepcjonistka wyjaśnia nam wszelkie niezbędne szczegóły dotyczące pobytu – śniadanie piętro wyżej, nie ma tam windy, trzeba zjechać do lobby i wejść schodami po lewej stronie od wejścia na pierwsze piętro. Dostajemy pokój na 10 piętrze (z 20 pięter w hotelu). Kierujemy się do windy, przy okazji robiąc kilka fotek dywanowi z logo hotelu.
W windzie kolejna porcja nostalgii – takich wind już się nie spotyka się na co dzień. Dość wolną jak na dzisiejsze standardy jazdę windy rekompensuje spora ich liczba.
Nasz pokój znajduje się na końcu długiego korytarza – w nowoczesnym hotelu byłby to 'corner room’. Tutaj to po prostu kolejny pokój. Duże łóżko, wielka lodówka, małe biurko, balkon, łazienka, oraz przedpokój z szafą. Wyposażenie i wykończenie niedzisiejsze, ale w dobrym stanie. W pokoju jest czysto, schludnie. Łazienka jest odnowiona. Do kąpieli obszerny prysznic z zasłonką (bez wanny). Na ścianie w pokoju klimatyzator, a po przeciwnej stronie – kineskopowy telewizor (sic!).
Pokojowi niczego nie można zarzucić – są tu rzeczy najważniejsze (czysta łazienka z kompletem podstawowych kosmetyków, czyste ręczniki, czyste, spore łóżko) choć w nieco oldschoolowym wydaniu. Na prawdę nie ma na co narzekać.
W pokoju znajdujemy menu dań do zamówienia do pokoju. Nie przygotowuje ich restauracja hotelowa, której de facto nie ma (oprócz kuchni, która serwuje śniadania), ale restauracja znajdująca się po drugiej stronie ulicy.
Śniadanie jest ucztą dla wszystkich zmysłów, szczególnie dla osób, które pamiętają czasy świetności takich hoteli jak Cosmos i ten sposób obsługi. Dotarcie do sali w której jest serwowane nie jest trudne – po schodach obok recepcji wchodzimy na pierwsze piętro – tam, obok instalacji ze starych telewizorów, znajdziemy właściwe drzwi.
Sala śniadaniowa jest spora. Oferta śniadaniowa jest więcej niż adekwatna. Standardowo jajka (gotowane i sadzone), pieczywo, wędliny, pyszne mołdawskie sery, świeże masło, krojone na porcje z dużej kostki, a nie pakowane w jednorazowe porcje. Kawa, herbata, woda, mleko, płatki. Z dań ciepłych – kasza, ryż, kiełbaski z wody, oraz naleśniki z serem i naleśniki z ziemniakami. Są też świeże warzywa i owoce, oraz pyszna surówka z kapusty. Wszystkie elementy śniadania, których spróbowaliśmy były pyszne, świeże i bardzo apetycznie zaprezentowane. Całości oprawy dopełniały dwie panie pilnujące, aby niczego w bufecie nie zabrakło. Jak przystało na miejsce o takiej renomie, mówią w każdym języku świata, pod warunkiem, że jest to rosyjski, co w niczym nie przeszkadza w sprawnym i pełnym uśmiechu dialogu na każdy temat.
Po śniadaniu udajemy się na wycieczkę po Kiszyniowie i około południa wymeldowujemy się z hotelu. Miła recepcjonistka pomaga nam zamówić taksówkę, która wiezie nas do Radisson Blu Leogrand.
Dla wszystkich miłośników PRAWDZIWEGO oldschoolu oraz dla tych z ochotą na podróż nostalgiczną jest to miejsce, które powinni wpisać na swoją listę miejsc do odwiedzenia. Miła, uśmiechnięta, szczerze pomocna obsługa dopełnia tylko jak najbardziej korzystnego obrazu hotelu Cosmos.
Hotel Cosmos, 2 Negruzzi, Kiszyniów