Bardzo lubimy Skandynawię – głównie ze względu na cudowne miasta, świetne widoki i naturę oraz łatwość w porozumiewaniu się językiem angielskim. Czego nie lubimy w krajach skandynawskich to ceny i zazwyczaj kiepskie hotele. Zwłaszcza, że te wady bardzo często występują parami i za kiepskie hotele musimy sporo zapłacić.
Lot do Kopenhagi planowaliśmy od bardzo dawna, rezerwując bilety z bardzo dużym wyprzedzeniem. Po wielu przejściach z rezerwacją i kilkukrotną zmianą godzin, a nawet daty wylotu i wielu telefonów na infolinię SAS udało nam się zaplanować podróż taką, jak chcieliśmy.
Zdecydowaliśmy się na hotel Radisson Blu Scandinavia Hotel Copenhagen ze względu na ofertę 2 nocy w cenie 1 oraz rozsądną lokalizację.
Do Kopenhagi dotarliśmy około godziny 14. Do hotelu dotarliśmy metrem z lotniska i po krótkim spacerze przez park (niestety nie jest to idealne rozwiązanie, jeśli mamy ze sobą walizkę) byliśmy już w recepcji hotelowej. Do hotelu można dojechać również jednym autobusem z lotniska, a przystanek jest na przeciwko Radisson Blu.
Sam budynek wzbudza bardzo mieszane uczucia, wygląda na dość stary i niezadbany od zewnątrz. Obdrapany napis Radisson Blu na głównym szyldzie potwierdza nasze mieszane uczucia co do skandynawskich hoteli.
Proces zameldowania przebiegł szybko i sprawnie, otrzymaliśmy upgrade do pokoju klasy biznes na wysokim piętrze z pięknym widokiem na park i Kopenhagę.
Pokój, który nam przydzielono jest stosunkowo mały. W niewielkim korytarzu mieści się mikroskopijna szafa oraz minibar oraz równie niewielka łazienka z wanną. Wyposażenie samej łazienki jest standardowe jak na pokoje tej klasy.
Sam pokój jest urządzony z głową i pomimo niewielkich rozmiarów jest dość wygodny dla dwóch osób. Naprzeciwko łóżka znajduje się telewizor oraz stojak na bagaże, a w rogach pokoju przy oknie – niewielkie biurko do pracy z niestety bardzo niewygodnym krzesłem oraz fotel.
W ramach poczęstunku jako goście o statusie Concierge w programie Club Carlson otrzymaliśmy butelkę wody mineralnej oraz duńską czekoladę Kathrine Andersen. Cieszymy się, że nasz status został rozpoznany, ale powitalny podarunek nie zrobił na nas wielkiego wrażenia. Zwłaszcza rozmiar czekolady, bo sam podarunek pyszny!
Podobnie jak dobre pierwsze wrażenie zostało zepsute przez kiepskie przygotowanie pokoju zgodnie z naszymi preferencjami zawartymi podczas rezerwacji. Nie otrzymaliśmy dodatkowych poduszek ani dodatkowego zestawu kosmetyków, ani także herbaty earl grey.
Oferta minibaru jest dość podstawowa, w lodówce w przedpokoju znajdziemy więc napoje gazowane oraz alkoholowe. Jako, że jesteśmy w Kopenhadze, oczywiście jedyne dostępne piwo to Carlsberg. Lubimy takie lokalne akcenty w hotelach, choć niekoniecznie tę markę piwa. Zaskoczyły nas dość niewygórowane ceny w minibarze – zwłaszcza napojów gazowanych czy piw – nie odbiegają wiele od cen w sklepach czy polskich hotelach w tej sieci. Choć cena wody pozostanie dla nas olbrzymią zagadką.
Hotel jest bardzo duży, według informacji zawartych na stronie ma 544 pokoje rozmieszczone na 26 piętrach, 13 miejsc przeznaczonych na spotkania biznesowe oraz trzy restauracje mieszczące się na dolnych kondygnacjach.
Tłok niestety da się uświadczyć chociażby w kolejkach do wind. Pomimo, że jest ich pięć zdarza się, że trzeba chwilę poczekać na swoją kolej, zwłaszcza, że hotel jest bardzo lubiany przez wycieczki grupowe spoza Europy oraz grupy pracowników linii lotniczych. Miłym akcentem jest mini komputer z podglądem rozmieszczenia wind w budynku.
Internet w naszym pokoju był przyzwoitej jakości – z pewnością wystarczy do pracy.
Restauracja śniadaniowa mieści się na parterze w pobliżu wind. Kolejny zgrzyt pojawił się przy próbie wejścia do restauracji, gdyż okazało się – pomimo zapewnień przy meldunku – że śniadanie podobno nam nie przysługuje. Zdecydowanie nie jest to udany początek dnia. Po kilku minutach rozmowy udało się potwierdzić nasz status i przysługujące w związku z nim benefity i mogliśmy finalnie wejść do pomieszczenia.
Bufet śniadaniowy jest przyzwoity, ale spodziewaliśmy się czegoś znacząco lepszego. Przede wszystkim zawodzi propozycja dań na ciepło – jajka, bekon, kiełbaski i pankejki to jednak trochę mało. Nie imponuje też oferta wędlin i ryb (a właściwie: ryba, bo wędzony łosoś to jedyne co tutaj dostaniemy).
Nieco lepiej jest w przypadku produktów mlecznych i napojów, głównie dzięki dobrej ofercie muesli i dodatków a także pysznego smoothie oraz soków. Wliczając w to uwielbianą przez nas wyciskarkę do soków.
Samo pomieszczenie jest niewielkie i patrząc na ilość gości oraz zapełnienie hotelu – zwyczajnie niewystarczające. Kolejnego dnia zdecydowaliśmy się na dostawę śniadania do pokoju. Tu powstał kolejny zawód – nasz status ponownie nie został rozpoznany przez pracowników dostarczających śniadanie i zostaliśmy “zmuszeni” do podpisania zgody na obciążenie pokoju kwotą 120 duńskich koron.
Podsumowując krótko nasz pobyt – hotel zdecydowanie nas nie urzekł. Jest nieco zużyty, raczej średnio zadbany, obsługa jest ledwie poprawna – nie w pełni rozpoznając nasz status i oferując pełne benefity z niego wynikające. Dodatkowo, nasz pokój nie został przygotowany zgodnie z naszymi preferencjami, do czego zdecydowanie nie przywykliśmy w hotelach sieci Radisson Blu.
Radisson Blu Scandinavia Hotel Copenhagen
Amager Blvd. 70,
2300 Copenhagen,
Denmark